Policja nie wyklucza jednak, że we włamaniu brały udział także inne osoby.
Awaria alarmu
Jak informuje "Bild", sprawą zajmuje się specjalna policyjna grupa. Funkcjonariusze zabezpieczyli już Audi A6, którym prawdopodobnie uciekali sprawcy, a które zostało spalone na podziemnym parkingu.
ZOBACZ: Skok na skarbiec w Dreźnie. Jeden z tropów wiedzie do Polski
Niemieckie media pytają o system zabezpieczeń muzeum. Śledczy sprawdzają, czy zadziałał prawidłowo.
Bezpośrednio przed włamaniem spowodowano awarię elektrycznej skrzynki rozdzielczej w pobliżu drezdeńskich muzeów, odcinając systemy od dopływu prądu i wyłączając alarm. Kamery pracowały jednak dalej dzięki niezależnemu zasilaniu.
WIDEO: włamywacze rozbili witryny siekierami
Ochroniarze wezwali policję, jednak zgodnie z procedurami i ze względów bezpieczeństwa strażnicy nie próbowali powstrzymać włamywaczy.
Śledczy nie wykluczają, że złodziejom pomagał ktoś z pracowników muzeum.
Złodzieje wtargnęli do skarbca przez okno po rozcięciu kraty i wybiciu samego okna. Poszli prosto do sali wystawowej, podeszli do jednej z gablot, rozbili ją i zabrali precjoza. Wszystko zajęło im około 5 minut.
ZOBACZ: Pomysłodawca "skoku stulecia" przed sądem. Skradziono 8 mln złotych
Skradziono kolekcję diamentów i innych cennych kamieni - m.in. wysadzaną klejnotami gwiazdę Orderu Orła Białego. Złodzieje nie brali dużych przedmiotów, ale i tak straty są ogromne. Według "Bild" mogą wynosić nawet miliard euro.
Komentarze