Tir miał sparciałe opony, 90 ton wagi i szybę sklejoną taśmą. "Bo deszczówka lała się do kabiny"
Inspektorzy transportu drogowego zatrzymali do kontroli tira z naczepą. Okazało się, że kierowca nie zapłacił za przejazd drogami płatnymi. Dalej było tylko gorzej. Szyba ciągnika była sklejona taśmą, poprzeczki ramy - skorodowane, sporo opon sparciało i prawie się rozpadło, zaś z siłowników hydraulicznych ciekł olej. W dodatku przewożone przeciwwagi do dźwigu nie były przymocowane.
Gdy w piątek podczas podczas kontroli na drodze krajowej nr 12 w okolicach Piask (woj. lubelskie) inspektorzy Biura Kontroli Opłaty Elektronicznej Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego okazało się, że kierowca ciężkiego zestawu tira i naczepy-platformy nie zapłacił za przejazd.
Zaskoczenie inspektorów narastało
Inspektorzy przyjrzeli się dokładniej pojazdowi, naczepie i przewożonemu ładunkowi. Podjęli decyzję, że dalszy ciąg kontroli przeprowadzą inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie.
Szybko okazało się, że zatrzymany pojazd członowy składający się z 3-osiowego ciągnika i 6-osiowej naczepy przewożący przeciwwagi do dźwigu oraz liny stalowe i zawiesia łańcuchowe, nie nadaje się do dalszej jazdy.
W wyniku kontroli stanu technicznego funkcjonariusze ITD zatrzymali dwa dowody rejestracyjne samochodu ciężarowego i platformy-naczepy.
Stwierdzono m.in.: pęknięcie szyby czołowej, nadmiernie skorodowane poprzeczki na łączeniu z ramą główną, poważne uszkodzenia i nadmierne zużycie wielu opon. Inspektorzy zwrócili także uwagę, że kierowca prowadził zestaw, w którym opony o różnej rzeźbie bieżnika były założone na jednej osi.
Bez taśmy woda lała się do środka
Kierowca zapytany o stan pojazdu powiedział, że musiał zekleić pękniętą szybę czołową, bo gdy nie było taśmy klejącej, to deszczówka wlewała się do kabiny.
Dodatkowo odnotowano wycieki z siłowników hydraulicznych zawieszenia i uszkodzone elementy oświetlenia zewnętrznego pojazdu. W dodatku ładunek, na który składały się kilkutonowe płyty, był częściowo niezabezpieczony.
ZOBACZ: Blisko 40 procent przeciążenia. Kierowca musiał na ulicy zdejmować ładunek z wywrotki
Zestaw został przez inspektorów zważony. Ze wskazań wagi wynikało, że zamiast ustawowych 40 ton, masa rzeczywista pojazdu członowego z ładunkiem wyniosła 93,9 ton. Oznacza to, że kierowca jechał pojazdem, który przekroczył wartość dopuszczalną o 53,9 tony czyli o 135 procent.
Musiał przenieść ładunek na inne lawety
Inspektorzy stwierdzili także złe rozłożenie ładunku i przekroczenia nacisków osi. Zestaw był także nadmiernie długi.
Kierowcy nakazano rozładowanie ładunku i przełożenie go na inne pojazdy, aby został przewieziony zgodnie z przepisami. Nakazano mu także naprawienie pojazdów, które prowadził.
ZOBACZ: Ciężarówka ważyła… 105 ton! A laweta nie była dopuszczona do ruchu
Kierowca otrzymał 2 mandaty karne na łączną kwotę 300 zł. Ukarano go m.in. za niewłaściwie zabezpieczony ładunek.
Wobec przedsiębiorcy do którego należał samochód z naczepą zostaną wszczęte dwa postępowania administracyjne za stan techniczny pojazdów oraz przeciążenie pojazdu. Grozi za to 19 tys. zł.
Czytaj więcej