Dźwig, który zginął w Niemczech, pracował w terminalu gazowym LNG w Świnoujściu
Potężny dźwig o wartości ponad miliona euro, który został "utracony" w Niemczech, odnaleziono na terenie terminala gazowego LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu. Trwa śledztwo w tej sprawie, gdyż nie jest wykluczone, że poprzedni użytkownik, który wziął pojazd w leasing, sprzedał urządzenie tanio, jednocześnie zgłaszając jego kradzież.
Dźwig, który znajdował się w rejestrze pojazdów poszukiwanych, funkcjonariusze odkryli na początku poprzedniego tygodnia na terenie terminalu LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu.
Na wniosek prokuratury policja zabezpieczyła dźwig z Gazoportu, który ze względu na duży rozmiar został przetransportowany na policyjny parking w mieście Wolin.
ZOBACZ: "Będzie odnotowany w podręcznikach historii". Premier o pierwszym transporcie LNG z USA
Do sprawy odniosło się Polskie LNG S.A., właściciel firmy Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A.
"Informuję, że 12 listopada 2019 r. na Terminalu LNG w Świnoujściu miała miejsce interwencja Policji związana z zabezpieczeniem sprzętu dźwigowego podwykonawcy firmy realizującej roboty na rzecz Polskie LNG. Spółka Polskie LNG zawarła umowę na prace montażowe z firmą PROTEA, która miała zapewnić sprzęt niezbędny do jej realizacji" - napisała w oświadczeniu Iwona Dominiak, rzecznik prasowy GAZ-SYSTEM.
Według nieoficjalnych informacji, jeden z poprzednich użytkowników będącego w leasingu dźwigu mógł sprzedać go tanio, a tuż po dokonaniu transakcji zgłosić jego kradzież.
W tej sprawie śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu. Postępowanie ma wyjaśnić, w jaki sposób dźwig znalazł się na terenie świnoujskiego gazoportu i "legalnie" tam pracował.
ZOBACZ: Świnoujście: rozładunek pierwszej dostawy amerykańskiego LNG. "Umacniamy naszą suwerenność"
Czytaj więcej
Komentarze