Łódzkie: pożar pasieki. Spłonęły dwie tony miodu
W Pabianicach ogień strawił pracownię pszczelarską wraz ze sprzętem wykorzystywanym do produkcji miodu. Spłonęło także kilkanaście uli, a w nich zginęło kilkadziesiąt tysięcy pszczół - podali strażacy. Z ogniem walczyło pięć zastępów straży pożarnej.
Do pożaru doszło w poniedziałek rano przy ul. Podmiejskiej w Pabianicach. Zapaliły się drewniane zabudowania pasieki o pow. 1200 metrów. Ogień strawił je wraz całym z wyposażeniem. Spłonęły m.in. urządzenia do produkcji miodu. Starty oszacowano wstępnie na 150 tys. zł.
Według Ochotniczej Straży Pożarnej z Woli Zaradzyńskiej ogień zaszkodził także kilkunastu ulom, w których miało zginąć kilkadziesiąt tysięcy pszczół. Według strażaków, to "duże straty dla środowiska". Także JRG Pabianice o OSP Chechło wspominają o tym, ze kilkanaście uli spłonęło.
W pożarze zniszczony został także miód. Były go w pracowni dwie tony.
Strażacy rozebrali spaloną konstrukcję.
Przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej.
CZYTAJ: Radna przyszła na sesję w stroju... pszczoły
Z żywiołem walczyło pięć zastępów straży pożarnej. Udało się go ugasić po około trzech godzinach.
Aby opanować ogień do centrum pożaru dowódca akcji gaśniczej skierował dwie roty pożarników wyposażonych w aparaty oddechowe.
"O godzinie 8:25 zostaliśmy zadysponowani przez dyżurnego z Powiatowego Stanowiska Kierowania z Pabianic, do pożaru drewnianego budynku gospodarczego przy ulicy Podmiejskiej w Pabianicach. Obiekt, zlokalizowany był na środku pola, do którego prowadziła jedynie polna ścieżka, co skutecznie wydłużyło czas dojazdu. Na w pełni płonącą pasiekę, zostały podane trzy prądy wody" - napisali druhowie z OSP w Chechle.
Na miejsce przyjechali strażacy z OSP Wola Zaradzyńska, OSP Chechło i JRG Pabianice.
Czytaj więcej
Komentarze