Hasła antysemickie i race na Marszu Polaków we Wrocławiu. Użyto armatek wodnych [WIDEO]
Policja użyła armatek wodnych, aby rozpędzić uczestników poniedziałkowego Marszu Polaków, który zostali zatrzymani na ul. Dubois. Wcześniej magistrat rozwiązał zgromadzenie – powodem rozwiązania były wznoszone hasła antysemickie, odpalono też race.
Zgromadzenie, którego jednym z organizatorów jest były ksiądz Jacek Międlar, w tym roku przebiega pod hasłem "Żeby Polska była Polską".
W marszu bierze udział kilka tysięcy osób. Wyruszyli oni z Wyspy Słodowej, a następnie ulicą Dubois przeszli do mostu Sikorskiego i na plac Jana Pawła II. Stamtąd zaś do Placu Solidarności.
Zobacz: Mieli pałki teleskopowe, maczety, noże i toporki. Jechali na Marsz Niepodległości
Na ulicy Dubois ( po przejściu 200 metrów) marsz został rozwiązany. Według urzędników wznoszono hasła antysemickie i odpalono race. Maszerujący stoją na ulicy, otoczeni kordonem policji. Policja apeluje o rozejście się.
WIDEO: Po rozwiązaniu marszu policjanci apelowali do uczestników o rozejście się. Po 20 minutach, wobec braku reakcji, policja użyła armatek wodnych.
#Wrovlaw Marsz Polaków organizowany https://t.co/qXT7M8o8w7. przez Jacka Międlara: policja używa armatek wodnych, nadal z tłumu lecą petardy, jeden policjant już został ranny. Zgromadzenie zostało rozwiązane przez miejskich obserwatorów @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/AKMWzLaaf1
— Grazyna Wiatr (@grazwiatr) November 11, 2019
Policjantów obrzucono petardami i butelkami
Po rozwiązaniu marszu policjanci apelowali do uczestników o rozejście się. Po 20 minutach, wobec braku reakcji, policja użyła armatek wodnych.
Kordon policji zepchnął manifestantów w stronę ul. Pomorskiej. Z tłumu manifestantów w stronę policjantów rzucano petardy, poleciały też puste butelki. Internauci informują o co najmniej jednym rannym funkcjonariuszu.
Czytaj więcej