Syn Beaty Szydło złożył prośbę o przeniesienie do stanu świeckiego. "Kryzys wiary i powołania"
"Moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania" - napisał w oświadczeniu przekazanym KAI ks. Tymoteusz Szydło. Syn byłej premier Beaty Szydło przyjął święcenia kapłańskie 27 maja 2017 roku. "Rozpoznawalność, której nigdy nie chciałem, jest związana z funkcjami, które pełni moja Mama" - napisał.
Ks. Tymoteusz Szydło przez swego pełnomocnika, adwokata Macieja Zaborowskiego z Kancelarii Kopeć Zaborowski Adwokaci i Radcowie Prawni przekazał Katolickiej Agencji Informacyjnej oświadczenie w którym informuje o tym, że złożył do papieża Franciszka prośbę o przeniesienie do stanu świeckiego. Tłumaczy w nim również motywy swej decyzji.
Reputację księdza zdruzgotały plotki
- Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia - napisał Tymoteusz Szydło.
ZOBACZ: "Ksiądz Tymoteusz nie został ojcem". Pełnomocnik syna Beaty Szydło dementuje plotki
Tymoteusz Szydło tłumaczył, że do publikacji oświadczenia czuje się zmuszony przez krzywdzące spekulacje, towarzyszące dopuszczalnej przez prawo kanoniczne zgodzie biskupa bielsko-żywieckiego na to, by udał się na urlop. "W ostatnich miesiącach przeżywałem głęboki kryzys wiary i powołania. Z bólem przyznaję, że z czasem zacząłem tracić sens mojej posługi i coraz częściej nachodziły mnie myśli o odejściu ze stanu duchownego. Po głębszym namyśle postanowiłem jednak dać sobie jeszcze jedną szansę i poprosiłem o kilka miesięcy urlopu, by poukładać swoje życie duchowe. Uznałem, że będzie to uczciwe w stosunku do Wiernych, wobec których zawsze starałem się sprawować posługę szczerze i z przekonaniem" - czytamy w oświadczeniu.
Syn byłej premier: "Nie jestem osobą publiczną"
- W tamtym okresie nie uważałem, że powinienem informować opinię publiczną o moich rozterkach duchowych. Uznałem, że nie jestem osobą publiczną i że mam prawo do prywatności. Wydawało mi się, że najlepszym wyjściem będzie odsunięcie się od posługi i przemyślenie wszystkiego w spokoju. Niestety ten czas przyniósł jeszcze więcej zamętu. Plotki, na mój temat podsycane przez media goniące za sensacją, właściwie uniemożliwiły mi refleksję. Co bardzo dla mnie bolesne, zainteresowanie tematem podsycały również osoby blisko związane z Kościołem, poprzez wielokrotne wracanie do domysłów na mój temat. Mam świadomość, że rozpoznawalność, której nigdy nie chciałem, jest związana z funkcjami, które pełni moja Mama - napisał w oświadczeniu.
ZOBACZ: Ks. Tymoteusz Szydło, syn premier, odprawił pierwszą w życiu mszę
Przyznaje, że w kontaktach z mediami popełniał błędy, zwłaszcza nie sprzeciwiając się próbom kojarzenia go z konkretną opcją polityczną i dając się uwikłać w wydarzenia sprzyjające takim opiniom.
– Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia. Jednocześnie oświadczam, że to moja ostatnia wypowiedź w tej sprawie. Nie zamierzam więcej zabierać głosu i bardzo proszę o uszanowanie tej decyzji - wyjaśnia, prosząc media o uszanowanie prywatności i zaprzestanie publikacji jego temat.
"Oświadczenie przetnie spekulacje"
Przeprosił także osoby, które czują się zawiedzione jego decyzją, "zwłaszcza moją rodzinę, przyjaciół, znajomych, przełożonych, współpracowników, parafian z Przecieszyna, Osieka, Buczkowic i Oświęcimia, a także wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób czują się dotknięci lub zgorszeni".
- Mam nadzieję, że to oświadczenie ostatecznie przetnie wszelkie spekulacje oraz plotki na temat mojego klienta i pozwoli mu dalej normalnie żyć - powiedział w rozmowie z KAI adwokat Maciej Zaborowski, pełnomocnik Tymoteusza Szydło.
Prawnik wydał wcześniej oświadczenie informujące o sytuacji księdza oraz o prawnych konsekwencjach grożących za rozpowszechnianie plotek i kłamstw takich jak np. to, że został ojcem. Latem 2019 r. bp Roman Pindel zgodził się bowiem, by ks. Tymoteusz Szydło nie rozpoczynał posługi w kolejnej parafii (w Oświęcimiu) i udał się na urlop. Wydarzenie to było szeroko komentowane.
