Niemcy stawiają płot, aby odgrodzić się od polskich dzików. "Ma odstraszać zapachem"
Niemcy stawiają elektryczny płot wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. Ma mieć długość 120 kilometrów. - Płot jest elektryczny i ma również wydzielać specjalny zapach, który będzie odstraszał dzikie zwierzęta - przekazał reporter Polsat News Tomasz Lejman, który jest na miejscu i przygląda się pracy robotników.
Według odpowiedzialnego za przedsięwzięcie ministerstwa zdrowia i ochrony konsumenta w Poczdamie użyty elektryczny płot będzie przenośny i nie zostanie ustawiony na stałe. To ma być zabezpieczenie przed przedostaniem się dzików zarażonych afrykańskim pomorem świń z Polski do Niemiec.
120 kilometrów elektrycznej siatki
- Wydano na niego 160 tys. euro. Podobne ogrodzenia powstawać będą w innych niemieckich landach, aby zabezpieczyć tereny przed ASF - powiedział reporter Polsat News Tomasz Lejman, który obserwował instalację granicznej siatki.
WIDEO: Relacja reportera Polsat News
Migracja dzików z Polski do Brandenburgii
- W walce z ASF powinniśmy spróbować wszystkich środków. W związku z bliską i niezwykle dynamicznie rozwijającą się epidemią w województwie lubuskim, po intensywnych konsultacjach (…) postanowiliśmy teraz, lokalnie i przez ograniczony czas, zastosować przenośne płoty wzdłuż wałów przeciwpowodziowych - oznajmiła wcześniej minister Ursula Nonnenmacher.
ZOBACZ: Posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy dot. zwalczania ASF
Zastrzegła, że nie zapewnią one stuprocentowej ochrony. Mogą jednak zapobiec migracji zainfekowanych dzików z Polski do Brandenburgii.
- Jest to jeden z wielu wdrażanych przez nas środków zapobiegawczych - podkreśliła szefowa resortu zdrowia Brandenburgii, zapowiadając, że prace, które rozpoczęły się w piątek.
Zakażone dziki coraz bliżej granicy
Na początku grudnia ASF wykryto u martwego dzika po polskiej stronie zaledwie 42 km od niemieckiej granicy. Na terytorium RFN nie było jeszcze przypadków afrykańskiego pomoru świń.
Tamtejsi hodowcy trzody chlewnej są jednak wyjątkowo zaniepokojeni występowaniem zarażonych dzików coraz bliżej ich granic.
Jak kilkukrotnie powtarzała Nonnemacher, dziki nie są jedyną przyczyną przenoszenia się ASF. Wirus "podróżuje" też z ludźmi.
- Klasykiem jest kanapka z (zarażoną - red.) kiełbasą wyrzucona z okna samochodu na parkingu - mówiła minister.
Czytaj więcej