Przemytnik tak przeładował busa, że auto się zepsuło. Zostawił bezczelną prośbę

Próba przemytu dwóch milionów papierosów przypominała sceny, jak z komedii kryminalnej. Przemytnik jechał przeładowanym kontrabandą busem. Gdy auto się zepsuło, mężczyzna wezwał pomoc drogową i uciekł, zostawiając adres, pod który należy dostarczyć samochód. Teraz szuka go straż graniczna.
Do zdarzenia doszło w środę na jednej z dróg krajowych w okolicach Góry Kalwarii (woj. mazowieckie).
Do kontroli drogowej zatrzymali lawetę, która przewoziła samochód dostawczy z podejrzanym ładunkiem.
ZOBACZ: Przemyt do więzienia przy użyciu drona. Skazaniec łapał przesyłkę na spacerniaku
Wewnątrz auta funkcjonariusze odkryli blisko 2 mln sztuk papierosów bez polskich znaków skarbowych akcyzy, wartych około 1,4 mln złotych.
Jak się okazało kierowca busa wezwał pomoc, gdy jego przeładowane kontrabandą auto zepsuło się. Poza tym miał zostawić karteczkę z informacją dla laweciarza, gdzie odstawić pojazd. Sam uciekł.
- Doprowadziła go do tego czysta zachłanność, ponieważ swój samochód przeładował. Dwukrotnie przekroczył dopuszczalną ładowność bagażnika. To z kolei doprowadziło do awarii samochodu i wezwania pomocy drogowej - tłumaczyła Barbara Bielec-Janas z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Jak dodała, szata graficzna znajdująca się na paczkach papierosów sugerowała, że miały one trafić na rynek w Wielkiej Brytanii.
W sprawie przesłuchano w charakterze świadka kierowcę lawety oraz przeszukano dwa adresy. Pod jednym z nich – w mieszkaniu podejrzanego, funkcjonariusze ujawnili dodatkowo 2,5 kg tytoniu niewiadomego pochodzenia, nośniki pamięci oraz liczne dowody rzeczowe. Trwają czynności zmierzające do zatrzymania przemytnika i jego wspólników. Sprawa ma charakter rozwojowy.
Czytaj więcej