10-letni szkolny "terrorysta". Rodzice przestali posyłać dzieci do szkoły
Uczeń Szkoły Podstawowej w Kołobrzegu sieje strach wśród uczniów swojej klasy m.in. bijąc ich, obłapiając i zastraszając. By się bronić, dzieci założyły komitet koleżeński. Jednak teraz rodzice powiedzieli dość i przestali puszczać dzieci do szkoły w obawie o ich bezpieczeństwo. Chcą w ten sposób również zaprotestować przeciwko bezczynności dyrekcji.
Sprawa dotyczy Szkoły Podstawowej nr 4 w Kołobrzegu.
10-latek bije, zastrasza i obmacuje inne dzieci. Problem z chłopcem mają także nauczyciele.
ZOBACZ: 12-latek sterroryzował szkołę. Uczniowie z jego klasy od początku roku nie chodzą na lekcje
- Jeden uczeń notorycznie dokucza naszym dzieciom, zdarzały się przypadki pobicia. Nie tylko chłopców, ale także dziewczynek. Był nawet przypadek, że do jednej dziewczynki powiedział, że jeżeli nie da się przytulić. to ją zepchnie ze schodów - mówił Polsat News Piotr Maksymowicz, ojciec jednej z uczennic.
- Do jakiego nieszczęścia musi dojść, żeby była jakaś reakcja? - pyta Katarzyna Uglis, mama jednego z uczniów. - To była chwila. Podbiegł do Błażeja, złapał go za lewą rękę i lewą nogę i trzymał go w powietrzu. Moje dziecko mogło być rzucone o podłogę - mówi kobieta.
Artur Królikowski opowiada, że 10-latek zaatakował jego syna na boisku szkolnym. - Podczas zabawy rzucił się na niego i zaczął go dusić - powiedział mężczyzna.
WIDEO: rodzice uczniów opowiadają o agresywnym 10-latku
"Dziecko nie jest zdiagnozowane"
Problemy z chłopcem były od czterech lat. Dotychczasowe spotkania wychowawcze nie dały efektów. Troje dzieci zmieniło szkołę.
Rodzice żądają przeniesienia agresywnego 10-latka do innej placówki. W obawie o bezpieczeństwo swoich dzieci, od wtorku nie posyłają ich do szkoły. Wcześniej uczniowie próbowali radzić sobie sami.
ZOBACZ: Bójka nastolatek w Lubinie. Szkoła wyciąga konsekwencje
- Zawiązały samopomoc. Jeżeli jednemu dziecku przez tego chłopca dzieje się krzywda, to jedne dzieci szybko biegną po nauczyciela, a druga część dzieci leci ratować to dziecko - opowiada Aneta Zarzycka, mama jednego z uczniów.
- Dziecko nie jest zdiagnozowane. Ewidentnie jest coś nie tak. Jest coraz starszy i coraz gorsze rzeczy mogą się wydarzyć - ostrzega jeden z rodziców.
"Nie może być tak, że zamkniemy za nim drzwi"
Szkoła zapewnia, że nie bagatelizuje problemu, a na przerwach dyżurują dodatkowi nauczyciele.
- To nie może być tak, że my skreślimy ucznia i zamkniemy za nim drzwi. Jeżeli oddamy ucznia do innej szkoły, to my pozbywamy się problemu? Nie - mówi Polsat News Jolanta Wasila, Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Kołobrzegu.
Dyrektorka szkoły jest bezradna. Tłumaczy, że mogłaby wyrzucić ucznia ze szkoły, bo wcześniej miał wiele nagan, ale one się przedawniły. 10-latek wszedł w inny system, od 4 do 8 klasy i ma czystą kartę - relacjonował reporter Polsat News Wojciech Gaweł.
ZOBACZ: Zabrze: nastolatki z 4 promilami w organizmach. Mają 14 i 15 lat
Według kuratorium oświaty całościowo problem może rozwiązać tylko orzeczenie z poradni psychologicznej, które może dać podstawę do wprowadzenia indywidualnego kształcenia.
- O taki dokument występują rodzice i oni mają wyłączne prawo w kontaktach z poradnią - tłumaczy Bogusław Ogorzałek, zachodniopomorski wicekurator oświaty.
Wideo: relacja reportera Polsat News ze Szkoły Podstawowej w Kołobrzegu:
Kontrola kuratorium
- Rodzice nie wyrażają zgody na taką diagnozę w przychodni albo ją bagatelizują, dlatego w piątek w szkole rozpoczyna się kontrola kuratorium - dodaje Gaweł.
Takie orzeczenie zakończyło podobny konflikt w Radomiu. Agresywny 12-latek rozpoczął indywidualną naukę w domu, a pozostali uczniowie - po miesięcznej przerwie - wrócili do szkoły.
ZOBACZ: 10-latka zmyśliła, że została napadnięta i pobita. "Chciała zwrócić na siebie uwagę matki"
Portal miastokolobreg.pl informuje, że w przeszłości sprawy z udziałem agresywnego ucznia trafiały na policję następnie były kierowane do Sądu Rejonowego w Kołobrzegu. Wszystkie zostały umorzone.
Czytaj więcej