Szczyt klimatyczny. Katamaran z Gretą Thunberg zawinął do Lizbony
Katamaran z nastoletnią ekolożką ze Szwecji Gretą Thunberg zawinął we wtorek do portu w Lizbonie po 20-dniowym rejsie z Nowego Jorku - poinformowała telewizja Reutera. Dziennikarz telewizji Animal Planet Frank Cuesta w poniedziałek zwrócił uwagę, że Greta płynęła w łodzi, która nie używa paliwa, ale "ma dla bezpieczeństwa ze swojej jednej i drugiej strony dwie inne łodzie, a także helikopter ".
Młoda aktywistka zdecydowała się na ekologiczny transport katamaranem, gdyż nie chciała przez Atlantyk podróżować samolotem.
Thunberg wyjaśniła, że nie oczekuje, iż świat podąży śladem jej wyborów i przestanie korzystać z transportu lotniczego. Przyznała, że ma nadzieję, iż jej decyzja o przepłynięciu Atlantyku katamaranem, żeby dotrzeć na szczyt klimatyczny ONZ (COP25) w Madrycie, przekona przynajmniej niektóre osoby do rezygnacji z podróżowania samolotami.
Szwedka przyznała, że w trakcie podróży przez Atlantyk nie przygotowała sobie planu działań podczas COP25. Zadeklarowała, że zrobi to w najbliższym czasie.
ZOBACZ: Greta Thunberg płynie katamaranem na szczyt klimatyczny. Zbliża się do Lizbony
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy Thunberg podkreśliła, że dąży do tego, aby politycy zwrócili uwagę na ostrzeżenia naukowców dotyczące negatywnych zmian klimatycznych.
Zdziwienie obecnych w porcie osób wzbudziła wypowiedź Thunberg, iż "planuje pozostać w Lizbonie przez kilka najbliższych dni". Dotychczas organizatorzy jej podróży na COP25 utrzymywali, że Greta wyruszy we wtorek wieczornym pociągiem z Lizbony do Madrytu. W stolicy Hiszpanii ma pojawić się w środę rano.
"Głos wielu osób"
Osoby obecne na powitaniu Thunberg zapewniały, że ich przybycie do portu jest gestem solidarności z młodą aktywistką.
- Apele Grety to głos wielu osób, które walczą ze zmianami klimatycznymi na świecie. Mobilizowana przez nią młodzież już niebawem wejdzie w dorosłe życie i będzie podejmować decyzje ważne dla ochrony naszej planety - powiedział działacz społeczny z Lizbony Antonio Pinto.
Z kolei dwudziestokilkuletni Jaime, który również uczestniczył w powitaniu Thunberg, stwierdził, że pojawił się w lizbońskim porcie, aby "dać Grecie kilka rad odnośnie walki ze zmianami klimatycznymi".
- Z całego serca popieram jej działania na rzecz klimatu. Radziłbym jej jednak, aby zamiast koncentrować uwagę opinii publicznej na sobie, skierowała ją na specjalistów. Uważam, że korzystając ze swojej sławy, powinna mniej podróżować po świecie, a częściej włączać się w organizowanie konferencji z udziałem naukowców - powiedział portugalski student.
ZOBACZ: Strajki klimatyczne w 2,3 tys. miast na całym świecie. "Chcemy żyć!"
Wśród kilkuset obecnych w lizbońskim porcie osób, które entuzjastycznie powitały Szwedkę obecnych było kilku portugalskich parlamentarzystów oraz burmistrz Lizbony Fernando Medina. Zabrakło prezydenta Portugalii Marcelo Rebelo de Sousy, który swoją nieobecność wytłumaczył niechęcią do "odcinania kuponów" od popularności Thunberg.
Szczyt klimatyczny COP25 w Madrycie rozpoczął się w poniedziałek i potrwa do 13 grudnia.
ZOBACZ: Szczyt klimatyczny w Madrycie. Polska walka o "sprawiedliwą transformację ekologiczną"
WIDEO: Greta Thunberg w drodze na szczyt klimatyczny (Reuters):
Ekologiczny katamaran
13 listopada katamaran o nazwie La Vagabonde wypłynął z Hampton w stanie Wirginia na wschodnim wybrzeżu USA. Jednostka morska zostawia niewielki ślad węglowy - wykorzystuje energię słoneczną i hydrogeneratory. Z Wielkiej Brytanii do Nowego Jorku, gdzie we wrześniu wzięła udział w szczycie klimatycznym ONZ, Thunberg również podróżowała jachtem.
Na pokładzie katamaranu oprócz Thunberg znajdowali się jego właściciele, Australijczycy Riley Whitelum i Elayna Carausu z 11-miesięcznym synem, oraz doświadczona żeglarka Nikki Henderson.
Dwie łodzie i helikopter
Dziennikarz radia Cope Carlos Herrera w poniedziałkowym porannym komentarzu wskazując na ostracyzm wobec państw europejskich, zwrócił uwagę na "histerię" oraz "infantylność" aktywistów, takich jak Greta Thunberg, która w środę powinna dotrzeć na COP25 po kilkudniowym rejsie przez Atlantyk.
"Dużo jest głosicieli apokalipsy, inkwizytorów takich jak Grecia. Wielu z nich nawet nie wie o czym mówi (…). Ta dziewczynka, wyczekiwany Mesjasz, już do nas płynie w papierowej łódeczce. Zobaczycie, że przybędzie tu i powie, że jej skradziono dzieciństwo (…) a większość przedstawicieli ONZ niczym głupcy będzie ją oklaskiwało" - oświadczył dziennikarz radia Cope.
Bardziej sarkastycznie na temat szwedzkiej aktywistki wypowiedział się dziennikarz telewizji Animal Planet oraz Dmax Frank Cuesta. W opublikowanym w internecie filmie hiszpański komentator i obrońca praw człowieka nie tylko parodiuje Thunberg, ale nazywa ją też "gatunkiem Gretus Amargatus", sugerując, że aktywistka wie mało na temat ochrony przyrody i jest zazwyczaj zgorzkniała.
- Nikt przecież nie widział jej sprzątającej, prowadzącej badania naukowe czy uczącej się, aby móc w przyszłości pomagać na rzecz klimatu - stwierdził Cuesta, który z wykształcenia jest weterynarzem.
Hiszpański aktywista na rzecz praw zwierząt wskazał na hipokryzję osób, które zorganizowały podróż katamaranem Grety Thunberg przez Atlantyk. - Ona zawsze jest w łodzi, ale w takiej, która nie używa paliwa. Ma jednak dla bezpieczeństwa ze swojej jednej i drugiej strony dwie inne łodzie, a także helikopter - stwierdził Cuesta.
Czytaj więcej