Lotnisko Chopina przygotowane na zagrożenia epidemiologiczne
Największy port w Polsce Lotnisko Chopina jest przygotowane na ewentualne zagrożenia epidemiologiczne - zapewnił rzecznik portu Piotr Rudzki. Dodał, że służby monitorują sytuację w związku z koronawirusem, który pojawił się w Chinach. LOT, który lata do Pekinu, także monitoruje sytuację.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jak i chińskie władze sanitarne potwierdzają, że wywołująca zapalenie płuc nowa odmiana koronawirusa podobna do SARS może się rozprzestrzeniać między ludźmi. W Wuhan, gdzie wybuchła epidemia, doszło do czwartego zgonu z powodu tego zakażenia.
- Na ten moment nie ma jeszcze żadnych zaleceń od Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), od Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), z którymi współpracujemy. I nie mamy też na razie żadnych dodatkowych wytycznych od Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (GSSE) - powiedział Rudzki.
Zapewnił, że służby na bieżąco monitorują sytuację.
ZOBACZ: Groźny wirus z Chin. Zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego
- Lotnisko Chopina jest międzynarodowym lotniskiem, przez które przewijają się pasażerowie z całego świata. Jesteśmy cały czas gotowi do działania w przypadku zagrożenia epidemiologicznego - cały czas, niezależnie od tej sytuacji - powiedział.
Jak dodał, pasażerowie którzy podróżują na Daleki Wschód powinni stosować się do zaleceń GSSE, czyli unikać skupisk ludzkich, nie chodzić na bazary, myć ręce i zachowywać podstawowe zasady higieny.
"Bacznie się przyglądamy"
- Zalecamy, żeby pasażerowie, którzy podróżują z Dalekiego Wschodu, głównie z Chin, kiedy poczują się gorzej, mając np. objawy grypopodobne, aby skontaktowali się czy to z personelem pokładowym, który poinformuje służby medyczne konkretnego lotniska, czy z nami po przylocie, wtedy zostanie udzielona pomoc takiej osobie - powiedział.
Jak tłumaczy Rudzki, jeśli zostanie wykryte podejrzenie wirusa u pasażera, wówczas dalsze postępowanie z nim uzależnione jest od objawów. - Każde działanie odbywa się we współpracy z Sanepidem i z GSSE - powiedział. Zaznaczył, że do Warszawy nie ma bezpośrednich rejsów z Wuhan w Chinach.
ZOBACZ: Koronawirus w Australii? "Czekamy na wyniki"
Do Chin, dokładnie do Pekinu, bezpośrednio ze stolicy Polski lata PLL LOT. - Bacznie się przyglądamy wszystkim doniesieniom w kontekście nowego koronawirusa. Jesteśmy w stałym kontakcie z WHO, Sanepidem, a także z MSZ. Na razie analizujemy uważnie sytuację - powiedział p.o. rzecznika spółki Michał Czernicki.
Zapewnił, że jeżeli zaistniałyby jakiekolwiek przesłanki do przerwania rejsu, czy wprowadzenia dodatkowych kontroli, to przewoźnik zrobi to we współpracy z Lotniskiem Chopina.
- Jeśli w trakcie rejsu, personel pokładowy będzie miał podejrzenie, że ktoś jest chory lub wyda mu się, że ma symptomy choroby, wówczas postępujemy zgodnie z procedurą. Kapitan po konsultacji przez radio np. z lekarzem, może zarządzić natychmiastowe wylądowanie na najbliższym lotnisku i przekazanie takiej osoby wykwalifikowanym służbom medycznym - tłumaczy Czernicki.
Własne wytyczne
Jeżeli służby te - jak mówił - stwierdzą, iż pasażer ten był nosicielem zakaźnej choroby, która może się rozprzestrzeniać, mają natychmiast obowiązek powiadomić przewoźnika. - A przewoźnik - jeżeli samolot jest wtedy jeszcze w powietrzu - wraz z lotniskiem docelowym przygotowują się na przyjęcie samolotu wraz z zastosowaniem specjalnych procedur. Jeżeli ten samolot już wylądował, to informujemy wszystkich pasażerów, aby zgłosili się do lekarza - wyjaśnił.
Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas mówił we wtorek dziennikarzom, że personel latający jest odpowiednio przeszkolony i wyczulony w tym okresie na jakiekolwiek niepokojące sygnały. - Uczuliliśmy personel latający, by sprawozdawał nam, czy na pokładzie samolotu jest osoba, która może mieć symptomy związaną z chorobą wywołaną przez koronawirus(...) Często latamy teraz do Chin i dlatego musieliśmy uczulić naszą stację graniczną Inspekcji Sanitarnej na Okęciu, by była czujna, podobnie jak załogi - powiedział.
ZOBACZ: Chiński wirus zaczął rozprzestrzeniać się na inne kraje
Dodał, że przy tak globalnym zagrożeniu epidemią linie lotnicze mają jasne wytyczne. - Czasami bywa i tak, że bada się temperaturę wszystkich podróżnych, którzy lądują na lotnisku. My jesteśmy do tego przygotowani, ale nie będziemy tego robić wcześniej niż inni. Analizujemy całą sytuację - zapewnił.
WHO nie wszczęła jeszcze alertu zalecającego ograniczenie ruchu turystycznego i monitorowanie podróżnych linii lotniczych przylatujących z regionów, w których rozprzestrzenia się wirus. Reuters informuje, że decyzja w tej sprawie ma być podjęta w środę rano. Na razie wiadomo, że w Chinach poza Wuhan doszło do zawleczenia pojedynczych zakażeń do Pekinu, Szanghaju i prowincji Guangdong. Wirus pojawił się także w Japonii, Tajlandii i Korei Południowej, a we wtorek wykryto go także u jednej osoby na Filipinach.
Czytaj więcej