Gospodarka 2020. Ceny, kredyty i kursy walut w nowym roku
Nadchodzący rok będzie udany dla konsumentów. Kredyty nie powinny zdrożeć, złoty wzmocni się zwłaszcza wobec dolara i franka, a inflacja nawet jeśli przekroczy granicę trzech procent, to tylko na chwilę. Symbolem 2020 roku może stać się droższa… małpka.
Wstrząsu w polskiej gospodarce w 2020 roku nie będzie. Tak twierdzi zdecydowana większość ekonomistów. Polakom dadzą się we znaki niektóre podwyżki cen, ale będą łagodzone przez wzrost wynagrodzeń. Sama podwyżka płacy minimalnej zwiększy pulę wynagrodzeń brutto o 4 miliardy złotych.
ZOBACZ: Czarzasty: każdy powinien mieć takie same prawa socjalne bez względu na formę zatrudnienia
Będzie drożej
Już w styczniu odczujemy 10-procentowy wzrost akcyzy na alkohol i papierosy. To nie koniec, rząd chce obłożyć dodatkową daniną małe butelki wódki (tzw. małpki). Każda podrożałaby o złotówkę. Wzrost cen żywności w całym 2020 roku powinien być umiarkowany – niespełna 3-procentowy. Mocno wzrosną opłaty za wywóz śmieci – w niektórych miastach nawet o ponad 100 proc.
Można się natomiast spodziewać spadku cen samochodów hybrydowych, bo w ich wypadku stawki podatku akcyzowego obniżono o połowę. Od dawna zwolnione z akcyzy są samochody elektryczne, a w dodatku wprowadzono dopłaty do pojazdów na prąd. Mogą one sięgnąć 30 proc. ceny auta, o ile ta nie przekracza 125 tys. zł. Ceny paliw na stacjach benzynowych są trudne do przewidzenia. Wszystko będzie zależało od politycznych posunięć krajów OPEC i Rosji. Można zakładać, ze tankowanie na pewno nie będzie tańsze.
ZOBACZ: Kielce kupiły hybrydowe autobusy. W 8 z 10 pojazdów wystąpiły awarie. Producent zaskoczony
Więcej będziemy płacić za energię elektryczną. Ci, którzy mają podpisane umowy z Tauronem dołożą do rachunków 12 proc. W lutym Urząd Regulacji Energetyki podejmie decyzję, o ile podrożeje energia dostarczana przez kilka innych dużych firm kontrolowanych przez Skarb Państwa. Dla odmiany, od nowego roku o 2-3% spadną domowe rachunki za gaz dostarczany przez PGNiG.
Stopy procentowe bez zmian
W tej chwili mamy w Polsce inflację na poziomie 2,6 proc.. Większość ekonomistów przewiduje, że średnia inflacja w 2020 roku wzrośnie do 3 proc. W pierwszym kwartale będzie prawdopodobnie ponad 3-procentowa, potem trochę zmaleje. Dużo będzie zależeć od skali wzrostu cen energii elektrycznej, bo zawsze ma ona wpływ na ceny towarów i usług.
Ponieważ inflacja jest i będzie – jak wiele na to wskazuje - utrzymywana w ryzach określanych przez Narodowy Bank Polski, to możemy być pewni, że w nowym roku nie pójdą w górę stopy procentowe. Pozostają na tym samym poziomie od wielu lat, a prezes banku centralnego, prof. Adam Glapiński składa jednoznaczne deklaracje, że nie ma zamiaru zaostrzać polityki pieniężnej.
ZOBACZ: Müller: każda instytucja wymaga naprawy. Lubnauer: NIK, KNF, NBP, prokuratura, KRS
Decyzje podejmowane przez NBP nie dają bankom pretekstu do podnoszenia kosztów kredytów. Jednak w 2019 roku kredyty (zwłaszcza hipoteczne) w wielu bankach podrożały. Trzeba to łączyć z obawami bankowców, że sytuacja ich sektora będzie pogarszać się w związku z rosnąca falą przegranych procesów z frankowiczami. W pesymistycznym scenariuszu polskie banki mogą z tego tytułu ponieść straty rzędu nawet 50-60 miliardów złotych.
