"Kiedyś była cenzura państwowa, dzisiaj decyduje firma. Powinniśmy się tego bać"
- Dzisiaj jest cenzura tak jak i była wcześniej. Facebook zatrudnił 15 tys. cenzorów na wyraźne żądanie społeczeństwa i rządzących w USA. Powinniśmy się wszyscy tego bać. Pokolenia Polaków, i nie tylko, walczyły o obalenie cenzury stosowanej przez państwo - mówił w programie "Debaty Tygodnia Wszystko Co Najważniejsze" Michał Kosiński, psycholog społeczny z Uniwersytetu Stanforda.
Jego zdaniem cenzura ma także zalety. - Jeżeli mamy kompletnego oszołoma, cenzura nie pozwoli mu wysłać tweeta albo umieścić informacji - dodał.
- Kiedyś decydowała o tym cenzura państwowa, dzisiaj decyduje firma, która nie ma demokratycznego nadzoru i działa dla zysku. Powinniśmy jako społeczeństwo bardzo się tego bać - podkreślił.
ZOBACZ: "Najwyższe piętro" - autorski program Joanny Racewicz od 12 stycznia w Polsat News
"Świat wirtualny stał się silniejszy niż realny. Przekroczyliśmy granicę"
Prowadzący zwrócił uwagę, że taka sytuacja ma miejsce m.in. we Francji, gdzie część informacji dot. ruchu żółtych kamizelek nie dociera do opinii publicznej. - W przypadku brexitu było podobnie - powiedział Eryk Mistewicz.
Wideo: jesteśmy najlepiej poinformowanymi ludźmi, którzy chodzili po tej planecie
- Coś jest nie tak. Jeśli Turcja w takcie zamieszek wyłącza Twittera, to tylko najbardziej zaawansowani technicznie użytkownicy mogą zalogować się z IP spoza Turcji - powiedziała prof. Monika Przybysz, medioznawca z UKSW.
ZOBACZ: Ponad 260 osób zatrzymanych na protestach "żółtych kamizelek"
- Wiadomości osób, które próbują zrobić show, cyrk z instytucji rządowych rozchodzą się bardzo szybko - dodała.
- Jest w tym kompletny brak umiaru. Jeżeli mówimy o życiu społecznym to granica, którą przekroczyliśmy polega na tym, że świat wirtualny stał się silniejszy niż realny. Nagle przestaje grać rolę to czy coś się naprawdę zdarzy czy nie. Jeżeli w pewnym momencie wszystko będzie podlegało "makdonaldyzacji", standaryzacji, w której kultura, myśl społeczna się nie zmieści, to jest to zagrożenie dla nas wszystkich - mówił architekt i pisarz Czesław Bielecki.
ZOBACZ: WhatsApp przestanie działać na urządzeniach z Windows Mobile. Później także na iPhone'ach
"Nawet przyjaźń w tej chwili jest w deficycie"
- Jesteśmy najlepiej poinformowanymi ludźmi, którzy chodzili po tej planecie - podkreślił dr Kosiński.
- Bronię internetu, bo uczę jak dobrze go wykorzystać. Bardzo młodych ludzi trzeba uczyć budować relacje. Oni cały czas spędzają ze smartfonem w ręku, nie potrafią przetwarzać informacji. Jesteśmy świetnie poinformowani, ale nie wiemy co z tymi informacjami zrobić. Musimy uczyć budować relacje, rozmawiać dłużej niż przez 10 minut. Nawet przyjaźń w tej chwili jest w deficycie - oceniła prof. Monika Przybysz.
Prowadzący pytał o edukację w Polsce oraz o to w jaki sposób "państwo mogłoby przygotować mądrych ludzi". - Wprowadzając edukację medialną do szkół, ucząc tego jak rozróżniać prawdę od fałszu - odparła prof. Przybysz.
- Dziecko do dziesiątego, nawet do dwunastego roku życia, nie jest w stanie tego rozróżnić. Przy patostreamerach nie rozróżniają co jest pewną konwencją, nie wyczuwają, że jest jakaś zabawa pomiędzy operatorem a prowadzącym. Trzeb nauczyć rozróżniania mechanizmów - wskazała.
"Dziennikarze mylą publicystkę z faktami"
- Obserwuję, że dziennikarzom myli się albo mylą specjalnie publicystkę z faktami. Taka informacji idzie do tych baniek medialnych, ludzie to czytają i ktoś im podaje co mają myśleć. To nie jest fakt, który na podstawie informacji pozwala opracować własne zdanie na ten temat. Na to się nakłada struktura mediów w danym kraju - mówił Andrzej Hrechorowicz, fotograf prezydenta Andrzeja Dudy i kampanii Jarosława Kaczyńskiego.
- Największy problem jaki ma młody człowiek to problem rozpoznania rzeczywistości. Wolność zależy od odbiorcy. Odbiorca, czytelnik musi móc wybrać. Problemem jest to czy czytelnik ma rzeczywisty wpływ na to co jest mu serwowane. On dzisiaj takiego wpływu nie ma - ocenił Czesław Bielecki.
Czytaj więcej