Seniorzy na wózkach inwalidzkich. Po podwyżce nie stać ich na opiekunkę
Niepełnosprawne małżeństwo z Rawicza walczy z urzędnikami o godną starość. Od nowego roku miasto drastycznie podniosło stawki za pomoc opiekunki i teraz zamiast 200 zł, państwo Gajowiakowie musieliby płacić 750 zł. A to, wbrew obliczeniom urzędników, przerasta możliwości pani Haliny i pana Mariana - informuje "Interwencja".
Państwo Gajowiakowie z Rawicza w województwie wielkopolskim poznali się 52 lata temu. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Pomimo niepełnosprawności, o której wiedzieli, że będzie u obojga postępować, zdecydowali się iść dalej przez życie razem. Dziś pani Halina ma 72 lata. Pan Marian jest dwa lata starszy.
- Mąż ma wrodzone zwichnięcie stawów biodrowych po przebytej gruźlicy kości. Ja mając pół roku zachorowałam na polio i całą prawą stronę miałam niewładną, jedną nogę mam o 17 cm krótszą. Po roku jak poznaliśmy się z mężem, urodził nam się syn. I cud był, bo syn urodził się zdrowy - opowiada reporterce "Interwencji" pani Halina.
- Mój chód był inny, kaczkowaty, ale chodziłem. Odszedłem na rentę i otworzyłem sklepik z obuwiem - mówi pan Marian.
ZOBACZ: Jest ojcem, ale przepisy mówią co innego
Jeszcze 3 lata temu małżeństwo doskonale radziło sobie samo. Niestety pan Marian nagle stracił czucie w obu nogach. Prowadzenie sklepu stało się niemożliwe. Kilka miesięcy później pani Halina przewróciła się i złamała nogę.
"Stan zdrowia nie rokuje żadnej"
- Tak złamałam, że wygięła się cała proteza razem z moją nogą i już nie było co zbierać. Nie chcieli operować, bo ja mam bardzo wysoki stopień osteoporozy - tłumaczy pani Halina.
- Lekarz napisał mi, że stan zdrowia nie rokuje żadnej poprawy. Będą dwa wyścigi: śmierci i ta niedołężność. Ścigają się z sobą. Lepsza byłaby śmierć – przyznaje Marian Gajowiak.
Wideo: Opłata za opiekunkę wzrosła niemal czterokrotnie. Niepełnosprawnych na nią nie stać
Małżonkowie od tamtej pory poruszają się na wózkach inwalidzkich. Ponieważ syn mieszka na drugim krańcu Polski, zmuszeni byli wynająć opiekunkę do pomocy na 4 godziny dziennie. Za godzinę płacili 1,89 zł. Przeżyli szok, kiedy w grudniu ubiegłego roku dostali decyzję z MOPS-u, że od stycznia stawka za godzinę opieki wzrasta do 6,45 zł.
Urzędnicy: mają wyższy dochód
- Stara uchwała gminy obowiązywała od 2006 roku, a więc minęło sporo czasu. Wzrosła średnia wynagrodzeń, a w związku z tym trzeba bazować na tych cenach, które proponują usługodawcy - mówi Elżbieta Pawlak, sekretarz Gminy Rawicz.
- Zmienia się też struktura dochodów naszych klientów pomocy społecznej. Ponieważ są wyższe waloryzacje świadczeń rentowych, w związku z tym dochód ogólnie rodziny wyszedł wyższy w stosunku do roku ubiegłego - dodaje Władysława Czajkowska, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rawiczu.
Tyle że dla państwa Gajowiaków te tłumaczenia są niezrozumiałe.
"Zostanie na wątrobiankę i salceson"
- Do grudnia płaciłam 200 zł, a teraz 750 zł. Na życie zostanie 1300 zł. Zostanie na wątrobiankę i salceson, a chleb kosztuje męża 5 zł, bo jest cukrzykiem. Jak żyć dalej, nie wiem – mówi pani Halina.
- Być może rodzina nie miała na moment przeprowadzenia wywiadu środowiskowego wszystkich wydatków, które jeszcze poniosła i które mają wpływ na to, żeby zastosować inną odpłatność. To jest sprawa otwarta. W każdej chwili my tę decyzje możemy wzruszyć i zmienić – zastrzega Władysława Czajkowska, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rawiczu..
ZOBACZ: Zmarła Chinka, która przez pięć lat jadła tylko ryż. Oszczędzała na leczenie brata
Państwo Gajowiakowie odwołali się od decyzji Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, bo twierdzą, że nie stać ich na tak wysoką opłatę za godzinę opieki. Do czasu wyjaśnienia sprawy ograniczyli liczbę godzin do 2, zamiast 4, które mieli do tej pory. Przyznają jednak, że z tak krótką pomocą będzie im trudno sobie poradzić w życiu.
- Nie rusza ich nasz wrzask, bo my wrzeszczymy. Ich to nie obchodzi, bo oni są górą - komentuje Marian Gajowiak.
Czytaj więcej