Dzieci czekały do 23:00, ale Mikołaj nie nadjechał. Autokar z prezentami utknął na granicy z Ukrainą
Blisko tysiąc paczek dla polskich dzieci z Ukrainy, które przygotowała tarnowska młodzież nie trafiło do adresatów, bo nie zgodziły się na to ukraińskie służby graniczne. Autokar zawrócono na przejściu w Medyce. W jednej ze szkół, dzieci czekały na do godz. 23, bo nie wierzyły, że Mikołaj do nich nie przyjedzie. Dla nich to był coroczny rytuał.
Towarzystwo Przyjaciół Lwowa i Kresów Południo-Wschodnich w Tarnowie wraz z uczniami i pedagogami tarnowskich oraz podtarnowskich szkół, średnich i podstawowych od 28 lat prowadzi akcję mikołajkową na rzecz Polaków w obwodzie lwowskim. W tym roku na upominki czekało 500 dzieci ze wsi Pnikut, Czyszki, Strzelczyska oraz Lipniki.
Kompletowanie paczek trwało blisko miesiąc. W każdej znajdowały się: maskotka, wyprawka szkolna oraz słodycze. Transport wyruszył w Tarnowa w czwartek rano. Grupa 18 dzieci i młodzieży, przebranych za pomocników św. Mikołaja miała spędzić za wschodnią granicą dwa dni. W planach było również zwiedzanie Lwowa. Do wyjazdu zostały wytypowane osoby, które najbardziej zaangażowały się w przygotowywanie pakunków.
Tegoroczna akcja miała jednak inny finał niż dotychczasowe, bo autokar z darami nie został przepuszczony przez granicę i po żmudnych pertraktacjach z celnikami wrócił do Tarnowa.
"Strażnicy byli nieustępliwi"
ZOBACZ: Ruszyła Szlachetna Paczka. Baza potrzebujących rodzin już dostępna
- Na przejściu w Medyce celnicy oświadczyli, że paczek jest za dużo a od 1 stycznia zmieniły się przepisy, nie powiedzieli jakie - relacjonował w rozmowie z polsatnews.pl prezes Towarzystwa Przyjaciół Lwowa i Kresów Południo-Wschodnich w Tarnowie Stanisław Siadek. - Byli nieustępliwi, nie chcieli słuchać naszych tłumaczeń, że na te paczki czeka 500 dzieci wraz z rodzinami.
Autobus stał na przejściu od godz. 9.30 do godz. 17:30 i ostatecznie zawrócił do Tarnowa.
- Dzieci z Strzelczyska czekały w swojej szkole do 23:00, bo nie wierzyły, że Mikołaj do nich nie przyjedzie - mówił Siadek. - Mikołaj ubrany w szaty biskupie, rozmawiający z dziećmi. Dla nich to był coroczny rytuał.
Zażenowania zaistniałą sytuacją nie kryje także wójt gminy Tarnów Grzegorz Kozioł, który współorganizuje przedsięwzięcie.
Polacy oskarżeni o kontrabandę
Polska delegacja miała zostać oskarżona o kontrabandę. - Paczki były otwierane w obecności strażników, więc chyba nie powinno być wątpliwości, że są to prezenty świąteczne - argumentował Kozioł.
Dary zostaną rozdysponowane między potrzebujących w regionie. Trafią m.in. do Domów Dziecka oraz ośrodków terapii zajęciowej dla niepełnosprawnych.
Organizatorzy wyjazdu biją się jednak w piersi za to, że nie dopilnowali wszystkich formalności. Zapewniają, że w przyszłym roku akcja zostanie przeprowadzona bardziej profesjonalnie.
Czytaj więcej