Złoty będzie mocniejszy
Liczni analitycy walutowi spodziewają się wzmocnienia złotego w 2020 roku. Za dolara płacimy teraz 3,80 zł, a być może będziemy płacić za rok 3,60. W tym samy czasie frank szwajcarski powinien potanieć z 3,90 do około 3,75 zł. Euro ma pozostać na poziomie zbliżonym do dzisiejszego – 4,25 zł.
Złoty miałby szansę wzmocnić się jeszcze bardziej, gdyby nie utrzymywanie na niskim poziomie stóp procentowych NBP (polityka realnie ujemnych stóp) i gdyby nie wspomniane obawy, że nasz system bankowy zostanie finansowo osłabiony przez wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i krajowych sądów korzystne dla zadłużonych we frankach szwajcarskich.
ZOBACZ: Sąd Najwyższy skierował pytania do TSUE
Euro pozostałoby w 2020 roku względnie mocne z kilku powodów. Brexit zostanie prawdopodobnie przeprowadzony na podstawie spokojnie wynegocjowanej umowy między Londynem a Brukselą. Prezydent USA Donald Trump w ramach kolejnej kampanii wyborczej powinien złagodzić stanowisko w sprawie wojen handlowych. I co najważniejsze, 2019 rok był chyba czasem największych problemów gospodarczych Europy Zachodniej – w 2020 roku powinno być pod tym względem lepiej.
Zrównoważony budżet
Oznaki poprawy sytuacji ekonomicznej Niemiec i innych dużych krajów Europy Zachodniej to bardzo dobra wiadomość także dla Polski. Nie unikniemy jednak spowolnienia gospodarczego. Po 5-procentowych wzrostach polskiego PKB w latach 2017-18, zanotujemy w 2019 roku spadek wskaźnika do 4,2 proc., a w nadchodzącym roku nasze tempo rozwoju gospodarczego zmaleje do około 3,5 proc.
ZOBACZ: Projekt budżetu na 2020 r. Wiadomo, na co rząd chce wydać i skąd wziąć pieniądze
Mimo to ambitny rządowy projekt zrównoważonego budżetu w 2020 roku nie jest skazany na porażkę. Z jednej strony będziemy mieli co prawda wielkie wydatki na program 500+ (40 mld zł) i na emerytalną "trzynastkę" (12 mld zł), a także uszczuplenie wpływów z obniżonej stawki PIT (12 mld zł). Z drugiej jednak strony rząd może liczyć na duży strumień jednorazowych dochodów. NBP pospieszy z wypłatą bardzo wysokiego zysku (ponad 7 mld zł), a przy przesunięciu środków z OFE do IKE tzw. opłata przekształceniowa ma zasilić budżet kwotą 18 mld zł.
Niejasna przyszłość
Pytanie, co dalej z naszą gospodarką i finansami państwa – w 2021 roku i w następnych latach? Wtedy pula nadzwyczajnych wpływów nie będzie już tak duża, a wzrost PKB nie wróci do 5 proc. Niedawne expose premiera Mateusza Morawieckiego nie wyjaśnia wszystkiego. Premier optymistycznie zakłada, że Polska będzie w najbliższych latach rozwijała się o 2-3 proc. szybciej niż najbogatsze kraje Unii Europejskiej. Nie odniósł się jednak do demograficznych problemów naszego rynku pracy (starzejemy się) i nic nie mówił o polityce imigracyjnej (potrzebni są młodzi pracownicy z zagranicy).
Premier nie wspomina także o ciągle niskiej produktywności naszego przemysłu i niewystarczającej skali inwestycji. Cztery lata temu Mateusz Morawiecki zapowiadał, że w polska stopa inwestycji wzrośnie do 25 proc. PKB. Od tamtej pory nie tylko nie wzrosła, ale zmalała i spadła poniżej 20 proc.
ZOBACZ: "Tempo wzrostu PKB w Polsce pozostaje znakomite"
Od wielu lat zmniejszmy gospodarczy dystans dzielący nas od europejskiej czołówki. Ostatnio robimy to głównie dzięki wysokiemu poziomowi wydatków i konsumpcji. Za chwilę ten model rozwoju może okazać się niewystarczający.
Czytaj więcej