W zawalonym domu w Szczyrku był serwis narciarski. "Wiele materiałów łatwopalnych"
Na samym dole trzykondygnacyjnego budynku, który zawalił się w wyniku wybuchu gazu był serwis narciarski - poinformował nadbryg. Jacek Kleszczewski, śląski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej. Dodał, że pod gruzami jest wiele materiałów łatwopalnych. - Jak podnosimy gruz, te środowisko dostaje tlen i znów zaczyna się tlić. W momencie wybuchu cały ten obiekt stanął w ogniu - mówił.
- Cegła po cegle usuwamy materiał, który zgromadził się na gruzowisku. Skupiamy się na tym, aby przebijać się przez stropy i usuwać je. To są trzy kondygnacje - powiedział Kleszczewski.
ZOBACZ: Osiem ofiar wybuchu gazu w Szczyrku
Akcja ratowników jest bardzo trudna. Ze względu na obecność w domu materiałów łatwopalnych istnieje zagrożenie, że ogień znów się pojawi.
Strażacy używali młotów, aby dostać się do ofiar
Na miejscu pracuje ok. 100 strażaków z PSP i OSP oraz 50 policjantów, którzy ręcznie odgruzowują pogorzelisko.
- Jest to bardzo porządnie zbudowany budynek, który ma zwielokrotnione zbrojenia na stropach. Skupiamy się na przecinaniu metalowych elementów, kujemy młotami ręcznymi, aby wykruszać spoiwa. To jest mozolna praca - przekazał Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej.
Dodał również, że strażacy na bieżąco używają kamer termowizyjnych i specjalistycznego sprzętu w trakcie akcji ratunkowej. - Psów nie wprowadzimy ponieważ jest zagrożenie, materiał jest rozgrzany - powiedział rano w rozmowie z reporterem Polsat News.
Czytaj więcej
Komentarze