Polacy chcieli rozsypać prochy swojego syna. Ktoś ukradł samochód z urną
Para mieszkających od kilkunastu lat w Szwecji Polaków postanowiła rozsypać prochy swojego zmarłego dziecka w "ciepłym i pięknym miejscu". Z drewnianą urną schowaną w czarnym plecaku udali się na wybrzeże Cypru, jednak tam ich samochód został skradziony. Teraz błagają złodziei o zwrot własności - informuje BBC.
Jak podaje BBC, samochód Polaków został skradziony, gdy para jadła obiad w pobliżu miasta Limassol. Chwilę później planowali rozsypać prochy swojego zmarłego w wieku 19 lat syna.
- Nie byliśmy w stanie spędzić świąt w domu bez naszego dziecka. Chcieliśmy wyjechać w ciepłe miejsce, aby w ten sposób zamknąć ten najgorszy w naszym życiu rok - powiedział BBC ojciec chłopaka.
ZOBACZ: Popłynął rozsypać prochy ojca nad jeziorem i sam utonął
19-latek zginął pięć miesięcy wcześniej w wypadku samochodowym. Para przeprowadziła się do Szwecji 13 lat temu.
- Urna to specjalny przedmiot. Liczymy, że się odnajdzie - dodali.