Były więzień Auschwitz zaapelował do młodych. "Nie bądźcie obojętni"
- Mój przyjaciel wymyślił jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Nie bądźcie obojętni, bo nawet nie obejrzycie się, jak na was, czy na waszych potomków, nagle jakieś Auschwitz spadnie z nieba - mówił były więzień Marian Turski podczas głównej uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz.
- Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie doczekam już następnego jubileuszu. Takie są prawa - zaczął Turski. Jak powiedział, chciałby zwrócić się do swojej córki i wnuczki, a także do ich rówieśników.
- Kiedy wybuchła wojna światowa, byłem nastolatkiem. W I wojnie światowej mój ojciec był żołnierzem i został ciężko postrzelony w płuca. To był dramat dla naszej rodziny (...) Ja widziałem z pierwszej ręki, od ojca i matki, co to jest wojna, ale mimo wszystko, wydawało mi się to tak odległe, jak powstania z XIX wieku czy rewolucja francuska - mówił.
Jak przyznał, kiedy spotyka się teraz z młodymi ludźmi, zdaje sobie sprawę z tego, że po 75-80 latach temat wojny i Holokaustu "jest dla nich trochę nużący".
ZOBACZ: Król Holandii pilotował samolot w drodze na V Światowe Forum Holokaustu
- Ja ich rozumiem, dlatego obiecuje wam młodzi, że nie będę opowiadać o moich cierpieniach, o moich przeżyciach, moich marszach śmierci, o tym, jak kończyłem wojnę ważąc 32 kg, zupełnie już na skraju życia, na skraju wyczerpania. Nie będę opowiadał o czymś, co było najgorsze, tj. o tragedii pożegnania, rozstania z najbliższymi, kiedy widzisz po selekcji, przeczuwasz co ich czeka - mówił Turski.
Zwrócił uwagę, że wśród zebranych jest prezydent Austrii Alexander Van der Bellen. - Pamięta pan panie prezydencie, kiedy pan gościł mnie i kiedy mówiłem o tamtych czasach. W pewnym momencie pan użył takiego sformułowania: Auschwitz nie spadło z nieba. Można powiedzieć, że to oczywista oczywistość, no jasne. Może się to nawet wydawać banalne stwierdzenie, ale jest w tym niesłychanie głęboki, bardzo ważny do zrozumienia skrót myślowy - dodał.
Oswajanie się ze stygmatyzacją
Były więzień Auschwitz poprosił zebranych, by ci wyobrazili sobie, że są w Berlinie na początku lat 30. XX wieku. - Jest park i jednego dnia na ławkach pojawia się napis: "Żydom nie wolno siadać na tych ławkach". Można powiedzieć, że nieprzyjemne, to jest nie fair, ale przecież jest tyle ławek dookoła... Nie ma nieszczęścia - mówił Turski.
- W tejże dzielnicy, zamieszkanej przez intelektualistów, jest basem, pływalnia. Pojawia się napis: "Żydom zabroniony wstęp do pływalni". Można powiedzieć, nie jest to przyjemne, ale przecież Berlin ma tyle miejsc, gdzie można się kąpać, że można pójść gdzieś indziej. Jednocześnie pojawia się gdzieś indziej napis: "Żydom nie wolno należeć do niemieckich związków śpiewaków". Potem pojawia się napis i zakaz: "Dzieciom żydowskim nie wolno się bawić z dziećmi niemieckimi". Będą się bawiły same. Potem pojawia się napis: "Żydom sprzedajemy chleb i produkty żywnościowe tylko po godz. 17". No to już jest utrudnienie, jest mniejszy wybór, ale w końcu po godz. 17 też można robić zakupy - komentował Turski.
