Kolejny atak lotniczy na Bliskim Wschodzie. Iran mówi o wojnie
Sześć osób zginęło, a trzy zostały ciężko ranne w ataku lotniczym w Iraku. W nocy z piątku na sobotę w okolicach bazy at-Tadżi w pobliżu Bagdadu ostrzelany został konwój samochodów irackich Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF), grupujących wspierane przez Iran szyickie milicje. Międzynarodowa Koalicja, w skład której wchodzą USA, zaprzeczyła, że kolejny atak został zainicjowany przez nią.
Informacje o ataku amerykańskiego lotnictwa przekazała państwowa telewizja iracka. Nalot potwierdziły też Irackie Ludowe Siły Mobilizacyjne, które poinformowały, że w ostrzelanych samochodach były materiały medyczne, natomiast nie było w nich żadnego z przywódców tej organizacji.
ZOBACZ: USA wysyłają dodatkowe 3 tys. żołnierzy na Bliski Wschód
Ludowe Siły Mobilizacyjne to sojusz ponad 40 formacji milicyjnych, które formalnie podporządkowane są rządowi irackiemu, jednak w rzeczywistości uznawały dowództwo zabitego w piątek przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego, szefa elitarnych sił irańskich Al-Kuds.
"Koalicja nie przeprowadzała żadnych ataków lotniczych w pobliżu bazy at-Tadżi w ostatnich dniach" - zapewnił na Twitterze płk Myles B. Caggins III, rzecznik międzynarodowej koalicji walczącej w Iraku z bojownikami tzw. Państwa Islamskiego.
FACT: The Coalition @CJTFOIR did NOT conduct airstrikes near Camp Taji (north of Baghdad) in recent days.
— OIR Spokesman Col. Myles B. Caggins III (@OIRSpox) January 4, 2020
"Nastąpi ostra zemsta"
Krótko przed atakiem wywiadu dla telewizji CNN udzielił ambasador Iranu przy ONZ Madżid Takht Ravanczi, który powiedział, że zabicie Sulejmaniego jest równoznaczne z wypowiedzeniem Iranowi wojny przez USA.
- To jest nowy rozdział, który jest równoznaczny z rozpoczęciem wojny z Iranem. Odpowiedź na akcję wojskową to akcja wojskowa - mówił Ravanchi, dodając, że "nastąpi ostra zemsta".
Wcześniej w piątek ambasador przekazał Radzie Bezpieczeństwa ONZ i jej sekretarzowi generalnemu Antonio Guterresowi list, w którym napisał, że Iran zastrzega sobie prawo do samoobrony na mocy prawa międzynarodowego.
Śmierć Sulejmaniego
Zdaniem Ravanchiego, zabicie Sulejmaniego "jest oczywistym przykładem terroryzmu państwowego i, jako czyn przestępczy, stanowi rażące naruszenie podstawowych zasad prawa międzynarodowego, w tym w szczególności Karty Narodów Zjednoczonych".
ZOBACZ: "Sulejmani był kimś więcej niż bin Laden i al-Bagdadi"
Sulejmani zginął w nocy z czwartku na piątek w Bagdadzie w rezultacie amerykańskiego precyzyjnego ataku rakietowego, zarządzonego przez prezydenta Donalda Trumpa. Teheran zapowiedział już zbrojny odwet za tę akcję.
Procesja ku czci zabitego generała
W sobotę tysiące irakijczyków idzie w procesji ku czci nieżyjącego generała. Część z nich wznosi okrzyki "Śmierć Ameryce!", inni niosą flagi swojego kraju.
Zgodnie z programem uroczystości żałobnych, jakie opracowały Ludowe Siły Mobilizacyjne, procesja żałobna rozpocznie się w silnie strzeżonej rządowo-dyplomatycznej Zielonej Strefie w Bagdadzie na zachodnim brzegu rzeki Tygrys, a następnie wyruszy do oddalonego o 102 km świętego dla szyitów miasta Karbala, by zakończyć się w innym świętym mieście szyitów - An-Nadżafie (144 km od Bagdadu).
W Karbali znajduje się grób wnuka Mahometa, Husajna ibn Alego, który zginął tam w bitwie stoczonej w 680 r., a w Nadżafie stoi meczet z grobem zmarłego w 661 roku kalifa Alego Ibn Abi Taliba, kuzyna i zięcia Mahometa. Oba ośrodki są miejscem pielgrzymek pobożnych szyitów.
Czytaj więcej