Rodzina słynnego "Łowcy krokodyli" ratuje zwierzęta w Australii. Jej szpital jest oblegany
Działają 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, by pomóc zwierzętom, które ucierpiały w trawiących Australię pożarach. Mowa o rodzinie Irwinów, prowadzącej słynne na kontynencie Australia Zoo. Bindi - córka tragicznie zmarłego "Łowcy krokodyli" - przekazała, że działający przy zoo szpital dla dzikich zwierząt w ostatnich tygodniach przeżywa istne oblężenie. Zdjęcia pacjentów publikowane są w sieci.
Steve Irwin był przyrodnikiem znanym szerokiej publiczności jako "Łowca krokodyli" z programów Animal Planet i Discovery. Zginął w 2006 roku ugodzony w serce kolcem płaszczki w trakcie realizowania zdjęć podwodnych do kolejnego filmu dokumentalnego.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jego rodzina prowadzi słynne Australia Zoo i jest mocno zaangażowana w pomoc poszkodowanym przez pożary zwierzętom.
"Chciałam poinformować, że jesteśmy bezpieczni. Pożary nie szaleją w sąsiedztwie Australia Zoo, ale nasz szpital jest oblegany bardziej niż kiedykolwiek" - napisała Bindi na Instagramie. "Pod naszą opieką było dotąd ponad 90 tys. zwierząt" - dodała.
"Pracujemy 24 godziny na dobę"
"Nasz zespół pracuje 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu, aby zapewnić każdemu pacjentowi szansę na drugie życie" - napisano we wtorek na Facebooku ogrodu zoologicznego. Zarówno tam, jak i na prywatnych profilach Irwinów, regularnie pojawiają się zdjęcia zwierząt, którym udało się pomóc.
Koale, nietoperze, oposy
Szacuje się, że w australijskich pożarach ucierpiało dotąd około pół miliarda dzikich zwierząt, a niektórym gatunkom może grozić całkowite wyginięcie. Zagrożenie sięga jednak dalej niż szalejące płomienie, czego przykładem są nietoperze, które Irwinowie przejęli pod swoją opiekę z innego ośrodka.
"Setki rudawek szarogłowych zostały przewiezione do Queensland po tym, jak ośrodek ratunkowy, w którym je leczono, został ewakuowany na skutek zagrożenia pożarem" - przekazali pracownicy Australia Zoo w jednym z postów.
Na Facebooku ogrodu zadebiutowało już kilka misiów koala uratowanych w ciągu ostatnich miesięcy z pożarów.
Nie wszystkie zwierzęta udaje się uratować
Pomimo wielu skutecznie przeprowadzanych terapii, Irwinowie czasami muszą przekazywać również smutne wiadomości.
"Mimo naszego ogromnego wysiłku ta piękna dziewczynka nie podołała" - napisała na swoim profilu Bindi przy zdjęciu poparzonego oposa. "Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy współpracować, aby uratować naszą Matkę Ziemię" - podkreśliła.
Trzecie pokolenie "Wojowników"
Bindi i jej brat Robert są już trzecim pokoleniem Irwinów zaangażowanym w prowadzenie Australia Zoo, uznawanego za jedną z największych atrakcji turystycznych na kontynencie. Samych siebie nazywają "Wojownikami dzikiej przyrody" ("Wildlife Warriors").
ZOBACZ: Tragiczne pożary w Australii. Mieszkańcy krytykują premiera Scotta Morrisona
Ogród znajduje się w stanie Queensland na wschodnim wybrzeżu, czyli w rejonie, gdzie szaleją obecnie okrutne pożary.
50 lat ogrodu Irwinów
Australia Zoo zostało założone w 1970 roku przez rodziców Steve’a - "Łowcy krokodyli". W tym roku ogród obchodzi zatem swoje 50-lecie.
"Wojownicy dzikiej przyrody" deklarują, że sami pokrywają wszystkie koszty administracyjne, dzięki czemu każda darowizna jest przeznaczona na pomoc zwierzętom.
Czytaj więcej