Padły strzały, gdy napastnik wyjął nóż. "Broniłem się"
Widyk uprawiał strzelectwo sportowe, więc legalnie posiada broń i tego wieczoru miał ją przy sobie. Strzelił, gdy drugi mężczyzna wyjął nóż; kula trafiła w jego nogę. Widać to na nagraniu z monitoringu, do którego dotarli dziennikarze Polsat News.
- Chroniłem osoby postronne, ratowałem swoich znajomych. To ja byłem ofiarą i broniłem się - dodał.
WIDEO: Kamera "Wydarzeń" towarzyszyła Jackowi Widykowi, gdy wychodził z aresztu
Zaraz potem Widyka obezwładnili znajomi, żona i brat Grzegorza H. Skopali go po głowie i roztrzaskali na nim drewnianą donicę. W postępowaniu dotyczącym tej sprawy sąd orzekł, że była to obrona konieczna.
Grzegorz H. kłamał, śledczy mu uwierzyli
Początkowo Grzegorz H. twierdził, że w lokalu był jedynie towarzysko i to on został zaatakowany. Skłamał też, że nie miał przy sobie noża. Wówczas śledczy przyjęli jego wersję.
Prosto z klubu Widyk trafił do aresztu, gdzie spędził siedemnaście miesięcy. Prokuratura uznała, że strzelał, aby zabić. Usłyszał więc zarzut usiłowania zabójstwa.
ZOBACZ: Program "Państwo w Państwie" o sprawie Jacka Widyka (odcinek z września)
Wyrok: dwa lata więzienia, ale Widyk może wyjść na wolność
W czwartek sąd uznał, że oskarżony uszkodził ciało Grzegorza H., ale nie chciał pozbawić go życia.
- Oddawanie strzałów w takich warunkach nie było uzasadnione okolicznościami tej sprawy. To nie była obrona ze strony pana Widyka - mówił Mariusz Królikowski, sędzia Sądu Okręgowego w Płocku.
Dodał jednak, że "był w stanie wycelować tak, by nie spowodować realnego zagrożenia życia". Orzekł dwa lata więzienia, jednak Widyk mógł wyjść na wolność, bo większość tej kary odsiedział w areszcie.
Partnerka Jacka Widyka: groził mi brat Grzegorza H.
Zdaniem obrońcy Włodzimierza Marczuka, mężczyzna nie powinien zostać ukarany.
- Oskarżony bronił się, do czego miał prawo. Podjął wszelkie niezbędne działania, by ochronić siebie i innych. Powinien zostać uniewinniony - powiedział.
ZOBACZ: 72-latek zastrzelił włamywacza i poszedł spać
Bliscy nie kryli szczęścia, jednak mówili o ewentualnej zemście rodziny H.
- Radość jest ogromna, ale zaraz po ogłoszeniu wyroku brat poszkodowanego powiedział mi: "Bardzo się cieszę, że Jacek wychodzi; mam nadzieję, że niedługo się spotkamy" - mówiła Ewa Fluksik, partnerka Widyka.
Zapewniła, że "traktuje to jako groźbę, oby bez pokrycia". Sprawa najprawdopodobniej będzie miała swój ciąg dalszy w sądzie apelacyjnym.
Czytaj więcej
Komentarze