Prof. Kleiber: 30 proc. informacji w mediach społecznościowych jest sfałszowana
- Łatwość dostępu do informacji wpływa niestety na to, że stajemy się zmanipulowani przez różne niecne instytucje - powiedział w Polsat News prof. Michał Kleiber. Zwrócił uwagę, że prawie 1/3 informacji w mediach społecznościowych jest nieprawdziwa. Zgodził się z nim Wojciech Surmacz z PAP, który stwierdził, że "z tego powodu ludzie odwracają się od mediów społecznościowych".
- Niedawno przeczytałem takie amerykańskie badania, z których wynikało, że prawie 1/3 informacji, które podają media społecznościowe jest sfałszowana - powiedział prof. Kleiber w programie "Debata Tygodnia Wszystko Co Najważniejsze".
Jako przykład podał Chiny i Rosję. - W Chinach dziesiątki tysięcy osób praktycznie pełni rolę cenzorów w internecie i dopuszcza tylko te informacje, które podobają się tamtejszej władzy. W Rosji istnieją całe armie trolli, które są zdolne wpływać na przebieg procesów demokratycznych w różnych krajach - stwierdził.
"Stajemy się zmanipulowani"
Jak przypomniał, "z zawodu jestem informatykiem, więc nie jestem przeciwnikiem nowych technologii i internetu". - Natomiast łatwość dostępu do informacji wpływa niestety na to, że stajemy się zmanipulowani przez różne niecne instytucje - dodał profesor.
- Dzisiaj w Polsce naprawdę nie jest gorzej niż było 10 czy 20 lat temu, a kłócimy się bardziej. To dlatego, że jest taki łatwy i szeroki dostęp do informacji, która jest zmanipulowana, która jest nieuczciwa, która jest nadmiernie emocjonalna. To dotyczy całego świata - powiedział.
ZOBACZ: Facebook nie usunie wpisów polityków, które naruszą regulamin. Potraktuje je jak informacje
- Wizualność problemów jest w tej chwili taka, że wszystkie problemy docierają w tej chwili do każdego. To pozwala ludziom mobilizować się do najróżniejszych działań, które kiedyś w ogóle nie przychodziły im do głowy - dodał.
"Ludzie zaczynają odwracać się od mediów społecznościowych"
Zgodził się z nim prezes Polskiej Agencji Prasowej, Wojciech Surmacz, który stwierdził, że "media społecznościowe mają ogromny wpływ na szeroko pojętą opinię publiczną".
- Jeśli spojrzeć globalnie na informację, która wchodzi na rynek informacyjny, to 10 do 15 procent udziału funkcjonowania tej informacji w przestrzeni publicznej to są dzisiaj media społecznościowe - zauważył.
Według niego ten trend się zmniejsza, bo "ludzie zaczynają odwracać się od mediów społecznościowych z powodu fałszywych informacji".
ZOBACZ: Majonez Morawiecki. Premier o "najgorętszym sporze" w internecie
- My, jako odbiorcy tych informacji, mamy tego dość. Rano wstajemy, otwieramy media społecznościowe i czytamy, że ktoś umarł, a po dwóch godzinach okazuje się, że on jednak żyje. Takich przypadków jest coraz więcej - powiedział.
Zwrócił uwagę, że media elektroniczne, społecznościowe mają również pozytywne cechy. Jako dowód, podał przykład niedawnej katastrofy samolotu ukraińskich linii lotniczych w Iranie. Władze tego państwa po kilku dniach przyznały, że maszyna została zestrzelona.
- Jeszcze 10-15 lat temu, gdy nie istniały media elektroniczne, w takiej sytuacji Iran mógłby iść w zaparte rok, może nawet dwa. Uderzenie mediów, stworzenie takiej lawiny, spowodowało, że Iran "pękł" i przyznał się do winy - stwierdził.
"Granie fałszem też ma swój cel"
Michał Kłosowski z Instytutu Nowych Mediów, który rownież był gościem w studiu, zwrócił uwagę, że niekiedy fałszywe informacje także mają swój cel. - Umiejętne granie fałszem przez organizacje, przez rządy, przez różnych ludzi, też może odnieść swój cel w infosferze - powiedział.
Na to, że media społecznościowe są potrzebne, zwróciła również uwagę, prof. Anna Cegieła z UW. - Narracja jest potrzebna, ponieważ człowiek myśli narracyjnie. To jest normalne, że się układa jakąś opowieść. Pytanie, czy się tą opowieść chce narzucić. Narracje są radykalizowane, wciska się je ludziom, narzuca się, jak mamy myśleć - zauważyła.
Czytaj więcej