Medyczne science fiction w Polsce. Wycięli chore serce, usunęli raka i wszczepili je z powrotem
U 30-letniego Krzysztofa Mrozka zdiagnozowano bardzo rzadki nowotwór serca. Lekarze wycięli mu organ, usunęli raka i wszczepili serce z powrotem. To piąta tego typu operacja w historii polskiej medycyny. Odbyła się tydzień temu, a już w piątek pacjent wróci do domu. - To, co tam było zrobione, to jest magia. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić - powiedział pan Krzysztof.
Pierwsze objawy pojawiły się pół roku temu, ale mężczyzna diagnozę usłyszał przed tygodniem i od razu trafił na stół operacyjny.
- Bardzo szybko i bardzo fajnie to poszło. Nie trzeba było cierpieć tak długo - mówił w rozmowie z reporterką "Wydarzeń" Krzysztof Mrozek.
Zmiana była umiejscowiona na lewym przedsionku serca, do którego dostęp był utrudniony. - Na świecie jest bardzo wiele trudnych rzeczy, ale one są dlatego trudne, że nie mamy odwagi ich spróbować - wyjaśniał prof. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i kierownik Centrum Chorób Serca.
"Serce wylądowało w misce obok"
To była odwaga poparta doświadczeniem kardiochirurga, doktora Romana Przybylskiego, który dokonał niezwykłej operacji. Jego koledzy po fachu mówią, że "to było science fiction".
- Wycięliśmy serce, to serce wylądowało w misce obok, po wycięciu serca uzyskaliśmy dostęp do guza, który został wycięty w całości – relacjonował kardiochirurg dr Roman Przybylski.
Operowany był pacjent i jego wycięty organ. Kiedy serce było w misce, pracowało za nie sztuczne płuco-serce. Specjaliści musieli odtworzyć zniszczony guzem lewy przedsionek. Po godzinie serce pacjenta wróciło na miejsce.
- Pytał nas, ile był w śpiączce. Powiedzieliśmy, że już jest po sylwestrze, po Nowym Roku - powiedziała o żarcie, jaki zrobiła panu Krzysztofowi, jego żona Paulina Mrozek. - A tak naprawdę był kilka godzin, szybko się wybudził, jest dzielny. Ma silny organizm i nas tu zaskakuje z dnia na dzień - dodała.
ZOBACZ: Chirurdzy wycięli ponad 7-kilogramową nerkę. Przeciętna jest 70 razy mniejsza
Bez operacji pacjent nie miałby szans
Gdyby nie ta operacja, pacjent nie miałby szans. - Śmiertelność, tylko i wyłącznie leczonego zachowawczo tego typu guza, wynosi 90 procent w ciągu jednego roku - podkreślał prof. Marek Jasiński, kardiochirurg z Centrum Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
WIDEO: materiał "Wydarzeń" o niezwykłej operacji serca
W grę nie wchodził też przeszczep serca, bo leki chroniące przed odrzuceniem obniżają odporność. - Ryzyko nawrotu, ujawnienia się nawet mikroprzerzutów, są dużo większe - zauważył prof. Michał Zakliczyński, transplantolog z Centrum Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Ta operacja jest przygotowaniem do pierwszego w tym regionie przeszczepu serca.
- Dalej mamy dobrą sytuację finansową, jesteśmy zieloną wyspą, możemy przez to inwestować w nowe technologie, w nowe leczenie, dawać pacjentom to wszystko, co jest na świecie - przekonywał dr Piotr Pobrotyn, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego we Wrocławiu.
ZOBACZ: Zastawka serca ze świńskiego jelita. Kulisy pierwszej takiej operacji w Polsce
"Bije i kocha tak samo". Pacjent do żony o swoim sercu
- Czuję cały czas, jak tutaj bije - powiedziała o sercu męża Paulina Mrozek.
- Bije i kocha tak samo - mówi Krzysztof Mrozek, który codziennie pyta lekarzy, kiedy wyjdzie do domu. Zapewnia, że funkcjonuje normalnie, jak normalny człowiek, że już może chodzić i powoli robić wszystko normalnie.
To nie jest koniec leczenia, pacjenta czeka jeszcze chemioterapia. - Mam nadzieję, że daliśmy mu szansę na długie życie - mówił dr Roman Przybylski.