"Sardynki" wyszły na ulice. Protest przeciwko Salviniemu we Florencji
Ponad 15 tys. przeciwników lidera włoskiej Ligi Matteo Salviniego manifestowało w sobotę we Florencji, dokąd przybył w związku przyszłorocznymi wyborami regionalnymi w Toskanii. Jego adwersarze nazywają się "sardynkami", a ruch jest coraz bardziej aktywny.
Manifestacja przeciwko przywódcy prawicowej Ligi odbyła się na centralnym Piazza della Repubblica. W czasie wiecu z udziałem mieszkańców Toskanii podkreślano, że ten tradycyjnie lewicowy region nigdy nie będzie rządzony przez ugrupowanie Salviniego.
Ruch "sardynek" powstał przed kilkoma miesiącami w Emilii–Romanii, gdzie wybory regionalne odbędą się w styczniu. To tam kilka tygodni temu zorganizowano wiece przeciwko Lidze i jej kandydatom.
ZOBACZ: Partia Salviniego miała być finansowana przez Rosję. Wszczęto śledztwo
Inicjatorzy protestu, który potem spontanicznie przekształcił się w ruch, to czworo trzydziestolatków z Bolonii. Nazwa "sardynki" wzięła się stąd, że - jak wyjaśnili lokalnej prasie - chcieli, aby na wiece przychodziły takie tłumy, by wszyscy byli jak "rybki w puszce". Ciasno stłoczeni i w ciszy - taka idea zaczęła przyświecać protestom.
Na kolejne ich uczestnicy zaczęli przynosić wycięte z kartonu rysunki sardynek. Zastąpiły one wszelkie symbole partyjne, na które nie ma zgody w czasie tych manifestacji.
14 listopada w Bolonii na Piazza Maggiore zgromadziło się 15 tys. "sardynek", a na kolejnym wiecu w Modenie było ich 7 tys. Podobne manifestacje odbyły się później między innymi w Turynie i Rimini.
Po jednym z takich wieców Salvini powiedział, że "sardynki" potrafią tylko protestować. - Nie mają żadnych propozycji, tylko obsesję na moim punkcie - ocenił polityk, którego partia zajmuje pierwsze miejsce w sondażach poparcia. Popiera ją ponad 30 procent Włochów.