Koronawirus z Wuhan. Polacy czekają na ewakuację
- Czekamy na ewakuację, walizki w gotowości - powiedział we wtorek fotograf Arek Rataj, jeden z Polaków przebywających w chińskim mieście Wuhan, które zostało zamknięte w związku z epidemią nowego, wywołującego groźne zapalenie płuc koronawirusa.
Rataj jest wykładowcą komunikacji wizualnej na Uniwersytecie Jianghan w liczącym 11 mln mieszkańców Wuhanie. Gdy chińskie władze wprowadziły kwarantannę, miasto zostało praktycznie odcięte od świata.
- Czytałem, że granice miasta są obstawione wojskiem i zasiekami. To też zrozumiałe, trwa epidemia, a Wuhan i jego mieszkańcy pozostają w strefie kwarantanny. Musimy uzbroić się w cierpliwość i wierzyć w lepsze jutro bez wirusa - ocenia fotograf.
Już ponad 100 ofiar śmiertelnych
Według oficjalnych danych przekazanych we wtorek, epidemia koronawirusa 2019-nCoV zabiła już w Chinach 106 osób, a u ponad 4,5 tys. potwierdzono zakażenie. Prawie tysiąc z nich określono jako przypadki ciężkie.
- Z powodu epidemii wyłączono komunikację publiczną, jeździ niewiele taksówek, a przy wejściu do supermarketów każdemu mierzona jest temperatura - opisuje Polak, który mieszka w uniwersyteckim akademiku. - Na ulicach Wuhanu nie ma zbyt wielu ludzi i czynne są tylko niektóre sklepy - dodaje, podkreślając, że pustki na ulicach mają też związek z przerwą z okazji Chińskiego Nowego Roku.
"Jesteśmy w kontakcie z konsulatem i ambasadą"
- Czekamy na ewakuację. Walizki w gotowości. Każdego dnia jestem w telefonicznym kontakcie z polskim konsulatem w Szanghaju i polską ambasadą w Pekinie - podkreśla.
We wtorek otuchy mieszkańcom zamkniętego miasta dodała słoneczna pogoda. - Jest przepiękny dzień, widać nadzieję - relacjonuje.
Jak dodaje, wcześniej widywał oznaki chwilowej depresji, choć nie desperacji. - Chińczycy to twardy, zdyscyplinowany i waleczny naród. Solidaryzują się, wspólnymi siłami starająca się o szybkie zażegnanie kryzysu, który przyszedł w najmniej oczekiwanym momencie Chińskiego Nowego Roku - ocenia.
Ludzie masowo wykupują towary z marketów
- Był i jest strach, to zrozumiałe. Umierają przecież ludzie, setki pozostają w krytycznym stanie, trwa budowa dwóch prowizorycznych szpitali z tysiącami łóżek dla zarażonych. Stąd masowe wykupowanie towarów w marketach i świecące pustkami półki. Podkreślić jednak należy, że te półki szybko zapełniają się produktami, których chwilowo zabrakło - twierdzi polski fotograf.
ZOBACZ: Podejrzewał u siebie koronawirusa; zgłosił się do szpitala w Kujawsko-Pomorskiem
- Według informacji polskiej ambasady w Chinach, w Wuhanie i jego okolicach przebywa obecnie 27 obywateli RP - przekazało we wtorek biuro rzecznika prasowego MSZ. W ramach unijnej współpracy konsularnej koordynowane są działania dotyczące możliwego wyjazdu obywateli UE z Wuhanu, a polska służba konsularna stara się o organizację wyjazdu wszystkich zainteresowanych Polaków.
Rząd Japonii wysłał po swoich obywateli samolot
Rząd Japonii wysłał we wtorek wyczarterowany samolot pasażerski do objętego kwarantanną miasta Wuhan w środkowych Chinach, by ewakuować stamtąd obywateli, którzy chcą powrócić do kraju - przekazały japońskie media.
Samolot typu Boeing 767 wyleciał z Tokio we wtorek wieczorem i zgodnie z planem powinien powrócić następnego dnia rano.
Szef japońskiego MSZ Toshimitsu Motegi powiedział dziennikarzom, że samolot może zabrać około 200 pasażerów, tymczasem w Wuhanie i okolicach przebywa około 650 Japończyków, którzy chcą wrócić do kraju. Dodał, że rząd organizuje kolejne samoloty, które mogą wylecieć do Wuhanu już w środę.
- Strona chińska poinformowała nas, że są gotowi przyjąć jeden lot czarterowy - powiedział japoński minister. Zaznaczył, że ustalono również środki konieczne do przewiezienia Japończyków na lotnisko w Wuhanie.
- Wyślemy dziś wieczorem do Wuhanu pierwszy samolot, który zawiezie maski, ubrania ochronne i inne wsparcie dla Chińczyków i obywateli Japonii na miejscu - dodał Motegi.
Pasażerowie będą badani w samolocie
Na pokładzie samolotu będzie również lekarz i dwie pielęgniarki, którzy zbadają powracających z Wuhanu Japończyków. Ci z objawami, takimi jak gorączka, zostaną w Japonii skierowani do szpitala, a pozostali będą mogli wrócić do pracy lub szkoły z zaleceniem, by unikali zatłoczonych miejsc i dwa razy dziennie mierzyli temperaturę.
Japoński rząd zdecydował również o wpisaniu zakażenia nowym wirusem na listę chorób zakaźnych, w przypadku których władze mogą hospitalizować pacjentów nawet bez ich zgody.