"Doznał pięciu cięć aż po ramię, ale się nie wycofał". Nowe fakty ws. Polaka-bohatera z Londynu
- On myje naczynia w piwnicy. Słyszy krzyki. Jest przeszkolony w udzielaniu pierwszej pomocy, więc świadomie decyduje się wejść na górę. Terrorysta wymachuje nożami przy krzykach ludzi. Łukasz zdejmuje ze ściany kieł narwala i podejmuje walkę - tak o ataku terrorystycznym w Londynie i zachowaniu Polaka mówi brytyjskim mediom jego szef. Jak tłumaczy, pan Łukasz walczył do końca, mimo licznych ran.
Polak pomógł w ujęciu terrorysty na Moście Londyńskim. Jego szef Toby Williamson, dyrektor restauracji Fishmongers' Hall, w której doszło do ataku opowiadał w Sky News o zachowaniu pana Łukasza.
Z jego relacji wynika, że dzięki temu, że Polak podjął walkę, inni "zyskali czas na to, by mogli uciec".
Bloody hell - this account of Lukasz the narwhal tusk-wielding hero of London Bridge is epic pic.twitter.com/an0Hj108Wr
— Rupert Myers (@RupertMyers) December 2, 2019
- W tym czasie Łukasz zadaje cios w kierunku terrorysty i wie, że coś jest nie tak, bo uderza go w klatkę piersiową i odbija się od niej. Ma kamizelkę lub coś takiego. W tym momencie toczy się zaciekła walka na noże, w której Łukasz doznaje pięciu cięć aż po ramię. Jest poważnie ranny, ale ani na chwilę się nie wycofuje. Potem dołącza do niego dwóch lub trzech innych i napastnik widząc, że mają przewagę liczebną, schodzi po schodach. Łukasz jest tuż za nim. Bardzo cierpiał i stracił siłę w lewej ręce, ale był tam do końca - kontynuował opowieść Williamson.
- Nie zobaczycie Łukasza. Po pierwsze, jest zbyt skromny, a po drugie, nie ma materiału filmowego - dodał.
Wypisany ze szpitala
W poniedziałek dziennik "Daily Mail", powołując się na źródła w polskim MSZ, poinformował o wypisaniu bohaterskiego Polaka ze szpitala.
Gazeta podała też, że polscy dyplomaci są w kontakcie z brytyjską policją oraz że tożsamość Polaka, o którym wiadomo tylko, że ma na imię Łukasz, nie jest ujawniana ze względu na jego bezpieczeństwo.
ZOBACZ: Narwal - co to jest i do czego służy mu kieł?
Zabił dwie osoby, groził detonacją kamizelki
W Fishmongers' Hall w piątek odbywało się seminarium na temat reintegracji przestępców. Usmar Khan - skazany w przeszłości za terroryzm, a w grudniu zeszłego roku warunkowo zwolniony - zaatakował jej uczestników nożami kuchennymi, zabijając dwie osoby, i groził zdetonowaniem ładunków wybuchowych (które później okazały się atrapą). Khan po ucieczce z budynku na most został zastrzelony przez policję.
Bohaterska reakcja Polaka oraz pozostałych osób, które podjęły walkę z terrorystą, spotkała się z powszechnym uznaniem w Wielkiej Brytanii. Wyrazy uznania i podziękowania złożyli m.in. królowa Elżbieta II, premier Boris Johnson i burmistrz Londynu Sadiq Khan.
W ataku zginęły dwie osoby - 23-letnia Saskia Jones i 25-letni Jack Merritt. Oboje byli absolwentami uniwersytetu w Cambridge i uczestniczyli w organizowanym przez tę uczelnię programie reintegracji skazanych Learning Together. Merritt był jego koordynatorem, a Jones jedną z wolontariuszek.
Khan, dla którego jednym z warunków wcześniejszego zwolnienia z więzienia był zakaz przyjeżdżania do Londynu, uzyskał specjalne zezwolenie, by wziąć udział w seminarium.
Czytaj więcej