Zastawka serca ze świńskiego jelita. Kulisy pierwszej takiej operacji w Polsce
Ten nowatorski zabieg uratował życie małego Miłosza i dał nadzieję innym pacjentom. - Ponieważ takich zastawek nie ma dostępnych komercyjnie, trzeba ją było uszyć. Za materiał posłużyło świńskie jelito – powiedział profesor Jacek Moll w Polsat News. W programie #JesteśmyDla Dzieci chirurg zaprezentował zastawkę i wytłumaczył jak działa.
Kardiochirurdzy Jadwiga i Jacek Moll byli gośćmi programu Polsat News #JesteśmyDlaDzieci. Lekarze opowiedzieli o zmaganiach swoich małych pacjentów, pierwszej w Polsce operacji z użyciem zastawki ze świńskiego jelita oraz technologii 3D, wykorzystywanej w medycynie.
"Stan dziecka jest krytyczny"
W programie również poruszono historię 6-letniego Emila, który urodził się z zespołem Fallota.
- To jest ubytek przegrody między komorami serca, niedorozwój pnia płucnego – wyjaśnił tata Emila.
Ponieważ ta wada nie musi być korygowana bezpośrednio po urodzeniu, czeka się aż dziecko trochę podrośnie. Tak było w przypadku chłopca.
- Doczekaliśmy do 2 lat i przyszedł czas. Szpital. Operacja – wspominał Krzysztof Wójcik, tata chłopca.
- Po zabiegu profesor powiedział, że nie wszystko jest tak jak powinno. Coś się dzieje z zastawką, chyba nie wytrzymuje ciśnienia. Potrzebna jest kolejna operacja. Jeżeli tego nie zrobimy, Emila nie będzie – opowiadał Wójcik.
Dodał, że padły wówczas słowa, że stan dziecka jest krytyczny. - Nogi nam się ugięły - wspominał.
Po operacji pogłębiała się niewydolność wielonarządowa.
- Nadzieja rodziny, bliskich, spowodowała, że jakoś to wszystko się ułożyło - wspomina dziś mama Emila.
Po powrocie do domu stan chłopca znaczenie się poprawił.
ZOBACZ: Bieg z Radością. Uczestnicy ukończyli trasę dla 3-letniej Natalki
- To jest największa nagroda dla nas. Jeżeli przychodzą duże dzieci czy dorośli, którzy żyją, jak każde inne zdrowe dziecko. To niweluje wszelkie trudności, porażki, które też w tym zawodzie się zdarzają – powiedziała Jadwiga Moll.
- To jest ogromna przyjemność. Wiele dziesiątek kartek z ciepłymi słowami, zapraszani jesteśmy na śluby. To nas pobudza do takiego optymizmu, do dalszej pracy – dodała kardiochirurg.
Zastawka ze świńskiego jelita
W programie również historia Miłosza, który tuż po narodzinach miał poważne problemy z sercem. Było wiadomo, że jak najszybciej trzeba go ratować.
- Miłosz urodził się rano. Już wieczorem zaczął nieładnie płakać, tak jakby miał jakieś skurcze. Zgłosiłam to do lekarza, Miłosza wzięli na obserwację – opowiadała jego mama, Magdalena Lewandowska.
Pierwszy zabieg przeszedł we Wrocławiu, na kolejny trafił do specjalistów z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi - profesorów Jacka i Jadwigi Moll.
- Był w stanie ciężkim w jego obrazie klinicznym dominowała niewydolność serca. Otrzymywał leki, na które reagował nie najlepiej – wspominała Jadwiga Moll, kardiochirurg dziecięcy, pod której opieką znajdował się chłopiec.
Okazało się, że dwie zastawki Miłosza, aortalna i mitralna, wymagają naprawy.
- Zastawka mitralna zbudowana jest na zasadzie spadochronu, trzyma się na niciach. Te nici powinny być długie, a u Miłosza były krótkie i pourywane. Lekarz stwierdził, że mu to zszyje - powiedziała mama chłopca.
Tak małych zastawek nie ma. Profesor decydował, że uszyje ją w trakcie operacji. Za materiał posłużyło świńskie jelito. To była druga operacja na świecie, a pierwsza w Polsce.
Nowatorski zabieg uratował życie chłopca i dał nadzieję innym pacjentom. Dziś Miłosz ma dwa latka i jest wulkanem energii.
Był strach i wątpliwości
Mama Miłosza w programie Bartosza Kwiatka wspominała, że gdyby miała świadomość, że to pierwsza taka operacja w Polsce - to na zabieg by się nie zdecydowała.
- Wątpliwości zawsze są, ale trzeba działać, aby pacjentowi pomóc. Zastawka źle działała i trzeba ją wymienić na nową. Ponieważ takich zastawek nie ma dostępnych komercyjnie, trzeba ją było uszyć z takich materiałów – powiedział Jacek Moll.
Na wizji profesor zaprezentował zastawkę, którą uszył dla Miłosza i opisał jak działa.
- Wszywając taką zastawkę do serca największym problemem jest, aby w dobrym miejscu ją umieścić. To jest złożona operacja, która wymaga precyzji, głównie z tego względu, że dotyczy małego dziecka, a więc trudny jest dostęp – skomentował zabieg Moll.
ZOBACZ: Mikołajkowy Blok Reklamowy. Włącz Polsat i pomóż chorym dzieciom!
Na pytanie prowadzącego program, skąd biorą się wady wrodzone u dzieci, Jadwiga Moll odpowiedziała, że powstają we wczesnym okresie życia płodowego.
- Kobieta może nie mieć nawet wówczas świadomości, że jest w ciąży - powiedziała lekarz.
- Działają niekorzystne czynniki, wirusy, bakterie, promieniowanie jonizujące, mogą być też czynniki związane z genetyką - dodała.
Czytaj więcej