Kupiona w sklepie lodówka ma… 5 lat! Od razu się popsuła
Pani Anita z Zabrza kupiła w Media Expert nową lodówkę, która popsuła się już następnego dnia po przywiezieniu jej do domu. Sklep nie chce przyjąć urządzenia, a producent uznać gwarancji. Działa ona przez dwa lata, ale tylko pod warunkiem, że sprzedane urządzenie ma mniej niż 36 miesięcy. A Media Expert sprzedało lodówkę, która stała w magazynach od 2014 r. - informuje "Interwencja".
Pani Anita z Zabrza kupiła w listopadzie lodówkę w sklepie Media Expert. Zapłaciła za nią 4 tysiące złotych. Następnego dnia po dostarczeniu sprzętu do domu, lodówka się zepsuła - nie działa kostkarka do lodu.
"Zalała mi dom"
- Lodówka zalała nam cały parter. Okazało się, że woda, która była doprowadzana do lodówki, nie robiła kostek lodu tylko odrzucała ta wodę z powrotem i tym samym zalała mi dom. Zadzwoniliśmy do sklepu, poinformowano nas, że wina jest po naszej stronie, bo nie skorzystaliśmy z profesjonalnego podłączenia lodówki - opowiada Anita Białasiewicz.
Zupełnie inaczej sprawę przedstawiał pracownik sklepu, kiedy reporterka "Interwencji" chciała kupić nową lodówkę:
- Są dwa lata gwarancji.
- Tak.
- Mogę ja podłączyć sama.
- Jak najbardziej.
- Bo, to tylko kabel od wody i kabel do prądu.
- No.
- Nie muszę mieć specjalisty do podłączania.
- Nie. Ktoś pani powiedział, że musi być. Czasami opowiadają takie bzdury.
Lodówka powinna mieć gwarancję na dwa lata. Pani Anita zadzwoniła do serwisu producenta sprzętu i wtedy okazało się, że gwarancji już nie ma, bo lodówka jest za stara. Wyprodukowano ją w 2014 roku.
"Nie podlega żadnej gwarancji"
- Ta lodówka została wyprodukowana w październiku 2014 roku i nie podlega żadnej gwarancji. W karcie gwarancyjnej sprawdziliśmy, że mamy dwa lata gwarancji od dnia zakupu po warunkiem, że sprzęt nie jest starszy niż 36 miesięcy od daty wyprodukowania. Przyjechaliśmy do sklepu, mówimy jaka jest sytuacja i panowie wówczas pokazali numery seryjne na fakturze zakupu, spojrzeli na siebie i wiedzieli, co sprzedali – mówi "Interwencji" pani Anita.
ZOBACZ: Koszmarne zabiegi kosmetyczne. Ryzykowały zdrowiem
- Pani skutecznie odstąpiła od umowy. Lodówka w mojej opinii jest wadliwa. Klient nie może podejrzewać, że lodówka ma 5 lat i gwarancja nie działa - komentuje Michał Herde z Federacji Konsumentów w Warszawie.
Wideo: Kupiona w sklepie lodówka ma… 5 lat! Od razu się popsuła
Media Expert: lodówka objęta specjalnym rabatem
Sklep nie zgodził się na przyjęcie lodówki. Zaproponował jedynie jednorazową naprawę na koszt sklepu. To komentarz rzecznika Media Expert:
"W przypadku stwierdzenia wad towaru klient uprawniony jest do zgłoszenia reklamacji w ramach rękojmi wynikającej z przepisów prawa lub gwarancji jakości, o ile taka gwarancja na dany produkt została udzielona. Warunki udzielania gwarancji, w tym okres jej obowiązywania określa gwarant, w tym wypadku BEKO S.A. Zgodnie z oświadczeniem gwarancyjnym gwaranta, które było dołączone do lodówki, ,,udzielona gwarancja nie obejmuje urządzeń zakupionych później, niż 36 miesięcy licząc od daty produkcji sprzętu zgodnie z numerem seryjnym znajdującym się na tabliczce znamionowej urządzenia.” Ponieważ gwarancja jest dodatkowym zastrzeżeniem umownym towarzyszącym umowie sprzedaży, zaś udzielenie gwarancji nie jest obowiązkiem gwaranta, to wygaśnięcie gwarancji nie uniemożliwia sprzedaży towaru, który nadal objęty jest rękojmią. Oznacza to, że w sytuacji ujawnienia wady takiego towaru, klient w ciągu 24 miesięcy od daty zakupu może skorzystać z uprawnień przysługujących mu z tytułu rękojmi od sprzedawcy. Na tej podstawie sieć Media Expert zaproponowała klientowi w listopadzie 2019 roku naprawę urządzenia bez ponoszenia kosztów tej naprawy przez Klienta, z czego klient jednak nie skorzystał." - przekazano w oświadczeniu.
Firma dodała, że "lodówka była towarem pochodzącym z wyprzedaży, poekspozycyjnym i w związku z tym została objęta specjalnym rabatem".
"Kupiłam bubla, którego nikt nie chce ode mnie przyjąć"
- Nie rozumiem dlaczego teraz wina jest po mojej stronie, w zasadzie nie mam żadnych praw. Wydawało się, że kupuję w sklepie znanym, że pójdę, kupię sprzęt i to będzie sprzęt na kilkanaście lat, a okazało się, że kupiłam bubla, którego nikt nie chce ode mnie przyjąć - podsumowuje pani Anita.
ZOBACZ: Sąd odebrał zakupoholiczce dostęp do kart płatniczych. Na prośbę rodziny
Czytaj więcej