Wybuch gazu w Szczyrku. "Huk był niemiłosierny; dach równo z ziemią"
Osiem osób, w tym dzieci, mogło znaleźć się pod gruzami domu, w którym najprawdopodobniej doszło do wybuchu gazu. Jak dotąd służby odnalazły ciała czterech ofiar. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w budynku mieszkały dwie rodziny - łącznie dziewięć osób. Jedna z nich w momencie eksplozji miała być w pracy. - To była znana rodzina w Szczyrku - mówi burmistrz tego miasta.
Do wybuchu doszło około godz. 18.30. Świadkowie mówią, że huk był tak duży, że można go było usłyszeć wiele kilometrów od miejsca zdarzenia.
ZOBACZ: Co najmniej 4 osoby zginęły w wybuchu gazu. Wśród ofiar dziecko
"To była znana rodzina w Szczyrku"
- Huk był niemiłosierny. Momentalnie w ogrodzie pojawił się ogień - powiedziała "Dziennikowi Zachodniemu" mieszkanka ul. Leszczynowej.
- Mieszkami może kilometr stąd. Usłyszałam taki huk, że nie wiedziałam co się dzieje. Nagle słyszę, że jadą strażacy na sygnale, jedni za drugimi. Znam ludzi, którzy tam mieszkają. To ludzie w średnim wieku z dziećmi – mówiła inna mieszkanka miasta.
ZOBACZ: Podano prawdopodobną przyczynę tragedii w Szczyrku
- To była znana rodzina w Szczyrku, pokoleniowa - powiedział Burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy. - To byli moi sąsiedzi, niedaleko stąd mieszkam. Znam ich bardzo dobrze. Chce mówić ciągle w czasie teraźniejszym - dodał.
WIDEO: Burmistrz Antoni Byrdy o wybuchu w Szczyrku
- Myślę, że nic gorszego się nie mogło zdarzyć. Boję się powiedzieć, że to może być największa tragedia w historii Szczyrku. Krótko: nie ma domu. Jest jedno wielkie gruzowisko. Liczymy na cud - mówił "Dziennikowi Zachodniemu" Byrdy.
Jak dodał, kiedy doszło do zdarzenia był na spotkaniu powiatowych straży pożarnych w Janowicach.
Niepewność w Szczyrku
Służby od razu rozpoczęły ustalanie, czy ktoś był w środku. Według wstępnych informacji mogło to być nawet osiem osób.
ZOBACZ: Wybuch gazu w Szczyrku. Zawalił się dom, w którym mogło być osiem osób [ZDJĘCIA]
- Policjanci kontaktują się ze znajomymi, sąsiadami, ze wszystkimi, którzy mają jakąś wiedzę na temat tych osób, aby dowiedzieć się czy mogły one być w budynku - powiedział wieczorem w Polsat News mł. asp. Olaf Burakiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Według niego nadal nie ma informacji na temat osób, które mogły być w środku.
Jak relacjonował reporter Polsat News Krzysztof Bąk, sąsiedzi opowiadali, że usłyszeli huk, a po nim zauważyli wysoki na kilkanaście metrów ogień i dach domu leżący równo z ziemią.
WIDEO: "strażacy cegła po cegle odgruzowują miejsce zdarzenia"
Do eksplozji doszło przy ulicy Leszczynowej, w pobliżu rodzinnej stacji narciarskiej. W okolicy znajdują się nieduże domy jedno- i wielorodzinne oraz nieduże pensjonaty dla turystów.
Czytaj więcej