Chartie nie przyznał się do winy, jednocześnie oskarżając policjantów o to, że bezprawnie weszli w posiadanie historii lokalizacji jego telefonu. Prawnicy, których wynajął powołują się m.in. na 4. poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, mówiącą o tym, że "nie wolno naruszać praw osobistych przez nieuzasadnione rewizje i przeszukania".
Prokuratura: wszystko zgodnie z prawem
"To cyfrowy odpowiednik przeszukiwania każdego domu po włamaniu w sąsiedztwie alba przeszukiwania torby każdej osoby, która przeszła obok teatru na Brodway'u, bo ktoś okradł kogoś na Times Square" - piszą prawnicy mężczyzny w piśmie do sądu. Do dokumentów dotarła stacja NBC News.
ZOBACZ: Otworzył ogień do swoich kolegów, ranił też siebie. Zmarł sprawca strzelaniny w Kalifornii
Prokuratorzy twierdzą z kolei, że wszystkie procedury odbyły się zgodnie z prawem. Tłumaczą, że Chartie wiedział, że jego telefon jest śledzony przez Google, ponieważ wcześniej musiał zaakceptować regulamin. Policja z kolei zapewnia, że nie doszło do naruszenia prywatności osób niezwiązanych ze sprawą.
Strony czekają na pierwszą rozprawę.
Czytaj więcej
Komentarze