Policja jednak wiedziała o ćwiczeniach
Według barczewskich władz o ćwiczeniach nie uprzedzono uczniów, rodziców i większości nauczycieli. W pozorowanym ataku uczestniczyła grupa zamaskowanych osób, ubranych w stroje moro. Byli uzbrojeni w atrapy broni palnej i używali w budynku petard hukowych. Jak wynika z relacji rodziców, wielu uczniów było przerażonych i "doznało silnych przeżyć emocjonalnych".
Początkowo część mediów informowała, że o symulacji ataku terrorystycznego w szkole nie była uprzedzona policja. Jednak w poniedziałek Komenda Miejska Policji w Olsztynie wydała oświadczenie, że doszło do "niezamierzonego przeoczenia i złej interpretacji faktów, co do stopnia poinformowania policjantów na temat planowanych ćwiczeń".
W oświadczeniu policja przyznała, że na kilka dni przed zaplanowanym próbnym alarmem terrorystycznym dyrektor barczewskiej szkoły pisemnie poinformowała o tym komendanta miejscowego komisariatu. Jednocześnie policja zaprzeczyła, aby w piśmie zwracano się do policjantów z prośbą o udział w ćwiczeniach lub konsultacje w tej sprawie. Według policji w dniu przeprowadzenia ćwiczeń i po ich zakończeniu nie wpłynęło również żadne zgłoszenie z prośbą o interwencję w związku z wydarzeniami w szkole.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Na początku tygodnia śledztwo w sprawie symulacji ataku terrorystycznego w szkole wszczęła Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ. Śledczy wyjaśniają, czy doszło do niedopełnienia obowiązków wynikających z ustawy Prawo Oświatowe przez dyrekcję Zespołu Szkół w Barczewie poprzez zorganizowanie ćwiczeń antyterrorystycznych pod postacią pozorowanego ataku terrorystycznego z użyciem atrap broni, w sposób niezapewniający bezpieczeństwa przebywających w szkole uczniów i negatywnie oddziałujący na ich sferę psychiczną.
Śledztwo dotyczy również niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy komisariatu policji w Barczewie, poprzez brak zabezpieczenia organizowanych przez dyrekcję tamtejszego Zespołu Szkół ćwiczeń antyterrorystycznych.
Przed kilkoma dniami była dyrektor Zespołu Szkół odniosła się do sprawy na jednym z portali społecznościowych. Napisała, że czuje się "zlinczowana na podstawie domysłów i półprawd, jakie pojawiły się w mediach".
Jak zapewniła, o zaplanowanym w szkole "alarmie" wiedział burmistrz, poinformowała też miejscową policję. Jej zdaniem nie zrobili nic, żeby poznać szczegóły planowanego alarmu i ewentualnie doradzić. "Moim celem była profilaktyka działań. Chciałam dobrze. Przepraszam" - stwierdziła.
Komentarze