"Nie ma gdzie i do czego wracać". Fala wsparcia dla rodziny ofiar katastrofy w Szczyrku
W Szczyrku trwa żałoba po tragicznym wybuchu gazu, w którym zginęło osiem osób. Z całej rodziny przeżyła tylko Katarzyna Kaim, która w czasie tragedii była w pracy. 34-latka straciła nie tylko bliskich, ale też dach nad głową. W dwa dni na jedno z kont pomocowych dla pani Katarzyny wpłynęło blisko 400 tys. złotych. Przy ulicy Leszczynowej, gdzie w środę zginęło osiem osób, ciągle płoną znicze.
Bliskim i znajomym rodziny, która zginęła pod gruzami swojego domu w Szczyrku, cały czas trudno uwierzyć w to, co się stało.
"Odeszły anioły z tego miasta"
- Zawsze ich będę pamiętał. Jako uśmiechniętych ludzi, radosnych, zawsze pomocnych, zawsze stawiali wszystko ponad siebie - powiedział "Wydarzeniom" Krystian Olszowski, znajomy rodziny. - Dziura w sercu niesamowita. Odeszły anioły z tego miasta. Po prostu - dodał mężczyzna.
ZOBACZ: Wybuch jak na filmach, później "głucha cisza". Świadkowie o tragedii w Szczyrku
Wojciech miał 39 lat, Anna była o rok młodsza. Mieli troje dzieci- 3-letniego Stasia, 6-letnią Marcelinę i 9-letnią Michalinę. W wybuchu zginęło jeszcze wujostwo małżeństwa i 10-letni synek kuzynki.
Anna pracowała w kawiarni. Wojciech był instruktorem narciarskim, wychował kilka roczników młodych sportowców. - Był niesamowicie ciepłym człowiekiem, takim wyrozumiałym, umiał motywować swoich zawodników w taki przyjazny sposób - powiedziała dziennikarzom Ewa Hartek, prezes MKS "Skrzyczne".
WIDEO: W wybuchu w Szczyrku zginęła ośmioosobowa rodzina
Na miejscu tragedii w sobotę nadal pracował prokurator. Wejście na ulicę Leszczynową i w okolice wypadku jest pilnowane przez umundurowanych policjantów, którzy wpuszczają tylko mieszkańców domów przy Leszczynowej. Prokuratura okręgowa w Bielsku-Białej zapowiedziała, że nie udziela jakichkolwiek informacji na temat wypadku do czasu zakończenia wszystkich czynności śledczych. Burmistrz miasta Antoni Byrdy, który w sobotę był na miejscu tragedii, także unika stawiania hipotez.
- Nie ma słów na opisanie tego, co się tam wydarzyło. Gruzowisko wygląda tak, jakby jakaś olbrzymia siła wyrzuciła w powietrze cały dom, który następnie się zapadł. Z ocenami, kto jest winny, poczekajmy do zakończenia śledztwa. Zginęli wspaniali ludzie, społecznicy, którzy zrobili wiele dobrego dla sportu, turystyki i naszej lokalnej społeczności. Odeszło od nas czworo małych dzieci, które miały jeszcze całe życie przed sobą. Ale pokrzywdzonymi są także ich bliscy, którzy żyją i muszą sobie dać radę z tą tragedią. Widać olbrzymią potrzebę serca wśród tysięcy osób, tych, którzy ich znali, i tych, którzy tylko słyszeli o tragedii, a mimo to natychmiast pośpieszyły ze wsparciem – tym materialnym i duchowym – powiedział Byrdy.
Niemal czterokrotnie przekroczony cel zbiórki
Na jednym z kont pomocowych, na które zbierane są pieniądze dla pani Katarzyny, która w wyniku wybuchu straciła syna, członków rodziny i cały dobytek, w dwa dni ponad osiem tysięcy osób i instytucji wpłaciło ponad 377 tys. złotych, chociaż celem zbiórki była kwota 100 tysięcy. Kobieta przebywa w tej chwili u członków rodziny.
Polska Spółka Gazownictwa dostarczyła na miejsce mobilną stację gazu, dzięki której można już ogrzewać domy odcięte od sieci gazowniczej. Jak poinformował rzecznik PSG Artur Michniewcz, w tej chwili od sieci są odcięte tylko trzy domy, jednak zadeklarował, że do naprawy sieci ekipy przystąpią, gdy tylko zezwoli na to prokurator. Wszystkie domy w sąsiedztwie Leszczynowej 6 mają już dostęp do bieżącej wody i energii elektrycznej.
- Na szczęście eksplozja nie wyrządziła większych szkód w sąsiednich budynkach. W jednym jest to przesunięte okno, w innym drzwi, jednak stan budynków pozwala na ich bezpieczną eksploatację. Ze swej strony zaoferowaliśmy mieszkańcom wszelką pomoc w dostępie do rzeczoznawców i uzyskaniu odszkodowań od ubezpieczycieli. Postaraliśmy się także o pomoc psychologów, którzy rozmawiali o tej tragedii z uczniami naszych szkół – wylicza burmistrz.
Zbiórka pieniędzy
Mieszkańcy Szczyrku mogą korzystać z pomocy psychologicznej, ruszyła także akcja pomocy dla matki 10-letniego chłopca, który zginął w wybuchu. Kiedy doszło do tragedii, kobieta była poza domem.
ZOBACZ: Słowa otuchy dla rodziny i bliskich ofiar ze Szczyrku płyną z całej Polski
Zbiórkę zorganizowała fundacja "Let's Go" z Sosnowca. "Jedyną osobą, która ocalała jest 34-letnia Katarzyna Kaim - samotna matka małego Szymonka. W czasie tragedii, była w pracy w Domu Dziecka. Kasia straciła wszystko co miała, jej świat się zawalił. Obecnie przebywa u przyjaciół w Szczyrku pod opieką siostry Patrycji i szwagra Marcina" - napisała w internecie Magdalena Masłowska z fundacji "Let's Go" z Sosnowca, która poprzez wyspecjalizowaną platformę zbiera pieniądze dla 34-latki.
"Nie ma gdzie i do czego wracać. Jedyne co jej zostało to ubrania, w których była w dniu tragedii" - dodała Masłowska. Do piątkowego wieczora udało się zebrać już prawie 190 tys. złotych.
Śledztwo ws. wybuchu
Przy ulicy Leszczynowej płoną znicze. W miejscu wybuchu cały czas pracują prokuratorzy i specjalna grupa dochodzeniowa z kamerą 3D i georadarem.
- Oględziny prowadzone są zarówno w miejscu, gdzie doszło do zawalenia się budynku, jak również na okolicznych posesjach, ale przede wszystkim w miejscu, gdzie - jak typujemy - mogło dojść do zerwania gazociągu - powiedziała Agnieszka Michulec z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Wiadomo, że to właśnie przerwanie gazociągu doprowadziło do tragedii, ale śledczy muszą ustalić kto i w jakich okolicznościach to zrobił.
Firma, która prowadziła prace w sąsiedztwie trzykondygnacyjnego budynku, wydała w tej sprawie oświadczenie, w którym podkreślono, że jest "za wcześnie, by obarczać winą kogokolwiek".
"Niełatwe warunki geologiczne, istniejące podziemne uzbrojenie terenu, gęsta zabudowa, a także skomplikowana technologia prowadzenia prac metodami bezwykopowymi w tym wypadku mogły przyczynić się do zaistniałego zdarzenia" - napisano w oświadczeniu.