Zostawiła partnera w płonącym mieszkaniu - usłyszała zarzut zabójstwa
Zarzuty zabójstwa z zamiarem ewentualnym oraz nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób usłyszała we wtorek 49-latka, która miała doprowadzić do pożaru w mieszkaniu, gdzie przebywał jej konkubent. Mężczyzna poniósł śmierć.
O przedstawieniu zarzutów 49-latce poinformował we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Jak podał, kobiecie przedstawiono zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym swojego 40-letniego konkubenta oraz nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia, które zagrażałoby życiu i zdrowiu wielu osób.
Według prokuratury, kobiecie grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Nie wzywała pomocy, ani nie pomagała w próbach ugaszenia pożaru
Podczas przesłuchania 49-latka formalnie przyznała się do zarzutów.
- W wyjaśnieniach, które złożyła, umniejsza swoją rolę w zakresie doprowadzenia do pożaru. Z przedstawionej przez nią wersji wynika, że wyszła z płonącego mieszkania, pozostawiając tam śpiącego, nietrzeźwego partnera. Podała, że w dniu zdarzenia od godz. 11 wypili razem dwa litry wódki" - podkreślił Kopania.
ZOBACZ: Zwłoki 26-latki znalezione po pożarze mieszkania. Zarzuty dla męża kobiety
Prokuratura zapowiedziała skierowanie wniosku o aresztowanie kobiety, który sąd prawdopodobnie rozpatrzy w środę.
Do pożaru doszło w sobotę wieczorem w jednym z mieszkań w domu wielorodzinnym przy ul. Łącznej w Łodzi. Śledczy ustalili, że 49-latka opuściła płonący lokal, pozostawiając wewnątrz pijanego, prawdopodobnie śpiącego partnera. Kobieta widziana była na klatce schodowej; nie wzywała pomocy, ani nie pomagała sąsiadom w próbach ugaszenia pożaru.
Miała ok. 1,6 promila alkoholu w organizmie
Ciało 40-letniego mężczyzny odnalazła straż pożarna. 49-latka była pijana, miała ok. 1,6 promila alkoholu w organizmie. Została przewieziona do szpitala, gdzie poddano ją obserwacji.
Decyzja o zatrzymaniu kobiety zapadła po oględzinach spalonego mieszkania przeprowadzonych przez biegłego z zakresu pożarnictwa. Według jego opinii, źródło ognia znajdowało się w okolicach piecyka, a przyczyną był najprawdopodobniej błąd w obsłudze, który mogła popełnić nietrzeźwa kobieta.
Czytaj więcej