Iran ostrzelał bazy amerykańskie w Iraku. "Nie żyje 80 terrorystów USA"

Świat
Iran ostrzelał bazy amerykańskie w Iraku. "Nie żyje 80 terrorystów USA"
PAP/EPA/ALi Haider
W nocy z wtorku na środę amerykańska baza lotnicza Al Asad oraz lotnisko wojskowe Irbilu zostały ostrzelane pociskami wystrzelonymi z terytorium Iranu

W nocy z wtorku na środę amerykańska baza lotnicza Al Asad w pobliżu miasta Hit w środkowym Iraku oraz lotnisko wojskowe Irbilu w irackim Kurdystanie zostały ostrzelane pociskami wystrzelonymi z terytorium Iranu. Na obie bazy spadło ponad tuzin pocisków. Irańska telewizja państwowa podała, że zginęło 80 "amerykańskich terrorystów".

Jak podała związana z rządem w Teheranie prywatna irańska agencja Fars, lotnictwo irańskie użyło pocisków krótkiego zasięgu Fateh-313. W ocenie amerykańskiego wywiadu wojskowego, Iran dysponuje arsenałem obejmującym ponad 2 tys. pocisków balistycznych.

 

"Zgodnie z art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych Iran podjął i zastosował proporcjonalne środki w samoobronie, atakując bazę, z której został przeprowadzony tchórzliwy atak na naszych obywateli i wyższych rangą przedstawicieli władz. Nie dążymy do eskalacji (sytuacji) ani wojny, ale będziemy bronić się przed jakąkolwiek agresją" - napisał na Twitterze irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif.

 

 

Zabitych 80 "amerykańskich terrorystów"

 

80 osób, "amerykańskich terrorystów", zostało zabitych w ataku rakietowym Iranu na cele USA w Iraku - poinformowała w środę irańska telewizja państwowa. Dodano, że Iran odpalił 15 pocisków rakietowych i żaden z nich nie został zestrzelony.

 

Według doniesień irańskiej telewizji w ataku "poważnie uszkodzone zostały" śmigłowce i sprzęt wojskowy.

 

Stacja przekazała również, powołując się na dobrze poinformowane źródło, że Iran ma w zasięgu 100 innych celów do zaatakowania, jeśli USA podejmą środki odwetowe.

 

- Środowy atak sił irańskich na amerykańskie cele w Iraku to policzek wymierzony Stanom Zjednoczonym - oświadczył kilka godzin po tym ataku najwyższy przywódca duchowo polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei. Po raz kolejny nazwał USA wrogiem Iranu.

 

Chamenei, który jest pierwszą osobą w państwie, zażądał od USA, aby ich siły zbrojne wyszły z Bliskiego Wschodu. Według niego amerykańska obecność w tym regionie jest źródłem korupcji.

 

"Odpowiemy Ameryce za zabicie Sulejmaniego »odcięciem jej nogi«"

 

USA mogą "odciąć rękę" Iranowi zabijając generała Kasema Sulejmaniego, ale Iran odpowie Ameryce "odcięciem jej nogi" w regionie - oświadczył w środę prezydent Iranu Hasan Rowhani, cytowany przez agencję Fars, nie rozwijając, co dokładnie ma na myśli.

 

Prezydent zabrał głos kilka godzin po przeprowadzeniu przez siły zbrojne Iranu ataków rakietowych na amerykańskie cele w Iraku.

 

Według władz w Teheranie operacja była odwetem za zeszłotygodniowy atak amerykańskich dronów na lotnisku w Bagdadzie, w którym zginął generał Sulejmani, dowódca elitarnej irańskiej jednostki wojskowej Al-Kuds.

 

- Odpowiedź Iranu na jakiekolwiek działania odwetowe USA na środowe ataki rakietowe na amerykańskie cele w Iraku będzie proporcjonalna - oświadczył minister obrony i logistyki sił zbrojnych Iranu Amir Hatami. Dodał, że w ataku użyto pocisków krótkiego zasięgu.

 

Irańska Agencja informacyjna Fars zamieściła na Twitterze zdjęcie wystrzeliwanej pod osłoną nocy rakiety z komentarzem "Ostra zemsta".

 

 

 

Baza do walki z Państwem Islamskim

 

Andrew deGrandpre, reporter amerykańskiego dziennika "Washington Post" zajmujący się bezpieczeństwem narodowym opublikował oświadczenie Pentagonu, z którego wynika, że ataku na dwie bazy USA w Iraku dokonał Iran.

