Podkrakowskie miejscowości dusi smog. "Ludzie nie mają pieniędzy. Wszystkim palą"
Mieszkańcy podkrakowskich miejscowości w nocy duszą się smogiem. Takie są najnowsze wyniki badań przeprowadzonych przez ekipę "Wydarzeń" i Krakowski Alarm Smogowy. Najgorzej było, kiedy temperatura spadła poniżej zera i ludzie palili w piecach na potęgę. Normy były przekroczone aż trzykrotnie.
Za pomocą specjalnego czujnika prawie przez tydzień ekipa "Wydarzeń" i Krakowski Alarm Smogowy sprawdzali, czym oddychają mieszkańcy podkrakowskiej gminy Tokarnia.
Podczas wietrznej pogody powietrze było czyste. Jednak gdy ustał wiatr, a temperatura spadła, norma dobowa szkodliwego dla zdrowia pyłu był przekroczona prawie trzykrotnie. W efekcie godzinne stężenie było tak wysokie, że ośmiokrotnie przekraczało dopuszczalny poziom.
Krakowski Alarm Smogowy zamieścił wizualizację pomiarów jakości powietrza.
- Smród jest niesamowity. Człowiek się dusi. Najgorzej jest po południu, jak przychodzą z pracy i zapalają te kopciuchy. Nie idzie z domu wyjść - mówi Jan Ryszkowski, mieszkaniec Tokarni.
Pytany o przyczyny, odpowiada: "ludzie nie mają pieniędzy". - Gazem palą tylko dwa domy na piętnaście. Reszta pali czym ma. Idzie ten węgiel ze wschodu, gorszej jakości i kopci. Węgiel, miał, sklejki, wszystkim palą, żeby się ogrzać - opowiada. Wójt gminy w rozmowie z Polsat News poinformował, że jedna z kobiet podczas kontroli przyznała, że bardzo dobrze palą się wkłady po zniczach.
- Smog jest wielkim problemem - podkreśla inna mieszkanka Tokarni Bożena Smolak. - Jestem alergiczką z astmą oskrzelową, odczuwam skutki wdychania tego na własnej skórze. Wieczorami i popołudniami jest najgorzej - dodaje.
ZOBACZ: Zamiast ekologicznych pieców dostali farelki. Mieszkańcy: drogo i niebezpiecznie
- Boli mnie głowa, mam spłycony oddech, wejście pod małe wzniesienie to mam zadyszkę. Jak organizm jest niedotleniony, to reaguje chronicznym zmęczeniem - opowiada.
Przyznaje, że smog w Tokarni widać gołym okiem. - To jest jakby gęsta mgła nad domami. Nie da się tego niestety z niczym innym pomylić, bo jest smród - podkreśla.
"Nie pomagają leki"
Problem zauważają także okoliczni lekarze. Agata Krzywoń z przygodni w Krzczonowie mówi, że dzieci potrafią kaszleć przez 3-4 miesiące i nie reagują na żadne leki.
- Tych wizyt jest bardzo dużo. To jest tylko kaszel, który się nasila wieczorem i w nocy, a leki są nieskuteczne. Nagle jak ręką odjął wszystko kończy się w kwietniu, więc jakaś koincydencja (ze smogiem - red.) jest - mówi lekarz.
ZOBACZ: Dowiemy się, jak smog wpływa na dziecięcy mózg. Zbadają to m.in. polscy naukowcy
Podkreśla, że najbardziej narażone są dzieci oraz seniorzy. - W okresie jesieni i zimy bardzo często zgłaszają się starsi ludzie z powodu zaostrzenia chorób sercowo-naczyniowych. Jestem skłonna wiązać te wszystkie problemy, które mamy w tym okresie z zanieczyszczeniem powietrza, które jest olbrzymie - dodaje.
"Walka o wymianę pieców"
- Mamy około czterech milionów domów, które są ogrzewane za pomocą węgla i drewna. 70 proc. z nich to kotły, które nie spełniają standardów emisyjnych. W tym kierunku powinny być prowadzone działania - mówi Ewa Lutomska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Wicemarszałek woj. małopolskiego, Tomasz Urynowicz mówi, że "władze samorządowe przygotowują mechanizmy finansowania w celu poprawy jakości powietrza". - Wydatkowano na ten cale prawie 190 mln zł, ale bez świadomości konieczności podejmowania działań bezpośrednio przez mieszkańców nie wygramy tej walki o czyste powietrze - tłumaczy.
WIDEO: zobacz materiał "Wydarzeń"
Podkreślił, ze widoczny efekt przyniosła uchwała antysmogowa w Krakowie. - Kraków jest liderem i tam powietrze się poprawia, ale jest zieloną wyspą. Wokół jest obwarzanek, czyli podkrakowskie gminy i tam jest problem, który trzeba rozwiązać - dodaje.
Jak zaznacza, nie wszędzie jest możliwość zabezpieczenia sieci ciepłowniczej i nie ma sieci gazowniczej. - Walka o wymianę pieców to jedna z ważniejszych rzeczy - mówi Urynowicz.
"Ważniejszy samochód czy telewizor"
Przyznał, że skokowo wzrasta wymiana pieców przez gminy, "ale to nie jest jeszcze ten poziom realizacji, żebyśmy mogli z optymizmem patrzeć na wejście w życie uchwały antysmogowej dla całego województwa, czyli eliminacja kopciuchów do styczna 2023 r.".
- Zostaje około pół miliona pieców. Dzisiejsze tempo nie napawa nas optymizmem, ale widać bardzo pozytywne działania m.in. programów edukacyjnych - dodaje.
ZOBACZ: Kary za sprzedaż kopciuchów. Nowe prawo ma pomóc w walce ze smogiem
- Robimy badania i pytamy mieszkańców, co w najbliższym czasie chcieli zrealizować, zmienić w swoim domu. Wymiana pieca ciągle nie jest w pierwszej dziesiątce. Ważniejszy jest zakup nowego samochodu czy telewizora. W ten sposób walki o czyste powietrze nie wygramy - mówi Urynowicz.
Jak dodaje, "za każdym razem apele muszą być bardzo mocno skierowane do mieszkańców". - Pieniądze są zagwarantowane, ale jest większa potrzeba działania mieszkańców i gmin - podkreśla.