Piosenkarz zmarł podczas koncertu. David Olney miał 71 lat
71-letni piosenkarz folk David Olney występował na festiwalu w Santa Rosa Beach na Florydzie. Podczas wykonywania jednego z utworów nagle przerwał, powiedział "przepraszam" i opuścił głowę. Widownia myślała, że muzyk źle się poczuł i za chwilę znowu zacznie śpiewać. Dopiero po chwili okazało się, że mężczyzna nie żyje - prawdopodobnie doznał ataku serca.
"Nie wypuścił gitary z ręki, nie spadł z krzesła. Odszedł spokonie i łagodnie - tak jak żył" - napisał na Facebooku piosenkarz Scott Miller, który 18 stycznia występował wspólnie z Olney'em.
ZOBACZ: Siostra George'a Michaela zmarła w Boże Narodzenie - dokładnie trzy lata po śmierci brata
"Wszyscy stracili dziś ważną osobę"
Muzyka wspomina również piosenkarka Amy Rigby, która też była na scenie. "Był jeszcze bardzo młody. Siedział wyprostowany z gitarą, miał na sobie świetny kapelusz i piękną zamszową kurtkę. Wyglądał jakby po prostu musiał chwilę odpocząć. W końcu zareagował Scott Miller, który powiedział, że musimy go reanimować. Obecni na miejscu lekarze i ludzie, którzy brali udział w festiwalu, zrobili wszystko co w ich mocy" - napisała Rigby, dodając, że "wszyscy stracili dziś ważną osobę".
Olney miał na swoim koncie ponad 20 albumów. Był też autorem tekstów, które inspirowały innych muzyków country i folk, m.in. Lindę Ronstadt i Steve'a Younga. Na stronie poświęconej muzykowi czytamy, że był kluczowym członkiem sceny muzycznej Nashville.
Piosenkarz miał żonę i dwoje dzieci.