Szpital w Sanoku prosi o pieniądze, bo ma milionowe długi. "Ogromny wstyd i złość"
Niemal 8 mln złotych długów ma Szpital Specjalistyczny w Sanoku (woj. podkarpackie). Aby wyjść na prostą, dyrekcja zaapelowała o wpłacanie pieniędzy, bo "nie jest w stanie udźwignąć tego ciężaru". - Wstyd za władze powiatu i złość na bezradność tych ludzi - mówił były starosta Sebastian Niżnik. Jednak zdaniem obecnego włodarza powiatu sanockiego, długi powstały między innymi za kadencji Niżnika.
Dyrekcja sanockiego Szpitala Specjalistycznego poprosiła o wpłaty lokalne samorządy, "wszelkie instytucje, fundacje, osoby prawne, jak i prywatne".
Argumentowała, że na "szereg kosztownych inwestycji" zaciągnęła kredyty i pożyczki. Teraz trzeba je spłacać, dlatego z konta placówki co miesiąc znika pół miliona złotych.
ZOBACZ: Sale operacyjne stoją puste, bo szpital ma setki milionów długu. NFZ: kontrakt wypełniony
Jedno z większych zobowiązań to ponad 13 mln zł, które przeznaczono na budowę bloku operacyjnego. "Szpital nie jest w stanie udźwignąć tego ciężaru" - przyznał zarząd lecznicy.
"Brak kompetencji, ogromne luki w wykształceniu"
Problemem dla placówki ma być też "szybkie zużywanie się infrastruktury", czyli m.in. wyposażenia sal. Dyrekcja obiecała, że po zakończeniu zbiórki "precyzyjnie" rozliczy się ze wszystkich wpłat poprzez "zamieszczenie odpowiedniego raportu".
– Ogromny wstyd za władze powiatu i szpitala. Złość na bezradność tych ludzi. Brak kompetencji, ogromne luki w wykształceniu - skomentował "Super Nowościom" Sebastian Niżnik, radny powiatu sanockiego (Demokraci Ziemi Sanockiej) i jego starosta w latach 2010-2014 (wówczas PO).
Dodał, że od kilku lat zwracał uwagę na kiepskie zarządzanie placówką. Jednak dyrektor szpitala Henryk Przybycień, jak i starosta Stanisław Chęć mieli go zapewniać, że szpital ma się dobrze i nie ma mowy o żadnym kryzysie.
Starosta: Niżnik chciał zmniejszyć kadrę lekarską. Do dziś są tego negatywne skutki
Zdaniem Jerzego Zuby, sanockiego samorządowca z rządzącego powiatem PiS, trzeba "skoncentrować się na jak najszybszym wdrożeniu programu naprawczego" dla lecznicy. - Szpitale powiatowe w całej Polsce mają podobne problemy jak nasz, ale nikt nas nie wyręczy w ich rozwiązywaniu - mówił "SN".
ZOBACZ: Szpitale powiatowe toną w długach. "Słupek kosztów rośnie szybciej niż przychodów"
Na początku grudnia starosta Chęć opublikował oświadczenie o sytuacji w sanockim szpitalu. Napisał w nim m.in., że pierwsze kredyty placówka zaciągnęła dziesięć lat temu.
"W tym okresie na zlecenie ówczesnego starosty Sebastiana Niżnika przygotowano Program Naprawczy, który zawierał zalecenia m.in. zmniejszenia kadry lekarskiej. Odbija się to negatywnie na działalności szpitala do dnia dzisiejszego, a przy tym nie doprowadziło do poprawy kondycji finansowej jednostki" - ocenił Chęć.
"Bezustanna krytyka znacznie utrudnia działalność szpitala"
Obecny starosta dodał, że "wygenerowana wówczas sytuacja finansowa spowodowała konieczność zaciągnięcia przez szpital w 2015 roku pożyczki w wysokości 4 279 361 zł na finansowanie działalności bieżącej".
Jego zdaniem, lecznica "stara się nadrobić stracony czas, jednak to kosztuje". Wyliczył, że na koniec III kwartału 2019 roku długi szpitala to 7,6 mln złotych, a jego budżet jest około dziesięć razy wyższy.
Chęć stwierdził, że działalność szpitala "znacznie utrudnia bezustanna krytyka", polegająca na "przedstawianiu nieprawdziwych lub niepełnych informacji, z jednoczesnym pomijaniem okoliczności i czasu, w jakim doszło do pogorszenia kondycji finansowej szpitala".
Henryk Przybycień kilka tygodni temu zrezygnował z funkcji dyrektora, ale do dziś zarządza szpitalem, ponieważ do czasu wyboru następcy jest pełniącym obowiązki. Nie wiadomo, ile potrwa taka sytuacja - poinformowały "Super Nowości".