Samochód wpadł do przydrożnego stawu. Nie żyje pięcioro nastolatków [ZDJĘCIA]
W Ciborzu niedaleko Świebodzina do stawu wpadło Audi A4. Strażacy otrzymali zgłoszenie przed godziną 6:00. Ratownicy wyciągnęli auto z pięcioma osobami na brzeg. Na miejsce przyleciał śmigłowiec LPR, ale poszkodowanych nie udało się uratować. Ofiary to dwie 18-latki, dwóch 19-latków i 17-latek. Kobiety pochodziły z okolic Sulechowa, a mężczyźni z pow. świebodzińskiego - podała prokuratura.
Straż Pożarna została zawiadomiona o wypadku we wtorek o godz. 5:50.
- Samochód osobowy, którym jechali, z nieustalonych jeszcze przyczyn zjechał z drogi na pobocze, przebił barierę energochłonną i wpadł do przylegającego do drogi zbiornika wodnego. Na razie nie wiemy, jak długo auto znajdowało się w wodzie i jaka był bezpośrednia przyczyna śmierci znalezionych w nim osób, czyli czy zginęły na skutek obrażeń spowodowanych wypadkiem, czy też utonęły - powiedział rzecznik prokuratury.
Samochód zatopiony w stawie
Do wypadku doszło na łuku drogi powiatowej między miejscowościami Cibórz i Skąpe. W pobliżu Ciborza audi wpadło do stawu hodowlanego, przełamując wcześniej bariery energochłonne. Uszkodzone bariery i dach samochodu wystający z wody zauważył przejeżdżający obok kierowca, który zawiadomił o tym służby.
- Grupa techniczna i wodno-nurkowa podjęła działania wydobycia na brzeg. Jeszcze w wodzie usunęliśmy część karoserii i wydobyliśmy osoby z samochodu. Reanimacja trwała godzinę, ale była bezskuteczna - powiedział Mariusz Wójcik komendant powiatowy straży pożarnej w Świebodzinie.
ZOBACZ: Zginęło dwóch młodych mężczyzn. Koszmarny wypadek pod Lublinem
Strażacy, którzy bardzo szybko pojawili się na miejscu wypadku, wyciągnęli pięć osób. Mimo reanimacji nie udało się ich uratować.
- Lekarz stwierdził zgon tych osób - poinformował Polsat News rzecznik lubuskiej Straży Pożarnej Dariusz Szymura. Dodał także, że najprawdopodobniej wszystkie osoby były w bardzo młodym wieku.
Na drodze mogło być niebezpiecznie
- To dwie kobiety i trzech mężczyzn w młodym wieku. Wszystkie te osoby przez długi czas były reanimowane. Niestety nie udało się przywrócić im czynności życiowych. Okoliczności zdarzenia będzie wyjaśniała policja pod nadzorem prokuratora - powiedział Szymura.
- Wieczorem w okolicy miejsca wypadku były opady, z kolei w nocy przy gruncie mógł wystąpić przymrozek - powiedział Szymura w Polsat News. Stacja badawcza w okolicach Świebodzina pokazywała w nocy około 2 stopni powyżej zera.
ZOBACZ: Pijany spowodował wypadek i uciekł. Był poszukiwany listem gończym
Strażak dodał, że nie wiadomo, jak długo samochód znajdował się w wodzie i w jaki sposób wpadł do stawu.
Na miejscu tragedii trwają oględziny pod nadzorem prokuratora. - Działo się to bezpośrednio na wyjściu z łuki drogi, więc możemy przypuszczać, że to auto wyniosło po prostu, przeskoczyło na drugą stronę jezdni, przebiło barierę ochronną i zakończyło swoją podróż w wodzie - powiedział w Polsat News rzecznik lubuskiej policji Marcin Maludy.
Czytaj więcej