Strażacy w ostatniej chwili uratowali z płomieni 9-letniego Oskara. Wynieśli go przez okno [WIDEO]
![Strażacy w ostatniej chwili uratowali z płomieni 9-letniego Oskara. Wynieśli go przez okno [WIDEO]](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/92/92ui1w8d8xumcsck2ehmtvb3dc5sqe16.jpg)
Dziewięcioletniego Oskara strażacy znaleźli pod wersalką. Chłopiec nakrył się, aby ochronić się przed toksycznymi gazami. Chwilę wcześniej jego 15-letni brat chciał wejść do mieszkania, ale nie dał rady. Pożar w Nadziejowie na Opolszczyźnie wybuchł w sobotę po godzinie 17. Nie żyje dwóch mężczyzn z dwóch różnych mieszkań. Trzy inne osoby, w tym dziecko, zostały ranne i zostały zabrane do szpitala.
Nadzieja, że uda się uratować chłopca, znikała z każdą minutą. Chwilę wcześniej starszy brat chłopca, piętnastoletni Dawid, próbował wejść do mieszkania. Pożar był w chwili przyjazdu strażaków rozwinięty. Gasiło go piętnaście zastępów.
Chłopiec przytomnie schował się pod wersalką
- Jak ja się dostałem do tego pomieszczenia przez okno, to tam pożar był już rozwinięty, a to, w którym był jego brat, było totalnie niedostępne. Zadymione. Musieliśmy się obaj wycofać - powiedział Szymon Talarowski z Ochotniczej Straży Pożarnej w Nadziejowie.
Dziewięcioletniego chłopca uratowała przytomność umysłu.
- Ten dzieciak się schował pod wersalką i przykrył się. Zachował się racjonalnie - st. kpt. Mariusz Kuś ze straży pożarnej w Nysie.
Gdy udało się ewakuować chłopca, jego bliscy zareagowali radością.
Chłopiec, jego brat i mama są w szpitalu. Ich stan jest dobry.
Dwie ofiary śmiertelne
Strażacy znaleźli w budynku dwóch mężczyzn w wieku 70 i 40 lat bez oznak życia. Pomimo natychmiastowej akcji ratowniczej, nie udało się przywrócić im funkcji życiowych. Jeden mężczyzna był w tym samym mieszkaniu. Druga ofiara to lokator z mieszkania obok, który prawdopodobnie zatruł się dymem.
- Przykro nam, że nie udało się tych osób uratować - powiedział Waldemar Sommer, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Nadziejowie. - Dość ta reanimacja długo trwała, 30-40 minut. Niestety nie przyniosła rezultatu. Człowiek był mocno poparzony, widać było, że był w epicentrum tego zdarzenia - dodał strażak.
ZOBACZ: Pożar gospodarstwa w Łódzkiem. Właściciel zmarł w wyniku stresu
Inspektor nadzoru budowlanego wyłączył z użytkowania kilka mieszkań.
Pogorzelcy zostaną w hotelu
Na razie pogorzelcy schronienie znaleźli u rodziny i znajomych, gmina zapewnia, że bez pomocy nie zostaną. Nie wiadomo, kiedy wrócą do swoich mieszkań.
- Mamy przygotowane może nie lokale mieszkalne, ale nasz hotel na zamku w Otmuchowie, tam są pokoje, w tej chwili gotowe, mamy stołówkę, mamy kuchnię, są przygotowane pokoje dla tych pogorzelców - powiedział Jan Woźniak, burmistrz Otmuchowa.
Wśród tych, którzy musieli uciekać z zagrożonego domu jest trzech strażaków-ochotników. Oni też gasili własny dom.
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia przyczyny i okoliczności pożaru.
