Burmistrz zawiadomił prokuraturę
W ocenie śledczych, stanowiło to działanie na szkodę interesu prywatnego uczniów tej szkoły oraz interesu publicznego. Taki czyn zagrożony jest karą do trzech lat więzienia.
Śledztwo dotyczy również niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy komisariatu policji w Barczewie, poprzez brak zabezpieczenia organizowanych przez dyrekcję tamtejszego Zespołu Szkół ćwiczeń antyterrorystycznych.
ZOBACZ: Miał być Dzień Spódniczki, były groźby wobec dyrektor szkoły. "To jakiś absurd"
Prokuratura nie informuje o szczegółach działań zaplanowanych w tym postępowaniu. - Będą wykonane niezbędne czynności zmierzające do ustaleń w sprawie - stwierdził Stodolny.
Śledztwo wszczęto po zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa, które złożył burmistrz Barczewa Andrzej Maciejewski. Kilka dni wcześniej, po uzyskaniu opinii Kuratorium Oświaty, odwołał on ze stanowiska dyrektorkę Zespołu Szkół.
Panika wśród uczniów
Powodem było zorganizowanie przez nią w szkole w połowie listopada symulacji ataku terrorystycznego. Według władz miasta o ćwiczeniach nie uprzedzono uczniów, rodziców i większości nauczycieli. W pozorowanym ataku uczestniczyła grupa zamaskowanych osób, specjalizujących się w szkoleniach z samoobrony i walce wręcz w stylu militarnym.
Pozorujący atak wyglądali "groźnie", byli ubrani w stroje moro, twarze mieli zakryte kominiarkami. Byli uzbrojeni w atrapy broni i używali w budynku petard hukowych. Według relacji rodziców, wielu uczniów było przerażonych i "doznało silnych przeżyć emocjonalnych". Jeden z chłopców uciekł z budynku przez okno na parterze.
W ocenie władz miasta, była dyrektor szkoły naraziła dzieci na niepotrzebny stres i odebrała im poczucie bezpieczeństwa. - Przed próbnym atakiem terrorystycznym zabrakło pogadanek, filmów, odpowiedniego przygotowania merytorycznego oraz informacji, że będzie przeprowadzona symulacja ataku terrorystycznego - napisał burmistrz w uzasadnieniu decyzji o odwołaniu dyrektorki ze stanowiska.
"Chciałam dobrze. Przepraszam"
W ostatnich dniach była dyrektor odniosła się do tych zdarzeń na jednym z portali społecznościowych. Napisała, że czuje się "zlinczowana na podstawie domysłów i półprawd, jakie pojawiły się w mediach".
Jak zapewniła, o zaplanowanym w szkole "alarmie" wiedział burmistrz, poinformowała też miejscową policję. Jej zdaniem, nie zrobili nic, żeby poznać szczegóły planowanego alarmu i ewentualnie doradzić. "Byli bierni. Komisariat nie wysłał nawet patrolu" - podkreśliła.
Według niej nie jest prawdą, że w Barczewie nie może dojść do niebezpiecznej sytuacji. Jak napisała, zdarzają się ataki osób niezrównoważonych, a w miasteczku jest "Zakład Karny, z którego skazani chodzą na przepustki, z którego może zdarzyć się ucieczka".
"Moim celem była profilaktyka działań. Chciałam dobrze. Przepraszam" - stwierdziła.
Policjanci byli poinformowani
Gdy o sprawie stało się głośno, część mediów informowała, że o symulacji ataku terrorystycznego w szkole nie była uprzedzona policja. Jednak w poniedziałek Komenda Miejska Policji w Olsztynie wydała oświadczenie, że doszło do "niezamierzonego przeoczenia i złej interpretacji faktów, co do stopnia poinformowania policjantów na temat planowanych ćwiczeń".
W oświadczeniu policja przyznaje, że na kilka dni przed zaplanowanym próbnym alarmem terrorystycznym dyrektor szkoły w Barczewie pisemnie poinformowała o tym komendanta miejscowego komisariatu.
"Potwierdzam, że do komendanta Komisariatu Policji w Barczewie 8 listopada 2019 r. wpłynęło pismo informujące o planowanych ćwiczeniach z udziałem pozorantów. Jednocześnie zaprzeczam, aby w piśmie zwracano się do policjantów z prośbą o udział w ćwiczeniach lub konsultacje w tej sprawie" - napisał oficer prasowy KMP w Olsztynie asp. Rafał Prokopczyk.
Jednocześnie policja zapewniła, że w dniu przeprowadzenia ćwiczeń i po ich zakończeniu nie wpłynęło żadne zgłoszenie z prośbą o interwencję w związku z wydarzeniami w szkole.
Komentarze