- Uwaga. Zaczynam się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, stygmatyzować, że można kogoś wyalienować i tak powolutku, stopniowo, dzień za dniem, ludzie zaczynają się oswajać z tym, zaczynają się przyzwyczajać do myśli, do idei, że ta mniejszość, która wydała Einsteina i wielu Noblistów, jest inna, może być wypchnięta ze społeczeństwa, że to są ludzie inni, obcy, roznoszą zarazki i epidemie - mówił.
"Tuptało, dreptało, zbliżało się"
Jak stwierdził, ówczesna niemiecka władza prowadziła "sprytną politykę", gdyż spełniała żądania robotnicze, zmniejszyła bezrobocie i "grała na godności narodowej". - Jednocześnie ta władza widzi, że ludzi powoli ogarnia znieczulica, obojętność, przestają reagować na zło. Wtedy ta władze może sobie pozwolić na dalsze przyspieszenie procesu zła - mówił.
- Tu się sprawdza to, co powiedział pan prezydent (Austrii - red.). Auschwitz nie spadło nagle z nieba. Auschwitz tuptało, dreptało małymi kroczkami. Zbliżało się, aż stało się to, co się stało - dodał.
Były więzień zwrócił się do młodych. - Możecie nie znać nazwiska Primo Levi. Był jednym z najsłynniejszych więźniów tego obozu. Użył kiedyś takiego sformułowania: "to się wydarzyło, to znaczy, że się może wydarzyć wszędzie" - mówił.
ZOBACZ: Muzułmanie i Żydzi spotkali się w Auschwitz. Mocne słowa saudyjskiego duchownego
Marsz z Martinem Lutherem Kingiem
Jak powiedział Turski, w 1965 roku był na stypendium w Stanach Zjednoczonych. - Wtedy był szczyt batalii o prawa ludzkie, obywatelskie, o prawa dla ludności afroamerykańskiej. Miałem zaszczyt brać udział w marszu razem z Martinem Lutherem Kingiem z Selmy do Montgomery i wtedy ludzie, którzy dowiedzieli się, że ja byłem w Auschwitz, pytali mnie: "jak myślisz, to chyba tylko w Niemczech coś takiego mogło być, czy mogłoby być gdzieś indziej?". Ja im mówiłem: "może być u was, jeżeli się łamie prawa obywatelskie, jeżeli się nie docenia praw mniejszości, jeżeli się je likwiduje" - relacjonował Turski.
- My w Europie w większości wywodzimy się z tradycji judeochrześcijańskiej. Zarówno ludzie wierzący, jak i niewierzący przyjmują jako swój kanon cywilny 10 przykazań. Mój najbliższy przyjaciel, prezes Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent wymyślił jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny - powiedział były więzień.
- Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, ponieważ jest tak w demokracji, że większość rządzi, ale prawa mniejszości muszą być jednocześnie chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte już istniejące umowy społeczne. Bądźcie wierni przykazaniom. Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie, jak na was, waszych potomków, jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba - mówił Turski.
WIDEO: Całe przemówienie Mariana Turskiego:
Przewodniczący Rady Muzeum Historii Żydów Polskich
Marian Turski urodził się 26 czerwca 1926 roku w Druskienikach na terytorium dzisiejszej Litwy. Przyszedł na świat jako Mosze Turbowicz.
Od 1942 roku przebywał w łódzkim getcie, z którego w sierpniu 1944 roku został deportowany do obozu Auschwitz-Birkenau. W styczniu 1945 roku podczas ewakuacji obozu przeżył marsz śmierci do Wodzisławia Śląskiego, skąd przetransportowano go do KL Buchenwald.
Po zakończeniu wojny osiadł w Warszawie. Jest wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce, członkiem Zarządu Głównego Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, członkiem Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i Rady Stowarzyszenia prowadzącego Dom Konferencji Wannsee. Jest także członkiem Komitetu Honorowego Stowarzyszenia Żydowskie Motywy oraz organizowanego przez to stowarzyszenie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Żydowskie Motywy, a także przewodniczącym Rady Muzeum Historii Żydów Polskich.
Został odznaczony m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.