Wybory w PO. Julia Pitera nie mogła zagłosować, bo "szkodzi" partii
W sobotę około 9,4 tys. członków Platformy Obywatelskiej wybierało w całej Polsce przewodniczącego partii. Julia Pitera chciała oddać głos, ale okazało się, że została zawieszona w prawach członka partii. - Jestem wstrząśnięta, nie dostałam prawa do obrony ani nie zostałam odpowiednio poinformowana - mówi w rozmowie z polsatnews.pl
- Okazało się, że nie ma mnie na liście wyborców, bo zostałam zawieszona 27 listopada 2019 r, bo "szkodzę PO" - powiedziała Pitera w rozmowie z polsatnews.pl.
ZOBACZ: Siemoniak: PO powinna być partią tożsamości, a nie partią wizerunku
- Do teraz nie mogę wyjść ze zdumienia. Od 2 miesięcy nie otrzymywałam żadnych informacji z biura regionalnego ani z krajowego. Wiedziałam jedynie co przychodziło na skrzynki mailowe kolegów. Nie dostałam listu od Siemoniaka, Budki, Kidawy-Błońskiej ani Zdrojewskiego. Nie przesyłano mi także regulaminu wyborów - dodała Pitera.
Nie było jej na liście
Gdy Pitera chciała oddać głos w sobotnich wyborach na przewodniczącego PO okazało się, że nie ma jej na liście. Po sprawdzeniu bazy centralnej partii została poinformowana, że jest zawieszona.
ZOBACZ: Wybory na szefa PO. Jedyna debata kandydatów zamknięta dla mediów
- Łukasz Abgarowicz, który jest rzecznikiem dyscypliny w PO wystosował pismo, w którym wskazał, że zostałam zawieszona w prawach członka. Byłam zdumiona. Czy można członka o tym nie powiadomić? - pytała.
"Liczne i powtarzające się wypowiedzi szkodzące wizerunkowi PO"
"Niniejszym zawiadamiam, że na podstawie Statutu PO postanawiam o natychmiastowym zawieszeniu Pani w prawach członka do czasu wyjaśnienia licznych i powtarzających się, szkodzących wizerunkowi PO wypowiedzi medialnych. Jednocześnie informuję, że zawieszenie potrwa do najbliższego posiedzenia Zarządu krajowego PO, który to zawieszenie może uchylić bądź podjąć inne działania przewidziane Statutem" - wskazał Abgarowicz w piśmie datowanym na 27 listopada.
ZOBACZ: Mucha rezygnuje z kandydowania na przewodniczącą Platformy Obywatelskiej
Biuro Krajowe poinformowano, że o dalszych losach zawieszenia zdecyduje zarząd. - Po dziesięciu minutach otrzymałam telefon. Okazało się, że 20 grudnia zostałam "odwieszona". Nie wiem nic o zawieszeniu, nie wiedziałam nic o "odwieszeniu", nie dostawała informacji o tym co dzieje się w partii. Skutek jest taki, że poszłam i zagłosowałam w wyborach na szefa PO. Na tym jednak nie poprzestanę. Jestem wstrząśnięta, nie dostałam prawa do obrony - przyznała Pitera.
"Pitera otrzymała informację o zawieszeniu"
Abgarowicz potwierdził, że postanowił o zawieszeniu Pitery w prawach członka Platformy Obywatelskiej m.in. za jej krytyczne wypowiedzi w mediach pod adresem kandydatki PO na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. - Było szereg wypowiedzi, w których pani Julia Pitera atakowała w sposób bezpardonowy naszą kandydatkę na prezydenta, ale ponieważ po zawieszeniu więcej takich wypowiedzi nie było, zawnioskowałem o to, żeby nic więcej w tej sprawie nie robić i zawieszenie wygasło - powiedział rzecznik dyscyplinarny PO. Zapewnił, że Pitera otrzymała drogą mailową informację o zawieszeniu.
Przyznał, że być może nazwiska Pitery brakowało w sobotę w Centralnym Rejestrze Członków. - W CRC było bardzo dużo korekt i rzeczywiście pani Pitery mogło tam nie być, ale to zostało wyjaśnione i mogła dzisiaj głosować - zaznaczył Abgarowicz.
Konflikt trwa od kilkunastu lat
Konflikt związanych obojga polityków trwa od kilkunastu lat. W kwietniu 2006 roku Pitera rozważała nawet wystąpienie z Platformy po tym, jak Abgarowicz został wybrany szefem mazowieckich struktur partii.
Obecny rzecznik dyscyplinarny PO uchodził wówczas za jednego z najbliższych współpracowników Pawła Piskorskiego z czasów gdy był on prezydentem Warszawy. "Gazeta Stołeczna" pisała, że Abgarowicz "był jednym z rozgrywających w tzw. układzie warszawskim, czyli koalicji SLD-PO rządzącej Warszawą do 2002 roku". Gdy Piskorski wiosną 2006 został wykluczony z PO, Abgarowicz w ramach protestu zrzekł się funkcji szefa mazowieckiej PO, zaledwie kilka dni po wyborze.
Julia Pitera należała w tamtym okresie do najzagorzalszych krytyków Pawła Piskorskiego i jego współpracowników. Nieco wcześniej, w 2000 roku, jeszcze jako radna AWS zagłosowała przeciw wyborowi Piskorskiego na prezydenta Warszawy, mimo koalicyjnych uzgodnień AWS z Unią Wolności, którą reprezentował wtedy Piskorski. Uruchomiło ciąg politycznych wydarzeń, które doprowadziły do rozpadu koalicji rządowej AWS-UW.
Czytaj więcej