Zmarł strażak-bohater z Olsztyna. Nie doczekał platformy dla niepełnosprawnych
W wieku 82 lat zmarł Artur Smolski - strażak, który uczestniczył w gaszeniu jednego z najtragiczniejszych pożarów w historii Polski. Zginęło wówczas 37 osób, a ponad 100 zostało rannych. W ostatnich tygodniach największym problemem było dla Smolskiego wydostanie się z bloku. Mężczyzna miał amputowane obie nogi, a jego prośby o platformę dla niepełnosprawnych nie doczekały się realizacji.
Artur Smolski był jednym z bohaterskich strażaków, którzy w 1971 roku gasili rafinerię w Czechowicach-Dziedzicach, po tym jak wybuchł w niej pożar. Podczas nocnego wybuchu zbiornika mężczyzna został ciężko ranny. Jego ciało było poparzone w 30 proc.
Od lat Smolski mieszkał w wieżowcu należącym do Spółdzielni Mieszkaniowej Pojezierze. W wyniku miażdżycy przed ponad 6 laty amputowano mu obie nogi powyżej kolan. Od tamtej pory poruszał się na wózku inwalidzkim.
Mężczyzna nie mógł opuszczać bloku, bo winda zjeżdża tam na wysoki parter. Aby z niego zejść trzeba jeszcze pokonać strome schody przed drzwiami wejściowymi. Stały się one barierą nie do pokonania dla emerytowanego strażaka.
ZOBACZ: Polski bramkarz bohaterem meczu. Przegonił zamaskowanych pseudokibiców
Sprawę nagłośniły media
Rozwiązaniem mogła być platforma dla niepełnosprawnych, jednak na jej montaż nie chciała się zgodzić Spółdzielnia Mieszkaniowa. Jej prezes zasłaniał się przepisami, mimo że m.in. strażacy nie widzieli żadnych przeszkód, aby takie urządzenie zamontować.
Kilka tygodni temu sprawą zajęły się lokalne media. Do pomocy niepełnosprawnemu włączyli się ludzie z całej Polski.
Niespodziewanie jednak Artur Smolski zmarł.
We wtorek w parafii św. Józefa w Olsztynie odbyła się msza w intencji pana Artura. Pogrzeb bohatera miał miejsce na cmentarzu przy ul. Poprzecznej.
Czytaj więcej
Komentarze