Atak rakietowy na bazę USA w Iraku. Zginął cywilny pracownik misji
Cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej w Iraku zginął w ataku rakietowym, do jakiego doszło w piątek koło miasta Kirkuk na północy Iraku - podał rzecznik międzynarodowej interwencji przeciwko Państwu Islamskiemu. Kilku wojskowych jest lekko rannych.
W ataku rakietowym ucierpiało także kilku żołnierzy i policjantów irackich. Wszyscy odnieśli lekkie rany - zaznaczono w komunikacie wydanym w nocy z piątku na sobotę.
ZOBACZ: Turyści utknęli w rejonie Suchych Czub. Ratownicy TOPR ruszyli na pomoc
O śmierci pracownika cywilnego amerykańskiej misji wojskowej, obywatela USA, informowała wcześniej w piątek agencja Reutera, która rozmawiała z wysoko postawionym urzędnikiem amerykańskim. Rozmówca agencji podkreślił, że informacja o zabiciu pracownika misji USA jest na razie "wstępna i wymaga dalszego potwierdzenia".
Wyrzutnia rakietowa porzucona w pobliżu bazy
Z kolei dowództwo wojskowe irackich sił zbrojnych podało w specjalnym komunikacie, że baza wojskowa K1, w której stacjonuje amerykański kontyngent wojskowy w Iraku, została poddana ostrzałowi rakietowemu.
Poddano też, że iracka służba bezpieczeństwa odnalazła wyrzutnię rakietową typu Katiusza na ciężarówce porzuconej w pobliżu bazy.
Żadne ugrupowanie nie przyznało się na razie do ataku. Reuters przypomina jednak w komentarzu, że obecna strategia niedobitków Państwa Islamskiego wobec Iraku polega na ustawicznej destabilizacji i sianiu zamętu w tym kraju, a także na ostrzeliwaniu baz, gdzie stacjonują zagraniczne jednostki.
Ryzyko destabilizacji jest faktycznie duże. Od początku października Irak jest sceną ustawicznych masowych protestów antyrządowych. Według wybranej przez iracki parlament komisji praw człowieka, około 490 osób straciło przy tym życie, a ponad 27 tys. zostało rannych.
W wyniku niepokojów społecznych pod koniec listopada do dymisji podał się premier Adil Abd al-Mahdi. Konstytucyjny termin wyłonienia jego następcy minął w środę.
Protesty
W czwartek prezydent Iraku Barham Salih odmówił desygnowania na premiera kandydata wysuniętego przez blok al-Fatah i podkreślił, że woli podać się do dymisji, niż wyznaczyć na szefa rządu osobę, która byłaby odrzucona przez protestujących Irakijczyków. Kandydatem bloku al-Fatah, który uważany jest za stronnictwo proirańskie w Iraku, był gubernator prowincji Basra, Asaad al-Eidani. Jego kandydatura została zakwestionowana przez protestujących Irakijczyków, którzy apelują o wyznaczenie osoby niezależnej.
Agencje podkreślają, że piątkowy atak w pobliżu Kirkuku przypomina ostrzał rakietowy lotniska w Bagdadzie w środę. W jego wyniku zostało rannych 5 irackich komandosów z brygady antyterrorystycznej.
Baza K1 jest oddalona o 15 km na północny zachód od Kirkuku. Stacjonują w niej zarówno żołnierze amerykańscy, jak i funkcjonariusze irackiej policji federalnej oraz brygada antyterrorystyczna.