"PiS wybrało sowieckie metody". Gasiuk-Pihowicz o głosowaniu ws. KRS
- Nie rozumiem zachowania pani marszałek Elżbiety Witek. Nie rozumiem, dlaczego PiS wybrał takie sowieckie metody - powiedziała w "Śniadaniu w Polsat News" Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) o sejmowym głosowaniu ws. KRS. Radosław Fogiel (PiS) pytany, czy partia rządząca stosuje "sowieckie metody" odpowiedział: "z upodobaniem, namiętnie i codziennie". - Trudno brać to na poważnie - dodał.
W czwartek w Sejmie odbyło się głosowanie w sprawie wyboru przez Sejm posłów-członków Krajowej Rady Sądownictwa. Głosowanie to zostało - decyzją marszałek Sejmu - anulowane i następnie odbyło się powtórne. Witek uzasadniała tę decyzję tym, że są posłowie, którzy zgłaszają problemy z systemem do głosowania.
Posłowie opozycji w związku z tym, że nie podano wyników pierwszego głosowania i zarządzono powtórne, ocenili, że doszło do oszustwa. Złożono w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury oraz wniosek o odwołanie marszałek Sejmu.
Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) oceniła w "Śniadaniu w Polsat News", że "w demokratycznym państwie mamy procedury, które regulują taką sytuację". - W państwie PiS mamy hasło: trzeba anulować, bo przegramy - dodała.
ZOBACZ: "Najwięcej błędów mogli popełnić posłowie PiS". Rozenek o anulowanym głosowaniu
Jak stwierdziła, anulowanie głosowania to sytuacja "bez precedensu". - Nie rozumiem zachowania pani marszałek. PiS ma większość i mamy w regulaminie Sejmu przewidziane procedury na wypadek, gdyby doszło do jakiejś pomyłki. Nie rozumiem, dlaczego PiS wybrał takie sowieckie metody, a mianowicie anulowanie w trakcie głosowania - powiedziała posłanka KO.
Dodała, że "zamiast 15 sędziów wybranych z wadą prawną mamy 19 takich sędziów". Według Gasiuk-Pihowicz, marszałek Witek "w rekordowy sposób skompromitowała się" na swoim stanowisku. - Dlatego składamy wniosek o jej odwołanie - dodała.
Posłanka KO wyraziła także obawę, że hasło "trzeba anulować" może kiedyś paść w kontekście wyborów prezydenckich lub parlamentarnych.
Także poseł Lewicy Adrian Zandberg wskazywał, że nie ma w regulaminie podstawy do anulowania głosowania. - Mamy procedurę reasumpcji. Jeżeli jest grupa posłów, która uważa, że ich głos został oddany źle ze względów technicznych, to ma regulaminowy sposób zwrócenia się o to. Unikanie (podania) wyniku przeprowadzonego głosowania jest zupełnie bez sensu – ocenił. Zaznaczył, że rządzący mieli w poprzedniej kadencji okazję, aby zmodernizować system służący do głosowania.
ZOBACZ: Sejmowe głosowanie ws. KRS. Poseł prawicy: marszałek Witek popełniła błąd
"Marszałek nie działa na polecenie poseł Borowiak"
Zastępca rzecznika PiS pytany, czy jego formacja stosuje "sowieckie metody" odpowiedział: "z upodobaniem, namiętnie i codziennie". - Trudno brać to na poważnie - dodał.
- Ta sytuacja nie jest niczym nadzwyczajnym. W 2008 i 2010 roku dochodziło do tego, że głosowanie było przerywane - powiedział. Przywołał także przykład Marka Borowskiego, który był marszałkiem w latach 2001-2004.
- Nie jest tak, że coś zostało źle zrobione w kwestii proceduralnej. Reasumpcja, to nie jest tak po prostu zagłosowanie ponowne, to ponowne rozpatrzenie sprawy, które podlega głosowaniu, a tutaj sprawa nie została rozpatrzona nawet po raz pierwszy - dodał.
Podkreślił, że marszałek Witek nie działa na polecenie posłanki Joanny Borowiak, która wypowiedziała słowa "trzeba anulować głosowanie". - Rozmawiałem z panią Borowiak, która widząc, ze jest chaos na sali, w emocjach coś takiego powiedziała - dodał.
Jak przyznał, posłanka Borowiak żałuje wypowiedzianych w Sejmie słów.
ZOBACZ: "Trzeba anulować, bo przegramy, za dużo osób". Tak Sejm wybierał członków KRS
Władysław Teofil Bartoszewski (PiS) podkreślił, że Borowski anulował głosowanie, ale w przypadku, kiedy wystąpiły problemy techniczne. Podczas głosowania ws. KRS - zdaniem Bartoszewskiego - takich problemów nie było.
Jak powiedział, marszałek Sejmu mogła zarządzić reasumpcję głosowania i wówczas nikt by nie protestował. - Mamy pełną świadomość tego, że większość posłów na sali należy do PiS i chcieli zagłosować tak, jak zagłosowali, ale jeżeli ktoś skończy głosowanie i nie ogłasza się wyników, to jest to bez precedensu – podkreślił.
Dobromir Sośnierz z Konfederacji przyznał, że w przypadku wniosku o odwołanie marszałek Witek, jego ugrupowanie zagłosuje "za". Poseł przytoczył słowa Janusza Korwin-Mikkego, który stwierdził, że posłanka PiS "średnio sobie radzi na tym stanowisku".
Stwierdził także, że "robienie burzy, na takim diapazonie powagi, jaki dobiega ze strony opozycji jest śmieszne i pokazuje miałkość sporów". - Nie róbmy z tego afery, skoro i tak mieli większość. Wiele głosowań się przerywa bez ogłaszania wyników – wskazał.
"Kolejny Sejm, kolejne problemy"
Prezydencki minister Andrzej Dera akcentował, że jego doświadczenie parlamentarne – a był posłem trzy kadencje - jest takie, że zawsze były problemy z imiennymi głosowaniami.
- To nie jest wyjątek. Kolejny Sejm, kolejne problemy i zawsze te pierwsze (problemy) są, aż się posłowie nie nauczą jak z tego w prawidłowy sposób korzystać – ocenił.
- W wyniku tego co sami posłowie wykrzykiwali do pani marszałek, pani marszałek podjęła decyzję, żeby jeszcze raz głosować, żeby głosowanie odzwierciedlało rzeczywisty wynik. Posłowie mówili: pomyliłem się, nie działają karty. Ważna rzecz – marszałek nie widzi wyników (głosowania), tylko widzi ile osób brało udział w głosowaniu i podjęła decyzję, aby głosowanie ponowić. Proszę nie robić z tego jakiejś wielkiej afery. Takie rzeczy działy się wcześniej – powiedział Dera.
Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.
Czytaj więcej
Komentarze