Ks. Tymoteusz Szydło do wyższego seminarium duchownego w Krakowie wstąpił w 2011 roku. 27 maja 2017 roku przyjął święcenia kapłańskie w katedrze diecezji bielsko-żywieckiej. Na obrazku prymicyjnym zamieścił słowa "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus".
W jego mszy prymicyjnej na Jasnej Górze udział wzięli premier Beata Szydło, żona prezydenta RP Agata Kornhauser-Duda oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński i inni przedstawiciele rządu oraz partii Prawo i Sprawiedliwość. W mszy wziął również udział abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, generał Zakonu Paulinów o. Arnold Chrapkowski i przeor Jasnej Góry o. Marian Waligóra, a koncelebrował ją m.in. o. Tadeusz Rydzyk CSsR.
Urodzony w 1992 r. ks. Szydło był wikarym w Buczkowicach.
Oświadczenie dotyczące prośby o przeniesienie do stanu świeckiego
Wobec narastających spekulacji dotyczących mojego urlopu, na który otrzymałem zgodę od biskupa bielsko-żywieckiego, czuję się zmuszony zabrać głos. Chciałbym przeciąć w ten sposób krzywdzące spekulacje, które poza mną dotykają przede wszystkim moich bliskich a także osoby postronne. W ostatnich miesiącach przeżywałem głęboki kryzys wiary i powołania. Z bólem przyznaję, że z czasem zacząłem tracić sens mojej posługi i coraz częściej nachodziły mnie myśli o odejściu ze stanu duchownego. Po głębszym namyśle postanowiłem jednak dać sobie jeszcze jedną szansę i poprosiłem o kilka miesięcy urlopu, by poukładać swoje życie duchowe. Uznałem, że będzie to uczciwe w stosunku do Wiernych, wobec których zawsze starałem się sprawować posługę szczerze i z przekonaniem.
Biskup bielsko-żywiecki przyjął prośbę o urlop, co jest dopuszczalne w ramach prawa kanonicznego. W tamtym okresie nie uważałem, że powinienem informować opinię publiczną o moich rozterkach duchowych. Uznałem, że nie jestem osobą publiczną i że mam prawo do prywatności. Wydawało mi się, że najlepszym wyjściem będzie odsunięcie się od posługi i przemyślenie wszystkiego w spokoju. Niestety ten czas przyniósł jeszcze więcej zamętu. Plotki, na mój temat podsycane przez media goniące za sensacją, właściwie uniemożliwiły mi refleksję. Co bardzo dla mnie bolesne, zainteresowanie tematem podsycały również osoby blisko związane z Kościołem, poprzez wielokrotne wracanie do domysłów na mój temat. Mam świadomość, że rozpoznawalność, której nigdy nie chciałem, jest związana z funkcjami, które pełni moja Mama. Oczywiście dziś zdaję sobie sprawę, że sam także popełniłem szereg błędów w kontaktach z mediami, zwłaszcza tuż po święceniach, kiedy nie oponowałem, gdy próbowano skojarzyć mnie z określoną opcją polityczną. Nigdy nie było to moim celem ani ambicją, jednak zabrakło mi siły woli, by zaprotestować przeciwko publikacjom na mój temat. Co gorsza, dałem się uwikłać w wydarzenia, które mogły zostać błędnie odczytane jako udzielenie poparcia politycznego. Przez następne lata mojej posługi unikałem mediów i protestowałem prywatną drogą przeciw publikacjom na mój temat.
Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia. Jednocześnie oświadczam, że to moja ostatnia wypowiedź w tej sprawie. Nie zamierzam więcej zabierać głosu i bardzo proszę o uszanowanie tej decyzji.
Żałuję, że moja historia potoczyła się w ten sposób, ale mimo wszystko mam nadzieję, że uda mi się poukładać życie na nowo. W tym miejscu mogę jedynie prosić media o uszanowanie mojej prywatności i zaprzestanie publikacji na mój temat. Zdaję sobie sprawę, że moja decyzja jest bolesna dla wielu osób, ale nie mogę postąpić inaczej. Przepraszam wszystkich, których zawiodłem, zwłaszcza moją rodzinę, przyjaciół, znajomych, przełożonych, współpracowników, parafian z Przecieszyna, Osieka, Buczkowic i Oświęcimia, a także wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób czują się dotknięci lub zgorszeni.
Tymoteusz Szydło
Bielsko-Biała, 10.12.2019