Stan kryzysowy w Wenecji. Szkody wyceniono na setki milionów euro
Miasto jest pod wodą. Straty są ogromne. Władze mówią, że szkody w bazylice św. Marka mogą być większe niż te w Notre Dame po pożarze. Rząd Włoch wprowadził w czwartek stan kryzysowy w mieście. Na miejscu jest reporterka Polsat News Urszula Rzepczak.
Premier Giuseppe Conte podczas pobytu w mieście ogłosił, że osoby prywatne otrzymają w ramach odszkodowań po 5 tys. euro, a handlowcy i wszyscy prowadzący działalność komercyjną po 20 tys. euro. Szef rządu przyznał, że sytuacja w mieście jest "dramatyczna".
Acqua alta
Tak zwana wysoka woda, czyli acqua alta obniżyła się, co poprawiło sytuację w zalanym we wtorek mieście, gdzie trwa szacowanie i usuwanie szkód. Wstępnie wyceniono je na setki milionów euro.
Wenecja zmaga się ze skutkami największej od 53 lat powodzi, która dotknęła 80 procent jej obszaru.
"Czekamy na zaporę od 10 lat"
- Uliczki, po których normalnie chodzimy suchą nogą są zalane i przypominają małe kanały wodne. Wszyscy sobie zdają sprawę, że za chwilę będziemy mieli najwyższy poziom wody - relacjonuje Rzepczak.
- Wenecja nie jest dobrze przygotowana na przyszłość. Wynika to z sytuacji klimatycznej, ale także z powodu problemów politycznych i zapory przeciwpowodziowej. Niestety nie jesteśmy na dobrej drodze w tym temacie. Czekamy na zaporę od 10 lat, ale nadal nie działa. To, co wydarzyło w Wenecji, to oczywiście jest kwestia zmian klimatu. I z tego powodu dla mnie Wenecja nie ma pozytywnej przyszłości. Chyba że coś zmieni zarówno w sprawach politycznych jak i klimat - mówił jeden z mieszkańców w rozmowie z reporterką Polsat News.
Obejrzyj relację reporterki Polsat News z Wenecji:
ZOBACZ: Wenecja pod wodą. "Straty na setki milionów Euro"
Nie maleje napływ turystów do miasta
Gdy przed północą oczekiwana była następna fala przypływu, na placu Świętego Marka zgromadziła się grupa ludzi, by obserwować to zjawisko. Spodziewano się około 125 centymetrów wody. Pomiary w kilku punktach wykazały, że jej poziom nie przekroczył 80 centymetrów, a przy takim nie wdziera się na główny plac.
Osłabł porywisty wiatr scirocco, który był jedną z przyczyn powodzi, a ciśnienie atmosferyczne rośnie. To zaś oznacza, że ryzyko ponownego zalania miasta jest znacznie mniejsze. Nie maleje natomiast napływ turystów do miasta, którzy niezrażeni kryzysem powodziowym wysiadają ze statków wycieczkowych i wyruszają na zwiedzanie brnąc w wodzie i robiąc zdjęcia w tej wyjątkowej scenerii. Dokumentują skalę zniszczeń.
Czytaj więcej