 

 

Amerykańska baza lotnicza Al Asad jest wykorzystywana przez wojska USA w ramach Międzynarodowej Koalicji walczącej z Państwem Islamskim.

 

Jest ona również miejscem stacjonowania około stu osób personelu wojskowego z Polski.

 

Z kolei w bazie wojskowej w Irbilu w irackim Kurdystanie, którą również ostrzelano, przebywa oprócz Amerykanów 115 żołnierzy niemieckich.

 

Ani amerykańskim, ani sojuszniczym żołnierzom nic nie zagraża - zapewniają władze wojskowe krajów zaangażowanych w działania koalicji. Także polskie władze zapewniły, że nasz kontyngent jest bezpieczny.

 

- Mamy kontakt z polskim dowództwem. W jednej z tych baz są polscy żołnierze; wiemy na pewno, że oni nie ucierpieli w wyniku tego ataku, to dla nas jest najważniejsze. Poczekajmy jeszcze na oświadczenie prezydenta Stanów Zjednoczonych - on zapowiedział takie oświadczenie - jak Stany Zjednoczone interpretują tę sytuację - powiedział z kolei szef MSZ Jacek Czaputowicz.

 

Stan liczbowy kontyngentu USA w Iraku wynosi 5 tys. żołnierzy.

 

Spadło kilkanaście rakiet

 

O ataku na bazę Al Asad poinformowała jako pierwsza nadająca z Bejrutu panarabska telewizja Al Mayadeen. Atak nastąpił około godz. 01:30 czasu lokalnego (godz. 23:30 czasu polskiego).

 

Nad bazą widać amerykańskie śmigłowce i słychać syreny alarmowe - donosiły agencje.

 

Źródła wojskowe i w amerykańskiej administracji niemal natychmiast potwierdziły "atak rakietowy z terytorium Iranu na wiele baz USA i innych celów" w Iraku. Trwa szacowanie strat - zaznaczono w dokumencie resortu obrony USA.

 

W ataku - jak przekazał rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman - wystrzelono co najmniej kilkanaście rakiet. Baza lotnicza w Al Asad miała zostać ostrzelana dwukrotnie.

 

Prezydent Donald Trump zaraz po ataku, zapowiadając na godziny poranne specjalne wystąpienie w tej sprawie.

 

 

"Nie będziemy oszczędzać Amerykanów"

 

"Podejmiemy wszystkie konieczne środki, by bronić amerykański personel, partnerów i sojuszników w regionie" - podkreślono w dokumencie Pentagonu.

 

Źródła w Waszyngtonie nie potwierdziły doniesień odnoszących się do ewentualnych ofiar śmiertelnych i strat materialnych.

 

Irańska Gwardia Rewolucyjna poinformowała ze swej strony, że baza lotnicza i inne obiekty zostały "całkowicie zniszczone", a sam atak na "bazy okupowane przez Amerykanów" został uwieńczony pełnym sukcesem". W niektórych doniesieniach z Iranu mówi się o zniszczeniu samolotów bojowych i śmigłowców.

 

Jak zaznaczył też w środę rano w swej wypowiedzi transmitowanej przez irańskie stacje telewizyjne jeden z dowódców Korpusu Strażników Rewolucji: "dzisiejszy atak był zaledwie pierwszym krokiem, po którym prezydent USA powinien pomyśleć o wycofaniu swych jednostek z regionu, zamiast pozostawiać żołnierzy w zasięgu naszego ostrzału".

 

- Nie będziemy oszczędzać Amerykanów - zapewnił.

 

ZOBACZ: Iran chce głowy Donalda Trumpa. "Uzbieramy 80 milionów dolarów"

 

We wcześniejszym oświadczeniu Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej zażądał od Waszyngtonu, by natychmiast wycofał wojska z regionu, "jeśli nie chce więcej zabitych żołnierzy". W komunikacie podkreślono, że Izrael jest uważany za współuczestnika zabójstwa gen. Kasema Sulejmaniego.

 

- Nie traktujemy Izraela w oderwaniu od Stanów Zjednoczonych, gdy chodzi o to przestępstwo - wskazano w oświadczeniu dotyczącym operacji "Męczennik Sulejmani" - jak ją nazwano w oficjalnych dokumentach irańskich. W ramach tej operacji "została doszczętnie zniszczona amerykańska baza" - zaznaczono.

 

Treść deklaracji przekazała w środę nad ranem irańska agencja ISNA i stacje telewizyjne.

