Zagłodził prawie 4 tys. kaczek. 40-latek trafił do aresztu
40-letni Piotr G. z wielkopolskiego Zamościa trafił na trzy miesiące do aresztu w związku z zarzutem zagłodzenia stada ok. 4 tys. pięciotygodniowych kaczek - przekazała w poniedziałek prokurator Sylwia Wróbel z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wklp.
Hodowcy kaczek z Zamościa zarzucono, że od 9 grudnia 2019 r. do 8 stycznia 2020 r. znęcał się ze szczególnym okrucieństwem nad ok. 4-tysięcznym stadem kaczek rasy Pekin.
Ocalały 122 kaczki
- Podejrzany trzymał zwierzęta bez odpowiedniej ilości pokarmu, czym doprowadził do śmierci dokładnie 3 900 sztuk kaczek. W gospodarstwie przy życiu pozostało jedynie 112 sztuk z całego stada - poinformowała prok. Sylwia Wróbel.
Mężczyzna przyznał się do zarzutu i złożył wyjaśnienia. Jak przekazała prok. Wróbel podejrzany miał świadomość, że hodowane przez niego kaczki są niedożywione.
ZOBACZ: Ponad dwa tysiące kaczek padło na fermie w Zamościu. To mogło być zagłodzenie
- Kaczki powinny były otrzymywać dziennie 1 300 kg pożywienia a dostawały ok. 400 kg paszy na okres dwóch dni - powiedziała prokurator.
To nie ptasia grypa
Pomimo tego zachowania, mężczyzna 7 stycznia br. poinformował Powiatowego Lekarza Weterynarii w Ostrowie Wkp. o śmierci kaczek z powodu zarażenia wirusem ptasiej grypy.
Pobrane ze stada w Zamościu próbki przesłano do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, gdzie stwierdzono brak wirusa na fermie kaczek.
Dlatego Powiatowy Lekarz Weterynarii w Ostrowie Wlkp. Dariusz Hyhs o sprawie zawiadomił policję.
Po przeprowadzeniu wstępnych czynności Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wlkp. przedstawiła 40-latkowi zarzut znęcania się nad kaczkami ze szczególnym okrucieństwem i wystąpiła do miejscowego sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu. Wniosek został uwzględniony.
ZOBACZ: Kaczki pod eskortą policjantów odprowadzone nad rzekę
- Okazało się, że podejrzany prowadził też chów kaczek od sierpnia do listopada 2019 r., który, jak twierdził, nie przyniósł mu oczekiwanych zysków a 600 kaczek padło w wyniku porażenia prądem. Sposób postępowania hodowcy będzie weryfikowany - przekazała Sylwia Wróbel.
Podejrzany wyjaśnił, że prowadził gospodarstwo wspólnie z żoną od 2012 r. i nie zatrudniał innych osób do pomocy.
Za zarzucane mężczyźnie czyny grozi do 5 lat więzienia.
Czytaj więcej