Ambasada USA w Bagdadzie została ewakuowana
Kilkaset osób zebrało się we wtorek przed budynkiem ambasady w Bagdadzie w proteście przeciw amerykańskim nalotom na cele związane z szyicką milicją Kataib Hezbollah. Demonstranci wyłamali jedną z bram placówki i wtargnęli na jej teren - informuje AP. Prezydent USA Donald Trump we wpisie na Twitterze stwierdził, że za atakiem stoi Iran
Prezydent napisał, że "Iran zabił" cywilnego pracownika amerykańskiej misji wojskowej i ranił wiele innych osób. "Odpowiedzieliśmy zdecydowanie, zawsze tak będziemy robić. Teraz Iran organizuje atak na ambasadę USA w Iraku. Poniosą pełną odpowiedzialność" - stwierdził prezydent na Twitterze. Jak dodał, oczekuje, że irackie siły będą ochraniać ambasadę.
Interweniuje wojsko
Demonstranci wyłamali boczną bramę. Kilkudziesięciu uczestników protestu, z których część miała na sobie mundury milicji, weszło na teren ambasady i zatrzymało się ok. 200 metrów od jej głównego budynku. Jak podawała AP, na dachu budynku widać było sześciu amerykańskich żołnierzy z bronią wycelowaną w manifestantów.
Reuters, powołując się na źródła w irackim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, poinformował, że ambasador USA i inni pracownicy placówki w trakcie protestów zostali ewakuowani.
Wcześniej demonstranci próbowali wedrzeć się do ambasady, rzucali w jej kierunku butelki, cegły i kamienie, niszczyli kamery monitoringu i podpalili puste przyczepy, z których korzystali pracownicy ochrony ambasady.
Użyto gazu łzawiącego i granatów hukowych
Powiesili też na ogrodzeniu placówki żółte flagi wspieranej przez Iran szyickiej milicji Kataib Hezbollah. Skandowali hasła wymierzone w USA, prezydenta Donalda Trumpa i Izrael.
Po kilku godzinach od rozpoczęcia protestu przeciw jego uczestnikom użyto gazu łzawiącego i granatów hukowych. Niektórzy członkowie milicji zachęcali manifestantów do rozejścia się. "Przekazaliśmy naszą wiadomość, proszę opuścić teren, żeby uniknąć rozlewu krwi" - ogłaszano przez megafon.
Jak podają agencje, nie ma doniesień o rannych.
ZOBACZ WIDEO: protest przed ambasadą USA w Bagdadzie:
Amerykańskie naloty na Irak i Syrię
W niedzielę Pentagon poinformował, że amerykańskie siły powietrzne przeprowadziły naloty na związane z Kataib Hezbollah cele w Iraku i w Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi między innymi za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych.
ZOBACZ: Pentagon: wojsko przeprowadziło naloty w Iraku i Syrii
Iracki Kataib Hezbollah, działający niezależnie od libańskiej grupy Hezbollah, wchodzi w skład Ludowych Sił Mobilizacyjnych, wspieranej przez Iran koalicji szyickiej, której zadaniem jest walka z dżihadystami.
Jak podał Reuters, powołując się na źródła w irackich siłach bezpieczeństwa i w milicji Kataib Hezbollah, w atakach lotnictwa USA zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych.
W poniedziałek rada bezpieczeństwa krajowego Iraku oznajmiła, że po nalotach, które uznała za pogwałcenie suwerenności kraju, Bagdad będzie musiał "zrewidować relacje z USA". Wcześniej naloty potępił szef irackiego rządu Adil Abd al-Mahdi.
Czytaj więcej