Wybuch jak na filmach, później "głucha cisza". Świadkowie o tragedii w Szczyrku
W chwili wybuchu gazu w Szczyrku pan Michał był u kolegi, 150 metrów od ulicy Leszczynowej, gdzie doszło do tragedii. - Fala uderzeniowa była mocna, poleciałem na znajomego. To był jeden potężny wybuch. Wyszliśmy na zewnątrz zobaczyć co się stało. Głucha cisza, nikogo nie ma - przekazał świadek zdarzenia w rozmowie z Polsat News.
- Około godziny 18-tej byłem na ulicy Myśliwskiej, 150 metrów od miejsca zdarzenia, w garażu u kolegi. Sytuacja wyglądała tak, że był wielki wybuch - powiedział pan Michał.
ZOBACZ: 8 ofiar wybuchu gazu w Szczyrku. Odnaleziono kolejne ciała dzieci
Dodał, że fala uderzeniowa była potężna. Początkowo myślał, że na zewnątrz eksplodował samochód.
- Zobaczyliśmy kłęby dymu, płomienie sięgające kilkunastu metrów. Tak jak na filmach, jakby paliło się coś bardzo łatwopalnego - przekazał.
- Służby ratunkowe dotarły na miejsce bardzo szybko, po około 5-7 minutach. Kiedy udaliśmy się na miejsce wybuchu, nie było domu, który miał 2-3 piętra. Z okolicznych budynków powylatywały szyby, okna. Straszne zniszczenia - powiedział świadek.
"Potężny wybuch"
Reporter Polsat News rozmawiał również z mieszkanką okolicznego bloku. Przekazała, że "starsze pokolenia w Szczyrku nie pamiętają takiej tragedii". - Potężny wybuch. Mieszkamy z 200 metrów wyżej. Usłyszeliśmy straszny huk. Straszna tragedia - powiedziała pani Katarzyna.
Służby ratunkowe od początku akcji ratowniczej ręcznie odgruzowują miejsce wypadku. W poszukiwaniu ofiar mogą pomóc też psy ratownicze, jednak ich udział uniemożliwiają warunki.
ZOBACZ: Strażacy w Szczyrku cały czas pracują ręcznie, ale prace przyspieszyły
Osiem ofiar eksplozji gazu
Po godz. 11 wojewoda śląski poinformował, że odnaleziono ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci.
Strażacy przeszukali już ponad połowę gruzowiska. W akcji łącznie bierze udział kilkaset osób. Prawdopodobną przyczyną tragedii było uszkodzenie gazociągu.
Czytaj więcej