 

Korpus Strażników Rewolucji przestrzegł także w swym komunikacie sojuszników Stanów Zjednoczonych na Bliskim wschodzie, że "jeśli dojdzie do jakichkolwiek ataków na Iran przy udziale tych krajów, zostaną one z całą bezwzględnością zaatakowane przez Iran". Zapowiedziano ataki m.in. na Zjednoczone Emiraty Arabskie, Dubaj oraz Hajfę w Izraelu.

 

Prezydent USA Donald Trump został poinformowany o doniesieniach ws. ataków na amerykańskie obiekty w Iraku i "ściśle nadzoruje sytuację" - przekazała we wtorek rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham.

 

"Wiemy o doniesieniach o atakach na amerykańskie obiekty w Iraku. Prezydent został (o nich) poinformowany, ściśle nadzoruje sytuację i konsultuje się swoim zespołem do spraw narodowego bezpieczeństwa" - głosi komunikat Grisham.

 

Reakcja Komisji Europejskiej

 

- Aktualny kryzys nie tylko negatywnie wpływa na region, ale na każdego z nas. Użycie broni musi się skończyć, by zrobić miejsce na dialog - powiedziała w środę na konferencji prasowej w Brukseli przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

 

Szef unijnej dyplomacji Josep Borrel dodał z kolei, że eskalacja przemocy w regionie może doprowadzić do ponownego uaktywnienia się Państwa Islamskiego.

 

- Ostatnie ataki rakietowe na bazy w Iraku, mogą doprowadzić do narażenia działalności międzynarodowej koalicji przeciwko IS - powiedział Borrel. Poinformował również, że zaprosił do Brukseli irańskiego ministra spraw zagranicznych Javada Zarifiego, by omówić z nim bieżącą sytuację".

 

Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg również potępił ataki.

 

"Potępiam irańskie ataki rakietowe na siły USA i koalicji w Iraku. NATO wzywa Iran do powstrzymania się od dalszej przemocy. Sojusznicy nadal konsultują się i pozostają zaangażowani w naszą misję szkoleniową w Iraku" - napisał na Twitterze Stoltenberg.

 

 

Trump zwołał naradę

 

Na polecenie prezydenta Trumpa zwołano jego naradę z szefami dyplomacji i obrony. Do Białego Domu przybyli m.in. sekretarz stanu Mike Pompeo oraz szef Pentagonu Mark Esper.

 

Telewizja CNN początkowo informowała, że Biały Dom przygotowuje Trumpa do wygłoszenia orędzia do narodu amerykańskiego. Trump miał przemawiać z Gabinetu Owalnego we wtorek wieczorem czasu miejscowego (w środę nad ranem w Polsce). Później jednak plany uległy zmianie. Biały Dom nie planuje, by prezydent USA Donald Trump wygłosił we wtorek swe orędzie do narodu.

 

ZOBACZ: Iran zrywa porozumienie nuklearne. Nie będzie przestrzegał ograniczeń dt. uranu

 

Nie będzie też już więcej oświadczeń ws. ataku rakietowego Iranu na bazy wojskowe USA w Iraku - przekazała we wtorek (w nocy z wtorku na środę czasu polskiego) rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham.

 

WIDEO - Prezydent USA zapowiedział wystąpienie. Korespondencja Magdy Sakowskiej z Waszyngtonu

  

Pociski typu ziemia-ziemia

 

Źródła irańskie podają, że wystrzelono pociski typu ziemia-ziemia. Rakiet było dziewięć - podała telewizja Sky News Arabia powołując się na źródła w irackich strukturach bezpieczeństwa. Niewykluczone, że użyto zróżnicowanego arsenału rakietowego.

 

Telewizja Fox News przypomniała, że Stany Zjednoczone mają w rejonie Zatoki Omańskiej lotniskowiec USS Harry Truman i niszczyciele rakietowe, a także co najmniej jeden okręt podwodny. Stacja zaznaczyła także, że siły USA wyposażone są w wyrzutnie rakietowe.

 

W arsenale jednostek morskich USA są m.in. poddźwiękowe pociski Tomahawk, które mogą przenosić konwencjonalne głowice z ładunkiem burzącym, ładunki kasetowe do niszczenia celów naziemnych oraz głowice nuklearne. Rakiety manewrujące Tomahawk przeznaczone są do niszczenia celów naziemnych i morskich.

pgo/hlk/las/bas/ PAP, CNN
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie