Zamieszki na marszu narodowców we Wrocławiu. Sześć osób z zarzutami
Sześć osób usłyszało zarzuty po poniedziałkowym "Marszu Polaków" we Wrocławiu. Policja zatrzymała łącznie czternaście osób. Zgromadzenie rozwiązano m.in. z powody wznoszenia antysemickich haseł. Pięć osób zostało rannych, w tym trzech policjantów.
Marsz przeszedł ulicami Wrocławia w dniu Święta Niepodległości 11 listopada.
Kamienie, butelki, race
Część uczestników skandowała m.in. "raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "cześć i chwała bohaterom", "tu jest Polska, a nie Polin". Uczestnicy zgromadzenia odpalali też race, które poleciały m.in. w kierunku policjantów. Po ostrzeżeniach służby zdecydowały o rozwiązaniu marszu.
ZOBACZ: Zatrzymania po marszu narodowców we Wrocławiu. Trzech rannych policjantów
Uczestnicy zgromadzenia nadal byli agresywni. W stronę mundurowych i innych osób poleciały butelki, kamienia oraz race.
Policjanci zatrzymali 14 osób.
"Zamach na osoby i mienie"
Sześć z nich już usłyszało zarzuty m.in. za czynny dalsze uczestniczenie w zbiegowisku mimo, że zostało rozwiązane. Osoby te kontynuowały udział w marszu mimo, że policja ogłaszała, iż "dopuszczają się gwałtownego zamachu na osoby lub mienie".
Wśród objętych zarzutami jest czterech mężczyzn w wieku od 31 do 40 lat. Prokuratura zastosowała wobec nich nadzór policji. Wobec dwóch z nich zastosowano również poręczenie majątkowe.
ZOBACZ: Hasła antysemickie i race na Marszu Polaków we Wrocławiu. Użyto armatek wodnych [WIDEO]
W czasie uznanej za nielegalną imprezy, zatrzymane zostały także dwie 17-latki, które odpowiedzą za znieważenie interweniujących policjantów.
Funkcjonariusze nadal analizują nagrania z Wrocławskiego marszu. Niewykluczone są kolejne zatrzymania.
Czytaj więcej