Stryj Kamila Ż. również wyłudzał pieniądze
- W pewnym momencie zaczął się zachowywać, jakby od dłuższego czasu tu urzędował. Poznał prezesów, sztab szkoleniowy… "Nie, ja tu wam muszę ściągnąć nowych zawodników. Będę wam pomagał finansowo". Już wtedy padło, że teść ma dużą firmę, że będzie w stanie pomagać na większą skalę - opowiada Piotr Rzepka, były trener zespołu.
- Mówił, że ta półka zawodników, których Kamil Ż. planował sprowadzić, rządzi się swoimi prawami, tam są menadżerowie, którzy oczekują pieniędzy. Zapewniał, że większość weźmie na siebie, ale wypada, żebyśmy partycypowali. To nie były wielkie kwoty: 5, 10 tysięcy, ale nazbierało się łącznie kilkadziesiąt tysięcy - dodaje Tomasz Florek.
ZOBACZ: Był dobry dla jej dziecka, wyłudził ponad 834 tys. zł
Skąd Kamil Ż. wiedział tyle o sporcie? Jak dostał się do tak hermetycznego środowiska? W tej historii istotna może być postać Jacka Ż., stryja Kamila. Mężczyzna wiele lat był trenerem piłkarskim drużyny na Dolnym Śląsku. Niestety, podobnie jak Kamil Ż., wpadł w kłopoty. I wyłudzał znaczne kwoty. Reporterom "Interwencji" udało się dotrzeć do Katarzyny B. - byłej koleżanki z pracy Jacka Ż. Od niej i jej męża wyłudził ponad 50 tysięcy złotych.
Oszukana przez stryja: tu kupa ludzi go szuka
- W 2014 r. przyszedł ze swoją mamą i płacząc, klękając mówił, że jego bratanek, czyli Kamil Ż., jest bardzo ciężko chory i potrzebuje na zastrzyk, który uratuje jego nogę. Potrzebował 4 tys. zł. W kilka miesięcy pożyczył 40 tysięcy, ciągle mówiąc, że Kamil jest ubezpieczony na bardzo dużą sumę i jak tylko skończy leczenie, to do nas przyjedzie i odda wszystkie pieniądze - twierdzi Katarzyna B.
- Tu kupa ludzi go szuka, ale on pewnie teraz siedzi w opiece, bo on tam chodzi do jakiegoś starszego gościa, z tego co wiem, to Kamil też go szuka - mówią nam sąsiedzi, gdy szukamy Jacka Ż. w jego mieszkaniu.
ZOBACZ: Kilkanaście razy wynajął to samo mieszkanie. Uciekając przed zatrzymaniem rozbił zaparkowane auto
"Gdyby nie historia, to Polonia Warszawa też dawno już by umarła"
Tymczasem klub Bałtyk Gdynia, który w przyszłym roku będzie obchodził 90. Urodziny, może tego czasu nie doczekać. Ciążą na nim zobowiązania zaciągnięte przy udziale Kamila Ż. Między innymi za ściągniecie 8 pierwszoligowych zawodników, którzy nadal trenują w klubie. To jedna trzecia zespołu. Bez pomocy i nagłośnienia sprawy klub może upaść.
- To jest drugi najstarszy klub w Gdyni. To był jeden z powodów, dla których dzisiaj jestem w Bałtyku Gdynia. A powód, dla którego dzisiaj bym apelował o pomoc jest taki, by uchronić historię piłki nożnej przed zapomnieniem. Gdyby nie historia, to Polonia Warszawa też dawno już by umarła - zauważa Jacek Paszulewicz, obecny prezes Bałtyku Gdynia.
Czytaj więcej
Komentarze